Rok 2023 był najgorętszym w historii pomiarów. Tymczasem Polska, mimo że z uprawnień do emisji osiąga coraz wyższe wpływy, na transformację przeznacza nieznaczną ich część.

Wpływy do polskiego budżetu z unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji przekroczyły w ostatniej dekadzie pułap 100 mld zł (ponad 70 mld zł trafiło do państwa w ostatnich trzech latach). Tyle samo wynosi wartość bezzwrotnych dotacji na zieloną energię i zmniejszanie energochłonności zaplanowana dla Polski w ramach Funduszu Odbudowy (niespełna 23 mld euro).

Znaczenie pieniędzy

Rosnące wpływy budżetowe z systemu ETS to efekt zaostrzenia polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Energetyka i instalacje przemysłowe w zamian za dwutlenek węgla pompowany do atmosfery muszą kupować pozwolenia, których pula z każdym rokiem maleje. Chodzi o to, by zachęcić sektory o największym śladzie węglowym do dekarbonizacji. Ostatnie lata przyniosły dynamiczny wzrost kosztów emisji. Jeszcze w 2017 r. średnie ceny uprawnień na aukcjach były jednocyfrowe, a do 2020 r. nie przekraczały 25 euro za tonę. W 2021 r. średnia wartość skoczyła do ponad 50 euro, a w 2022 r. zatrzymała się niewiele poniżej pułapu 80 euro. W 2023 r. wyniosła 83,26 euro. W rezultacie, mimo stopniowego obniżania emisyjności polskiego miksu energetycznego (według danych Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami w 2022 r. każda megawatogodzina energii trafiającej do odbiorcy końcowego obciążona była średnio 685 kg CO2, w porównaniu z niemal 800 kg w 2015 r.), wartość uprawnień CO2, które kupują podmioty na polskim rynku, stale rośnie.

Skierowanie na inwestycje związane z transformacją energetyczną całości wpływów związanych z systemem ETS to jedna z obietnic zapisanych w umowie koalicyjnej pomiędzy Koalicją Obywatelską a jej partnerami: Polską 2050, Polskim Stronnictwem Ludowym i Nową Lewicą. A odpowiedzialna m.in. za sprawy międzynarodowe, ciepłownictwo i ochronę powietrza wiceministra klimatu Urszula Zielińska (Zieloni) deklarowała jeszcze miesiąc temu w rozmowie z DGP, że pieniądze te powinny być przeznaczane na transformację, w tym m.in. na „doinwestowanie sieci przesyłowych”. – W zeszłym roku większość tych środków została jednak przeznaczona na paliwa kopalne – dodała.

W grudniowym projekcie ustawy budżetowej na górnictwo węgla kamiennego zaplanowano jednak 2,2 mld zł w ramach dotacji i subwencji. Ma to pomóc w wydobyciu co najmniej 52 mln t węgla kamiennego. To jeden z dwóch celów wyznaczonych w ramach zadania „Bezpieczeństwo gospodarcze państwa i gospodarka złożami kopalin”, na które w układzie zadaniowym zaplanowano 13,31 mld zł. Drugim celem jest organizacja pięciu aukcji głównych i aukcji dodatkowych rynku mocy, które zasilą m.in. elektrownie opalane węglem.

Na ochronę powietrza i przeciwdziałanie zmianom klimatu (które mają przyczynić się do zmniejszenia odsetka stref z przekroczeniami poziomów substancji w powietrzu, a także ograniczenia lub uniknięcia emisji dwutlenku węgla) przewidziano tymczasem 9,79 mld zł, czyli prawie 60 proc. z budżetu na środowisko. Zaplanowano także 5,08 mld zł na wspieranie zrównoważonego rozwoju transportu.

Najważniejszym zadaniem stojącym przed rządem jest zapewnienie, by wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji były wykorzystywane w sposób efektywny na cele związane z ochroną klimatu. Wsparcie z tych środków powinno objąć m.in. rozbudowę sieci elektroenergetycznych, które dziś stanowią podstawową blokadę rozwoju dla energetyki odnawialnej – mówi nam Marcin Kowalczyk, ekspert WWF Polska i wieloletni urzędnik resortu finansów odpowiedzialny za finansowanie polityk klimatycznych.

