O to, co dalej powinno się stać z prawem aborcyjnym, zapytaliśmy respondentów w sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM. Najwięcej osób (35 proc.) wskazało na wprowadzenie legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży bez względu na przesłanki.

Reszta ankietowanych opowiada się za nie idącą tak daleko liberalizacją prawa aborcyjnego lub nie chce jego liberalizacji. Łącznie za rozwiązaniami, które łagodzą obecny stan prawny, w tej kwestii jest 65 proc. badanych, a blisko jedna piąta uważa, że prawo nie powinno być zmieniane lub wręcz powinno zostać zaostrzone. 12,5 proc. badanych wskazuje na referendum jako pożądaną ścieżkę rozstrzygnięć.

Pytanie brzmi, jak do sprawy podejdzie obecna sejmowa większość. W umowie koalicyjnej nie zapisano rozstrzygnięcia, a między koalicjantami zarysowują się różnice. Najbardziej zdeterminowana do zliberalizowania przepisów jest Lewica, która złożyła już dwa projekty ustaw w tej sprawie, mówiąc, że to "test intencji" dla jej koalicjantów.

Poglądy aborcyjne zwolenników poszczególnych partii

Inaczej wyglądają wyniki w podziale na wyborców poszczególnych bloków politycznych. Elektorat obecnej większości w 60 proc. opowiada się za najdalej idącą wersją liberalizacji prawa aborcyjnego. Drugie pod względem popularności wskazanie to powrót do kompromisu aborcyjnego sprzed orzeczenia TK w 2020 r. Jak widać, niemal cztery piąte wyborców obecnej większości chce złagodzenia prawa aborcyjnego. Tymczasem wśród wyborców PiS za różnymi propozycjami liberalizacji opowiada się 36 proc. pytanych, a 28 proc. chce utrzymania obecnego stanu prawnego.

Aborcyjne wahadło wychyla się w stronę liberalizacji

Sondaż pokazuje, że na razie społeczeństwo nie jest gotowe do radykalnych zmian w prawie do przerywania ciąży. Najwięcej wskazań jest na wprowadzenie legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży – co z jednej strony zapowiadał Donald Tusk, a z drugiej Lewica, która już złożyła w tej sprawie projekt ustawy. Ale nie jest to bezwzględna większość ankietowanych, tylko 35 proc. (na ten wariant wskazało 37 proc. kobiet i 32 proc. mężczyzn).

O skali podzielenia Polek i Polaków wokół tej sprawy świadczą kolejne wyniki. Łącznie 18 proc. ankietowanych oczekiwałoby albo pozostawienia obecnego stanu prawnego, albo wręcz jego zaostrzenia, tj. zakazania aborcji bez względu na przesłanki, takie jak ciąża z gwałtu czy zagrożenie życia matki. Z kolei co piąty ankietowany za optymalny uważa powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, który obowiązywał do czasu wydania wyroku TK w 2020 r., a 12 proc. oczekuje zorganizowania referendum w tej sprawie (to postulat Trzeciej Drogi z kampanii). Tylko nieco ponad 9 proc. badanych chce, by pomoc przy aborcji (czy to zabieg przeprowadzony przez lekarza, czy pomoc ze strony rodziny, znajomego lub fundacji kobiecej) nie była karalna.

Inaczej wyglądają wyniki w podziale na wyborców poszczególnych bloków politycznych. Elektorat obecnej większości w 60 proc. opowiada się za najdalej idącą wersją liberalizacji prawa aborcyjnego. Drugie pod względem popularności wskazanie to powrót do kompromisu aborcyjnego sprzed orzeczenia TK w 2020 r. Jak widać, niemal cztery piąte wyborców obecnej większości chce złagodzenia prawa aborcyjnego. Tymczasem wśród wyborców PiS za różnymi propozycjami liberalizacji opowiada się 36 proc. pytanych, a 28 proc. chce, by pozostał obecny stan prawny.

Badanie pokazuje punkt, w którym w obecnym Sejmie zaczyna się dyskusja w tej sprawie. Widać, że rozwiązania liberalizujące obecny stan prawny mają za sobą większość, choć na dziś raczej nie w wersji proponowanej przez Lewicę. ©℗

ikona lupy />
Co Twoim zdaniem powinien zrobić rząd w kwestii prawa do aborcji... / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe