Likwidacja jednoznacznie powiązanego z Kremlem dowództwa wagnerowców oznacza, że grupa może być teraz mocniej prezentowana, jako niepowiązana z żadnym państwem - powiedział PAP zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn. Dodał, że dlatego atrakcyjność użycia jej w operacjach hybrydowych przeciwko Zachodowi jest większa.

Zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, odnosząc się do informacji o śmierci Jewgienija Prigożyna podkreślił, że jest ona istotnym czynnikiem dla analizowania tego, co dzieje się w samej Rosji. "Ewidentnie, patrząc krótkoterminowo, widać tutaj próbę konsolidacji Kremla i elit kremlowskich nadwyrężonych buntem Prigożyna sprzed dwóch miesięcy. Jest to więc oczywiście sytuacja, która wymaga naszego zainteresowania i analizy, ale widać wyraźnie, że w perspektywie długofalowej, czy średnioterminowej, to zdarzenie nie będzie miało znaczenia dla relacji Rosja-Zachód" - ocenił.

Według Żaryna należy się spodziewać, że Rosja utrzyma agresywne plany przeciwko członkom NATO i będzie chciała kontynuować wojnę przeciwko Ukrainie. "Te rozgrywki mafijne nie będą więc miały wpływu na długofalowe działania Rosji, które również generują zagrożenia dla Polski" - mówił.

Dodał, że najprawdopodobniej dojdzie do "pewnego rozczłonkowania wagnerowców". "Spodziewam się, że wagnerowcom zostanie wyznaczone nowe dowództwo, bądź też zostaną przejęci przez inną firmę najemną. Przypomnę, że w Rosji działa wiele takich grup. Należy się spodziewać utrzymania tej formy działania, bo ona jest dla Rosji bardzo korzystna i atrakcyjna" - zaznaczył.

Podkreślił, że należy się także spodziewać utrzymania wszystkich misji afrykańskich Grupy Wagnera, choć być może będzie to miało miejsce pod inną nazwą. "Na pewno będą tam aktywni, bo zapewniają Rosji ogromne korzyści - zarówno polityczne jak i finansowe" - dodał.

"Warto powiedzieć o tym, że prawdopodobne jest włączenie wagnerowców do rosyjskiej armii, ale mowa o tych wagnerowcach, którzy w tej chwili są na froncie wojny przeciwko Ukrainie lub też są na terenach kontrolowanych przez Rosję, czyli w Rosji i na Białorusi" - powiedział.

Dodał, że z punktu widzenia interesów Polski najważniejsze będzie to, czy Rosja zdecyduje się użyć wagnerowców w działaniach hybrydowych przeciwko naszemu krajowi. "Aktualna sytuacja stwarza pewną większą możliwość ich działania w szarej strefie. Likwidacja jednoznacznie powiązanego z Kremlem dowództwa wagnerowców oznacza, że jeszcze mocniej mogą być oni prezentowani jako grupa niepowiązana z żadnym państwem, a zatem ich atrakcyjność do użycia w operacjach hybrydowych przeciwko Zachodowi jest w tej chwili większa" - ocenił.

Podkreślił, że nie ma obecnie przesłanek do tego, by wskazywać, że zagrożenie ze Wschodu będzie mniejsze. "Sam bunt Prigożyna, sama jego śmierć nie zatrzyma w mojej ocenie pewnych tendencji odśrodkowych w Rosji. Nie zatrzyma napięć, które są i były widoczne w elitach kremlowskich. Ta sytuacja w tej chwili nie będzie w żaden sposób zmieniała naszej oceny zagrożeń i ryzyk, które są związane z rosyjską działalnością przeciwko Polsce" - mówił.

Pytany o obecność Grupy Wagnera na Białorusi powiedział, że obecnie nie ma żadnych sygnałów, żeby dokonały się tam jakieś istotne zmiany. "Grupa Wagnera jest obecna na Białorusi, a ich liczebność jest w tej chwili nadal szacowana na kilka tysięcy osób. Obserwujemy tę sytuację, żeby wiedzieć, czy oni zostaną gdzieś wycofani, czy też przeciwnie - będą się zbliżali do polskiej granicy. Wiemy, że część wagnerowców, która była na Białorusi została również zaangażowana w nowe misje na terenie Afryki" - poinformował Żaryn.

Dodał, że sytuacja jest mocno dynamiczna. "Widzimy, że wagnerowcy są zaangażowani we współpracę z białoruską armią. Jest to w naszej ocenie pewną formą przetrwalnikową. Na pewno nie po to wagnerowcy trafili na Białoruś, żeby szkolić białoruską armię. Wciąż wymaga to obserwacji" - ocenił.(PAP)

autor: Marcin Chomiuk

mchom/ jann/