Zdaniem Kowalczyka da się to zrobić w miarę szybko, bo w Ministerstwie Klimatu i Środowiska jest już niemal gotowy projekt utworzenia Funduszu Transformacji Energetyki, który od prawie trzech lat czeka na przyjęcie przez rząd. – To byłoby naprawdę solidny zastrzyk finansowy i duże wzmocnienie procesu transformacji. Przy dobrej woli proces legislacyjny na poziomie rządu mógłby zostać ukończony w ciągu trzech miesięcy – przekonuje ekspert.

Obowiązek przeznaczania przez państwa całości – a nie, jak do tej pory, co najmniej połowy – wpływów ze sprzedaży uprawnień na cele klimatyczne wynika m.in. z rewizji systemu ETS, nad którą pracuje UE. Ostatecznie przyjęte w ramach znowelizowanej dyrektywy rozwiązania nie oznaczają jednak obowiązku „znaczenia” przychodów budżetowych ze sprzedaży uprawnień. Pozostawiono furtkę, by na poczet wypełnienia celu wydatkowego zaliczyć środki z innych źródeł, np. funduszy UE, pod warunkiem że zaksięguje się w ten sposób równowartość środków uzyskanych z aukcji ETS. Podobne przepisy umożliwiły polskiemu rządowi w ostatnich latach kierowanie pieniędzy z opłat za emisję m.in. na mrożenie cen energii oraz rekompensaty dla branż energochłonnych, co zwolennicy transformacyjnego przyspieszenia krytykowali jako „kreatywną księgowość”. Zmiany w ETS i inne reformy z unijnego pakietu Fit for 55 uwzględniają jednak coraz szybsze tempo ocieplenia i wzmacniają zachęty do inwestycji w zielone technologie, które mają zastępować Europie paliwa kopalne.

Więcej katastrof

A zmiany klimatu są coraz bardziej widoczne. Dobiegający końca rok był najgorętszy w historii pomiarów, a według europejskich naukowców – od ponad 125 tys. lat. Każdy miesiąc od czerwca do listopada był najcieplejszym w „swojej kategorii”. Według Copernicus Climate Change Service (C3S), programu Komisji Europejskiej, w okresie styczeń–listopad średnia globalna temperatura była o 1,46 st. C wyższa niż w okresie przedprzemysłowym (1850–1900), będącym bazą dla wyznaczonych celów klimatycznych. We wrześniu i w listopadzie temperatura była o 1,75 st. C wyższa niż w analogicznych miesiącach w czasach przedprzemysłowych. Tymczasem celem porozumienia paryskiego z 2015 r. jest zatrzymanie wzrostu średniej globalnej temperatury na poziomie dużo poniżej 2 st. C względem poziomu z czasów przedprzemysłowych i postaranie się, by nie przekroczyła ona 1,5 st. C.

Nie oznacza to, że bardziej ambitny cel porozumienia już nie może zostać spełniony – wyznaczony jest on na podstawie dwudziestoletniej średniej. Według C3S, jeśli obecny trend temperatur się utrzyma, przekroczenie 1,5 st. C nastąpi w lutym 2034 r., czyli za 10 lat. Z roku na rok ta perspektywa jest coraz bliższa – jeszcze rok temu miało to nastąpić w 2035 r., a w 2015 r., czyli kiedy podpisano porozumienie paryskie, wieloletni trend sugerował, że będzie to dopiero w 2045 r.

Postępujące coraz szybciej ocieplenie już przyczynia się do katastrof naturalnych. Organizacja World Weather Attribution (WWA) szacująca wpływ zmian klimatu na różne wydarzenia, obliczyła, że tegoroczne pożary w Québecu we wschodniej Kanadzie były siedmiokrotnie bardziej prawdopodobne i o 50 proc. bardziej intensywne z powodu zmiany klimatu. Kanadyjskie pożary spaliły 18 mln ha lasów, czyli obszar dwukrotnie większy niż powierzchnia wszystkich lasów w Polsce i zmusiły do ewakuacji ponad 120 tys. osób.

W Europie topnieją lodowce. Według badaczy ze Szwajcarskiej Akademii Nauk w ostatnich dwóch latach te szwajcarskie zmniejszyły się o 10 proc. w stosunku do poziomu z 2021 r. W latach 2022 i 2023 skurczyły się o tyle, co przez cały okres 1960–1990. Zauważalne zmiany sprawiły, że w czerwcowym referendum prawie 60 proc. Szwajcarów zagłosowało za wprowadzeniem ustawy klimatycznej, która proponuje osiągnięcie zeroemisyjności do 2050 r. i rezygnację z paliw kopalnych. ©℗