Radykalizm jest bardzo cenny w myśli politycznej czy naukowej. Prowokuje do zajęcia stanowiska, pobudza działanie a to neuronów, a to synaps, a to Bóg wie jeszcze czego (hormonów?). Radykalizmowi nieobce są uproszczenia i pominięcia – bo próbuj tu, panie, stworzyć ciekawą myśl, biorąc pod uwagę te wszystkie „za, a nawet przeciw”.

Niestety, kiedy radykalną myśl przekształcamy w radykalną narrację polityczną, to nadciąga burza albo kociokwik. Bo albo radykalna ocena sytuacji jest prawdziwa – a zatem z automatu skłania do radykalizmu w działaniu, albo fałszywa – a wtedy zagłusza rzeczywistość.

Mamy w Polsce to nieszczęście, że od 2005 r., od pierwszego zwycięstwa PiS, ulega erozji szukanie w polityce celów narodowych, strategicznych. A zarazem szczęście, że radykalne fantazje nie doprowadziły do tzw. wywrócenia stolika, bo kiedy rezygnujemy z trzymania jednego mebla na nóżkach, inne meble też są zagrożone, także nasze własne. Myśl tę warto zadedykować zwłaszcza tym, którzy szydzą z dwóch polityków PiS, oj, przepraszam, dwóch przestępców przeżywających ciężkie chwile w więzieniu. Ale i tym, którzy przez lata zagłuszali trzeźwą ocenę reformy praworządności w Polsce (porażka!) ujadaniem na „kastę” i zamykaniem oczu na szkodliwą dla kraju dekompozycję wymiaru sprawiedliwości. Wreszcie tym, którzy po ośmiu latach wzdychania nad konstytucją jakoś nabrali sympatii do ducha prawa (czytaj: swobody jego interpretacji przez rząd).

Rządzą radykalne wypowiedzi, ale wciąż praktyka polityczna nie jest pochodną wypowiadanych diagnoz. Przecież, na dobrą sprawę, skoro w Polsce była dyktatura jak u Łukaszenki, to jej obalenie byłoby wolnościową rewolucją, po której kierownictwo PiS z prezydentem na czele powinno uciekać przed rewolucyjnym wymiarem sprawiedliwości. A w minionej już epoce PiS Donald Tusk, niemiecki agent powiązany zręcznie z Rosją, powinien znaleźć się tam, gdzie Mariusz Kamiński, tyle że z wyrokiem dożywocia. Nie jest jednak wielką pociechą to, że radykalne i głupie działania kolejnych rządzących mogłyby być znacznie gorsze, gdyby w pełni stosowali się oni do tego, co mówią. ©Ⓟ