Obecne przepisy faworyzują dłużników niebędących emerytami, w przypadku których kwota wolna jest prawie trzy razy niższa.

Z uwagi na to, że komornik nie może zająć wynagrodzenia w wysokości minimalnej pensji, osoby zarabiające najniższą krajową mają trudności w uzyskaniu pożyczki w bankach. Korzystają więc z oferty firm pożyczkowych, co często kończy się popadnięciem w spiralę zadłużenia. Poprzedni Sejm planował zmniejszenie kwoty wolnej do 85 proc. najniższej pensji.

Od lipca ubiegłego roku płaca minimalna wynosiła 3,6 tys. zł brutto, a więc po odliczeniu składek na ubezpieczenia społeczne czy zaliczki na podatek – 2,7 tys. zł. Właśnie taka kwota wynagrodzenia była więc zwolniona z egzekucji. Teraz płaca minimalna wzrosła do 4242 zł brutto, toteż ochronie podlega już 3181,5 zł. Od 1 lipca minimalna płaca zostanie podniesiona do 4,3 tys. zł brutto, więc kwota wolna wyniesie 3225 zł. Te zasady nie dotyczą sytuacji, w których komornik próbuje wyegzekwować alimenty. W tym przypadku nie ma kwoty wolnej – można zająć po prostu do 60 proc. pensji.

Dłużnik dłużnikowi nierówny

Różnego rodzaju ograniczenia i limity obowiązujące w egzekucji powinny być ukształtowane w taki sposób, aby z jednej strony zagwarantować wierzycielom zwrot – w rozsądnym czasie – należności stwierdzonych tytułem wykonawczym, a z drugiej – by nie obciążać dłużnika ponad miarę. Jednak w ostatnich latach cykliczny wzrost płacy minimalnej doprowadził do zakłócenia tej równowagi i w efekcie do tego, że dochodzenie długów jest znacznie utrudnione.

– Pierwotnie powiązanie kwoty wolnej od egzekucji ze wskaźnikiem minimalnego wynagrodzenia było uzasadnione, ponieważ płaca minimalna miała wysokość pozwalającą na zapewnienie pewnego minimum socjalnego. Natomiast teraz, gdy minimalne wynagrodzenie jest na stosunkowo wysokim poziomie, wyznaczanie na jego podstawie kwoty chronionej traci swój pierwotny sens. Powoduje to, że w niektórych przypadkach wierzyciel nigdy nie będzie mógł odzyskać długu. A przecież wierzycielem może być osoba, która sama nie ma teraz żadnych dochodów – mówi prof. Andrzej Marciniak z Uniwersytetu Łódzkiego. – Trzeba przywrócić równowagę pomiędzy pozycją wierzyciela a dłużnika, ponieważ została ona zachwiana na korzyść tego ostatniego – dodaje.

Nie ma też równowagi pomiędzy sami dłużnikami. Przykładowo – w przypadku świadczeń emerytalno-rentowych kwota wolna od zajęcia wynosi 1125,26 zł, a po waloryzacji emerytur w 2024 r. o prognozowany wskaźnik 12,3 proc. wzrośnie do 1337,5 zł. Czyli prawie trzy razy mniej niż w przypadku dłużników, którzy pracują. Owszem, można próbować się doszukiwać uzasadnień dla tego zróżnicowania, bo zazwyczaj emeryci mają mniejsze potrzeby niż pracujący ludzie, z dziećmi na utrzymaniu. Jednocześnie jednak z tego, że istnieje kwota wolna od zajęcia, może korzystać zarówno pracujący singiel, w dodatku mieszkający jeszcze u rodziców, jak i samotna emerytka, która ma np. wnuki na utrzymaniu.

Niezależnie od skrajnych przypadków trudno uznać za sprawiedliwe społecznie rosnące rozwarstwienie pomiędzy kwotą niepodlegającą egzekucji w przypadku emerytur i rent oraz w przypadku wynagrodzenia za pracę.

Wzrost płacy minimalnej ma odbicie w spadku skuteczności egzekucji i wysokości kwot odzyskiwanych przez komorników. Z danych uzyskanych przez DGP od jednego z dużych wierzycieli masowych wynika, że spadek jest widoczny nie tylko gdy porównujemy rok do roku, ale nawet z miesiąca na miesiąc. Od maja 2023 r. do września 2023 r. liczba dokonanych potrąceń z wynagrodzenia za pracę spadła o 28 proc. Coraz więcej egzekucji jest bezskutecznych.

– Wzrost płacy minimalnej ma wpływ na efekty pracy kancelarii komorniczych. Stałe i skokowe podnoszenie wysokości wynagrodzenia minimalnego wiąże się z tym, że coraz więcej postępowań będzie kończyło się bezskutecznie i wierzyciele nie odzyskają swoich należności – mówi Przemysław Małecki, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.

– Jeśli egzekucja ma być skuteczna, a nie fikcyjna, to należy zmienić przepisy. Obecne wpływają negatywnie na efektywność egzekucji i powodują wykluczenie ekonomiczne – zwraca uwagę Rafał Fronczek, były prezes Krajowej Rady Komorniczej.

