Pomysł wykorzystania wojska do ochrony urn wyborczych był bardzo poważnie rozważany - powiedział b. wicepremier w rządzie PiS Jarosław Gowin na posiedzeniu sejmowej komisji śledczej ds. tzw. wyborów kopertowych.

Podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą Gowin mówił o roli, jaką członkowie rządu pełnili przy organizacji tzw. wyborów kopertowych.

Morawiecki był odpowiedzialny za formalne decyzje

Jak wskazał, ówczesny premier Mateusz Morawiecki był odpowiedzialny za formalne decyzje dotyczące działań Poczty Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Z kolei były szef MAP Jacek Sasin był odpowiedzialny organizacyjnie za przygotowanie Poczty Polskiej do przeprowadzenia wyborów, zaś były szef MSWiA Mariusz Kamiński - za nadzór nad PWPW.

Gowin został też zapytany o motywy, którymi rządzący kierowali się, chcąc zorganizować wybory w pandemii. "Nie mogę kwestionować szczerej troski liderów PiS-u o to, żeby wybory odbyć w terminie konstytucyjnym, ale co najmniej równie istotną rolę odgrywał strach przed zwrotem nastawienia opinii publicznej, przed zmniejszeniem się szans Andrzeja Dudy na reelekcję" - powiedział polityk.

Morawiecki wiedział o zastrzeżeniach dot. wyborów kopertowych

Wskazał, że Mateusz Morawiecki wiedział o zastrzeżeniach prawnych wobec przeprowadzenia wyborów kopertowych i był świadomy kontrowersji związanych z trybem prac nad przygotowaniem tych wyborów. "Były opinie departamentu prawnego i Prokuratorii Generalnej, które potwierdzały moje stanowisko, a nie stanowisko polityków PiS (...). Premier Morawiecki dysponował też alternatywnymi ekspertyzami prawnymi, a ekspertyzy departamentu prawnego KPRM i Prokuratorii Generalnej nie były dla premiera wiążące. On miał prawo je zignorować. W mojej ocenie postąpił niesłusznie" - ocenił.

Wojsko do ochrony urn wyborczych

Gowin podkreślił, że pomysł wykorzystania wojska do ochrony urn wyborczych był bardzo poważnie rozważany. "To wiem z całą pewnością" - oświadczył. Zaznaczył, że wojsko miało pilnować urn, żeby nie zostały skradzione i żeby nie wrzucano do nich nielegalnych głosów.