Premier Mateusz Morawiecki przyjął rezygnację Adama Niedzielskiego z funkcji ministra zdrowia. Jego następcą zostanie posłanka PiS Katarzyna Sójka. Dymisja Niedzielskiego to pokłosie udostępnienia przez ministra wrażliwych danych lekarza, który wypisał na siebie receptę.

Dymisja została ogłoszona tuż po tym, jak prezydent zarządził wybory. Sprawa Niedzielskiego stała się w ostatnich dniach obciążeniem dla PiS. – Jest teraz czas kampanii wyborczej, a to okres, gdy musimy być szczególnie wrażliwi na jakikolwiek błąd – przyznał szef rządu.

Adam Niedzielski nie jest już ministrem zdrowia. To efekt ujawnienia przez niego danych lekarza-pacjenta. W sprawę włącza się Urząd Ochrony Danych Osobowych.

Cztery dni zajęło PiS ocenienie, czy Adam Niedzielski będzie do wybronienia, czy jednak okaże się zbyt dużym ciężarem dla całej formacji na czas kampanii wyborczej. Wczoraj premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o przyjęciu dymisji ministra zdrowia.

– Jest teraz czas kampanii wyborczej, a to taki okres, w którym musimy być szczególnie wrażliwi na jakikolwiek błąd, na jedno słowo za dużo, nawet w momencie, kiedy obnaża się kłamstwa i manipulacje strony przeciwnej – tłumaczył wczoraj szef rządu.

Ministra Niedzielskiego na jego stanowisku zastąpi posłanka PiS Katarzyna Sójka. – To bardzo dobry kandydat, lekarka, matka. Właściwy minister na ten czas – słyszymy w kancelarii premiera (KPRM). Dla PiS ta nominacja może mieć też znaczenie w kontekście dyskusji o roli kobiet w obozie rządzącym, ale i tak opozycja krytykuje ten wybór (więcej w ramce obok).

Z naszych informacji wynika, że wczoraj rano w KPRM odbyło się spotkanie premiera z ministrem Niedzielskim, na którym była mowa o tym, że w tych okolicznościach sprawa rzutuje na notowania całej formacji i to w przede dniu wyborów, a jedynym słusznym rozwiązaniem jest dymisja szefa resortu zdrowia. Z ogłoszeniem zmiany w kierownictwie MZ czekano do zarządzenia wyborów przez prezydenta. Wypowiedź premiera nastąpiła o 16.30, a więc pół godziny po ogłoszeniu decyzji Andrzeja Dudy. Do pewnego stopnia przykryło to kryzys wizerunkowy PiS.

Interes polityczny

Do czasu decyzji premiera w partii rządzącej trudno było znaleźć kogoś, kto chciał bronić ministra zdrowia po tym, jak w twitterowej potyczce ujawnił dane lekarza, który wypisał na siebie receptę na leki z grupy psychotropowych i przeciwbólowych.

Sam Niedzielski, według naszych ustaleń, nie chciał składać rezygnacji. Ale presja w partii okazała się zbyt silna. Podobne głosy słychać w samym ministerstwie. – Niedzielski popełnił błąd, po co ujawnił te dane? Byliśmy zaskoczeni tym, co się wydarzyło – przyznaje jeden z naszych rozmówców z MZ. Kolejna z osób twierdzi, że Adam Niedzielski jest „politycznie skończony”.

W tej sytuacji jest bardzo mało prawdopodobne, że były już minister wystartuje jako lider listy PiS w okręgu pilskim. Tyle że nie jest to kara za jego kontrowersyjny wpis. Jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, decyzja o tym, że Niedzielski nie będzie miał pierwszego miejsca w Pile, zapadła już wcześniej – według naszych rozmówców w poprzedni poniedziałek. Jednym z powodów było m.in. wygwizdanie Niedzielskiego na zawodach żużla w Pile. Ale inną wersję słyszymy od kolejnego rozmówcy przychylnego zdymisjonowanemu ministrowi. – Niedzielski nie ma samych zwolenników w partii. To „zakon PC” pcha się na pierwsze miejsca, przy czym ich kandydaci wcale nie gwarantują większego zysku dla regionu niż Niedzielski – przekonuje nasz rozmówca.

Tłumaczenia ministerstwa

Resort zdrowia próbuje się bronić, twierdząc, że minister nie złamał żadnych przepisów. Jak wynika z naszych informacji, w systemie e-recepta są niezaszyfrowane trzy kolumny: numer prawa wykonywania zawodu lekarza, który wystawił receptę, w jakim podmiocie została wystawiona oraz lek. Ale jeśli lekarz wystawi receptę na siebie, wówczas w systemie pojawia się oznaczenie tego faktu, w innych przypadkach dane pacjenta są zaszyfrowane. – Ten przypadek był dosyć wyjątkowy, bo dane zostały ujawnione z powodu recepty pro auctore – mówi nam urzędnik znający system. Ale, jego zdaniem, choć w tym przypadku dostęp był uprawniony, to już ujawnienie danych niekoniecznie.

