Najprawdopodobniej publiczni nadawcy mogą liczyć w 2024 r. na rekompensatę za utracony abonament, a do zmiany finansowania dojdzie później – wynika z ustaleń DGP.

Z naszych rozmów z przedstawicielami nowej większości parlamentarnej wynika, że w przyszłym roku media publiczne dostaną finansowanie na poziomie tego z 2022 r., czyli znacznie mniej, niż oczekiwały.

Temat rekompensaty z tytułu utraconych wpływów abonamentowych dla mediów publicznych zagościł na dobre w debacie publicznej po objęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę.

– Telewizja ma cały katalog zadań, które musi wykonywać w ramach obowiązku na rzecz państwa. Dlatego państwo musi zapewnić finansowanie tych zadań. Te zadania nazywają się misją publiczną – argumentował w listopadzie 2017 r. ówczesny wiceszef resortu kultury Paweł Lewandowski podczas wystąpienia w Sejmie. Od tego czasu media publiczne rokrocznie cieszyły się coraz większymi rekompensatami. W 2017 r. trafiło do nich 307 mln zł, a w kolejnym już 673 mln zł. W 2019 r. kwota ta zwiększyła się do 1,26 mld zł, a w 2020 r. do 1,92 mld zł. W 2021 r. z tytułu rekompensaty media publiczne otrzymały 1,95 mld zł, a rok później – w 2022 r. – już 1,995 mld zł. Rekord padł w roku wyborczym – w 2023 r. z budżetu państwa do TVP, Polskiego Radia i ośrodków regionalnych popłynęło 2,7 mld zł.

Według rządowego projektu ustawy budżetowej na 2024 r. i autopoprawki do niej, którą wniesiono do Sejmu na początku listopada br., premier Mateusz Morawiecki przewidywał, że w przyszłym roku rekompensata nie będzie już tak wysoka i powróci do wartości z 2022 r., czyli 1,995 mld zł. Pod koniec ubiegłego tygodnia w sprawie interweniował jednak Krzysztof Czabański, przewodniczący Rady Mediów Narodowych. W piśmie skierowanym do szefa rządu zaapelował o zapewnienie „odpowiedniego finansowania” dla publicznej radiofonii i telewizji. Jak argumentował, wydatki nadawców wyniosą 3,65 mld zł, a wpływy z abonamentu zapewnią jedynie 620 mln zł. „Wartość [rekompensaty] powinna zatem zostać określona (…) na kwotę nie niższą niż 3,03 mld zł” – wskazywał szef RMN.

Ostateczną decyzję co do wysokości kwoty podejmie jednak parlament, w którym większość należy do Platformy Obywatelskiej, Polski 2050, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Lewicy. – Negatywnie zapatrujemy się na finansowanie mediów publicznych na tak wysokim poziomie. Na razie jednak nie wiemy, ile będzie wynosić ta kwota. Rozstrzygniecie tej kwestii zapadnie po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska. Dla nas najważniejsze jest w tym momencie, aby odpartyjnić TVP, zadbać o jej jakość i niezależność dziennikarską – mówi nam poseł PO Wojciech Król, wiceszef sejmowej komisji kultury i środków przekazu.

Jak wynika z nieoficjalnych ustaleń DGP, z jednej strony politycy nowej większości zdają sobie sprawę, że po wymianie kierownictwa w spółkach medialnych przydałaby się większa poduszka finansowa, która pomogłaby w sprawnym przeprowadzeniu zmian przy Woronicza i pl. Powstańców Warszawy. Z drugiej strony politycy dotychczasowej opozycji mają świadomość, że przez długi okres wysokość rekompensat była przez nich krytykowana. – Gdy w zeszłym roku pojawiła się wrzutka Andrzeja Kosztowniaka, która zwiększała finansowanie do 2,7 mld zł, to opozycja zgodnie apelowała o przekazanie tych pieniędzy na ochronę zdrowia, a nie na media. No i co teraz? Sytuacja jest trudna – przyznaje nieoficjalnie w rozmowie z DGP jeden z polityków.

Jak słyszymy, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest przyjęcie w ustawie budżetowej na przyszły rok rekompensaty w wysokości zgodnej z autopoprawką Morawieckiego, czyli 1,995 mld zł. To rozwiązanie nie załagodzi wszystkich problemów, ale pozwoli politykom nowej większości choć częściowo wyjść z twarzą z całej sytuacji. Ci będą mogli bowiem wskazywać, że nie przychylili się do apelu Czabańskiego i nie zwiększyli finansowania. – A gdy pieniędzy faktycznie zabraknie, to będzie można pomyśleć nad dosypaniem środków z rezerwy. Ale to już w drugiej połowie przyszłego roku. Wtedy będzie można to jakoś uzasadnić, bo będzie już po zmianach w mediach – wyjaśnia nasz rozmówca.

Przed politykami nowej większości pozostaje jeszcze decyzja co do ewentualnej likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego i wprowadzenia zakazu reklam w TVP. To wymagałoby jednak przeprowadzenia głębszej reformy finansowania mediów publicznych i zapewnienia środków z innych źródeł. – Pomysły te są jak najbardziej aktualne, ale na razie o nich nie rozmawiamy. Są ważniejsze kwestie – podkreśla wprost jeden z parlamentarzystów PO. ©℗