Banki bardzo niechętnie udzielają bowiem kredytów czy pożyczek osobom, które zarabiają minimalną płacę lub nieco więcej. Zdają sobie sprawę, że gdyby przyszło im przymusowo dochodzić zwrotu pożyczonych pieniędzy, egzekucja może być nieskuteczna. W efekcie coraz większe grono osób jest w sposób systemowy wypychane poza system bankowy, przez co zaciągają one zobowiązania w firmach pożyczkowych i wpadają w spiralę zadłużenia.

– Krajowa Rada Komornicza wielokrotnie zwracała uwagę na wykluczenie ekonomiczne, na jakie narażone są osoby zarabiające kwotę minimalną. Mają one utrudniony dostęp do produktów finansowych. Banki przy udzielaniu pożyczki badają zdolność kredytową i mogą odmówić jej przyznania osobie pobierającej minimalne wynagrodzenie z uwagi na brak możliwości dokonywania z niego potrąceń – dodaje rzecznik KRK.

Nowogrodzka mówi: „Nie”

Co ciekawe, problemu by nie było, gdyby Sejm poprzedniej kadencji uchwalił ustawę, której projekt już w 2021 r. przygotowała sejmowa komisja ds. petycji. Nawiasem mówiąc – zajęła się problemem po petycji skierowanej przez jednego z płockich komorników.

Projekt przewidywał zmniejszenie kwoty wolnej od zajęcia do 85 proc. minimalnego wynagrodzenia. Projektodawcy wskazywali, że wzrost kwoty minimalnego wynagrodzenia w ostatnich latach spowodował, iż zbliżyła się ona do mediany płac w Polsce. Dłużnicy zarabiający minimalną płacę, chronieni w całości przed egzekucją, mają uprzywilejowaną pozycję wobec znacznej części społeczeństwa, która musi z takiego samego wynagrodzenia ponosić bieżące wydatki – również na obsługę zaciągniętych zobowiązań.

– Popieram rozwiązanie przedstawione w projekcie komisji ds. petycji. Z naszych analiz wynika, że zmniejszenie kwoty wolnej przynajmniej do wysokości 85 proc. minimalnego wynagrodzenia pozwoliłoby na częściowe udrożnienie egzekucji – mówi Adrian Zwoliński, dyrektor departamentu rynku finansowego i prawa korporacyjnego Konfederacji Lewiatan. – Zarówno z przyczyn humanitarnych, jak i ekonomicznych należy zabezpieczyć przed ściąganiem długów część środków dłużnika. Jednak dynamiczny wzrost płacy minimalnej spowodował, że ustanawiana w ten sposób kwota wolna stała się nieadekwatna do celu, w jakim została wprowadzona. Przestała np. mieć związek z minimum socjalnym. W efekcie ten mechanizm zabezpieczenia słusznych interesów dłużnika przestał pełnić swoją funkcję. Warto dodać, że uderza to zarówno w podmioty prywatne, które czekają na swoje pieniądze, jak i w państwo – zwraca uwagę Zwoliński i przypomina, że ograniczenie stosuje się też przy egzekucji z wynagrodzenia w administracji, gdzie wierzycielem jest państwo i jego jednostki

Przeciwko zmianom były związki zawodowe, zarówno NSZZ „Solidarność”, jak i OPZZ, ale projekt zyskał akceptację rządu. Dlaczego zatem ustawy nie uchwalono? Jak słyszymy z dwóch niezależnych źródeł, zmiany zostały zablokowane na życzenie Jarosława Kaczyńskiego.

Co zrobi nowa władza?

Tymczasem w wielu innych krajach UE egzekwowanie długów z minimalnego wynagrodzenia – w różnym stopniu – jest dopuszczalne. Przykładowo w Czechach, Holandii, Szwecji czy Słowenii wysokość kwoty wolnej od egzekucji jest uzależniona od sytuacji rodzinnej i osobistej dłużnika. We Francji oraz w Luksemburgu zależy od wysokości egzekwowanego zadłużenia. W niektórych krajach ustawodawca określa stałe kwoty minimum wolnego od zajęcia, które albo są niezależne od wysokości minimalnej płacy, albo stanowią jej określony procent. Tak jest m.in. w Rumunii, Szkocji, we Włoszech, na Litwie, Węgrzech czy Łotwie. Z kolei w Danii i Irlandii wysokość kwoty podlegającej zajęciu z wynagrodzenia za pracę każdorazowo zależy od decyzji sądu.

Co planuje w tym zakresie nowy rząd? – Kwestia zmniejszenia kwoty wolnej od egzekucji zdecydowanie będzie przedmiotem analiz nowego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości w najbliższym możliwym terminie. Ze względu jednak na obecną sytuację, kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości skupia się aktualnie na działaniach, w tym pilnych pracach ustawodawczych, zmierzających do przywrócenia standardów praworządności i innych procedurach będących gwarantem uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości – odpowiadają DGP przedstawiciele resortu sprawiedliwości. ©℗