Dla ministra finansów największym dylematem jest spięcie budżetu z racjonalnym deficytem, wsadzając do niego koszty realizacji części obietnic wyborczych i uwzględniając koszty takie, jak np. przedłużenie tarczy vatowskiej na żywność.

Rząd ma przyjąć jutro budżet państwa. W tym tygodniu zajmie się nim Sejm. W weekend trwały nad nim prace w resorcie finansów. Od wczoraj – zanim trafi pod obrady rady ministrów – oglądają go szefowie poszczególnych resortów.

Projekt, który zobaczymy w Sejmie, będzie hybrydą dokumentu przygotowanego przez gabinet z poprzedniej kadencji oraz szybkich korekt naniesionych przez nowego ministra finansów, w tym przypadku przez Andrzeja Domańskiego. Tym razem jednak miał on mniej czasu. W pierwszym kroku forsowano bowiem gabinet Mateusza Morawieckiego.

Jak wynika z naszych informacji, jeszcze zanim Domański przekroczył próg gmachu resortu na Świętokrzyskiej, znacząca część korekty budżetu Morawieckiego była już przygotowana. Pracowała nad nimi też Hanna Majszczyk, która odpowiadała za prace nad budżetem do 2017 r., a teraz została podsekretarzem stanu w MF.

Domański musi pomieścić w budżecie część obietnic wyborczych. Donald Tusk zapowiedział w exposé podwyżki dla nauczycieli o 30 proc. i dla budżetówki 20 proc. – Pytanie o definicję np. nauczycieli. Czy uwzględnia ona też np. przedszkola? Koszty dla budżetu mogą wynieść od 15 mld do 30 mld zł – ocenia jeden z naszych rozmówców.

Ekonomiści z think tanku CenEA również wyceniają podwyżki na 30 mld zł brutto, ale gdyby odliczyć składki i podatki, jakie zostaną zapłacone od tej sumy, to realny wydatek budżetu wyniesie prawie 20 mld zł. Do tego dochodzą inne obietnice z exposé – bon emerytalny, czy babciowe, których koszt na podstawie kampanijnych propozycji CenEA szacuje po 6 mld zł każdy. Choć już słyszymy w rządzie, że emerytalny faktycznie będzie bonem na opiekę i zostanie dopiero przygotowany i wprowadzony w dalszej części roku. W rezultacie zostanie uwzględniony w planowanej nowelizacji budżetu.PiS, wprowadzając 500 plus, zrobił to nie od początku roku, ale od połowy. Dzięki czemu koszty w pierwszym roku programu były niższe. Do tego dochodzą inne pomysły, jak np. urlop od składek dla przedsiębiorców. Druga część dylematu nowego ministra to scheda po rządzie Morawieckiego, który składając budżet, nie zapisał w nim przedłużenia vatowskiej tarczy na żywność, a na odchodne zrobił to rozporządzeniem, co zmniejsza dochody prawie o 3 mld zł za I kw.

Do tego dochodzą osłony dla odbiorców energii elektrycznej uchwalone już przez ten Sejm, których koszty mają być pokryte za pomocą funduszu covidowego, na który wpłyną m.in. zyski PKN Orlen. Dzięki tej sztuczce ta ostatnia pozycja nie ma wpływu na budżet. – To powoduje, że deficyt musi być sporo wyższy niż ten, który zapisał Morawiecki we wrześniowym projekcie – zauważa nasz rozmówca.

Think tank CenEA przyjrzał się potencjalnym skutkom dwóch propozycji, jakie w swoim exposé zapowiedział Donald Tusk. Babciowemu, czyli programowi, którego oficjalna nazwa to Aktywna mama, oraz bonowi senioralnemu. W tym pierwszym przypadku, czyli transferu 1500 zł miesięcznie dla pracujących matek, potencjalny krąg beneficjentek zdaniem ekonomistów to ok. 780 tys., tyle że dziś mogłoby liczyć na niego 45 proc. tej liczby (tyle pracuje). Dlatego, jak pokazują wyliczenia CenEA, obecnie najwięcej jego beneficjentów byłoby wśród rodzin o wyższych dochodach.

– Główne pytanie dotyczy tego, ile osób w wyniku wprowadzenia programu zostanie zaktywizowanych. Od tego w dużej mierze będzie zależeć sukces programu wśród biedniejszych rodzin. Ważnym wymiarem programu będzie też połączenie go z dostępnością żłobków, by aktywizacja matek nie była łączona z dezaktywizacją babć – mówi Michał Myck, dyrektor CenEA.

Obecne prace nad budżetem to improwizacja. Pytanie, jak będą wyglądały w przyszłym roku nad budżetem na 2025 r. Bo będzie rosła presja, by odejść od praktyki z ostatnich lat utrzymywania niejasnych finansów. Dziś ma mieć premierę opracowanie „Stabilny i przejrzysty budżet pod kontrolą obywateli – Plan Naprawczy” autorstwa m.in. Ludwika Koteckiego i Sławomira Dudka, zawierający 30 rekomendacji, które mają służyć uzdrowieniu procedur budżetowych i zwiększeniu przejrzystości finansów publicznych. Wśród rekomendacji jest wygaszanie Polski „funduszowej” przez włączenie do ustawy budżetowej wszystkich nowych wydatków, które do tej pory były domeną Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiego Funduszu Rozwoju. Jednoczenie autorzy proponują stosowanie w krajowych regułach fiskalnych unijnej definicji długu i jej ujednolicenia z krajową, wreszcie chcą zakazać stosowania mechanizmów służących zaniżaniu deficytu budżetu oraz omijaniu stabilizującej reguły wydatkowej (SRW). ©℗