Jakiekolwiek tłumaczenia nie przekonują opozycji, która domagała się dymisji Niedzielskiego. Wczoraj kolejny raz na kontroli poselskiej w MZ byli dwaj politycy KO: Michał Szczerba i Dariusz Joński. Po pierwszej wizycie ustalili, że dane do ministra trafiły za pośrednictwem komunikatora WhatsApp, co jest wbrew wewnętrznym regulaminom MZ. Po kolejnej kontroli ujawnili, że powołany pod koniec 2022 r. pełnomocnik ds. bezpieczeństwa cyberprzestrzeni MZ jest nieuchwytny. – Chcieliśmy się spotkać, ale pełnomocnik nie pojawił się w MZ od zeszłego roku, nie ma go fizycznie w tym budynku, nie ma możliwości kontaktu – stwierdził poseł Szczerba.

UODO wkracza do gry

Kłopoty Adama Niedzielskiego mogą nie skończyć się jedynie na dymisji. Jak dowiaduje się nieoficjalnie DGP, Urząd Ochrony Danych Osobowych zażąda wyjaśnień od ministerstwa. Dziś w tej sprawie ma zostać wysłane do resortu pismo. Z decyzjami czekano na oficjalne skargi, a pierwsze pisma już wpłynęły. – W poniedziałek wpłynęły dwa, w tym od Naczelnej Izby Lekarskiej, w sprawie ujawnienia szczególnej kategorii danych osobowych jednego z lekarzy. Do tej pory nie odnotowaliśmy żadnej skargi w rozumieniu RODO ani nie zgłoszono organowi nadzorczemu naruszenia ochrony danych osobowych – mówi Adam Sanocki, rzecznik prasowy UODO.

Zdaniem eksperta od ochrony danych osobowych dra Pawła Litwińskiego UODO powinien wszcząć postępowanie z urzędu ze względu na ważny interes społeczny. – Nie znam innych wypowiedzi poza resortem, że to było działanie zgodne z prawem. Urząd powinien wyjaśnić, czy była odpowiednia podstawa prawna, w jakim celu minister to zrobił, bo można odnieść wrażenie, że w celu wygrania sporu na Twitterze. UODO powinien także wyjaśnić, kto przetwarzał dane: czy minister jako organ, czy Adam Niedzielski – podkreśla ekspert. Jego zdaniem powinna zostać także wyjaśniona kwestia przekazywania tych danych na wewnętrznej grupie w resorcie przez komunikator WhatsApp. – Interes społeczny jest ogromny, taka sytuacja może spotkać każdego z nas, biorąc pod uwagę olbrzymi wolumen danych, do jakich władza publiczna ma dostęp – dodaje Litwiński.

Najprawdopodobniej PiS postanowił szybko przeciąć temat, widząc, jak bardzo rezonuje on w mediach społecznościowych. – Słynny tweet ministra Niedzielskiego osiągnął 4,4 mln wyświetleń. To znaczy, że wszyscy użytkownicy Twittera/X mieli okazję co najmniej dwukrotnie spotkać się z tym wpisem. Z naszych badań wynika, że ogółem w mediach społecznościowych od weekendu temat zrobił zasięgi na poziomie 70 mln użytkowników – mówi Michał Fedorowicz, prezes Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych. Dodaje, że z perspektywy algorytmu minister zdrowia popełnił błąd polegający na wyłączeniu możliwości komentowania jego wpisu. – Przez to wpis jest częściej „podawany dalej”, a udostępnianie posta jest przez algorytm wyżej punktowane niż komentarz pod nim. Gdyby była możliwość skomentowania posta, paradoksalnie ten post zrobiłby mniejsze zasięgi – tłumaczy Fedorowicz. Wskazuje też, że temat dotyczący Adama Niedzielskiego najbardziej rezonuje w internetowej bańce Konfederacji oraz lewicy. – Generalnie to temat, który budzi negatywny sentyment głównie w kontekście inwigilacji obywateli przez państwo we wszystkich grupach, nawet tych sympatyzujących z PiS – kwituje ekspert. ©℗

Nowa szefowa resortu zdrowia

Byłego już ministra zdrowia Adama Niedzielskiego zastąpi posłanka PiS – 37-letnia lekarka Katarzyna Sójka. Jej nominacja była zaskoczeniem dla wszystkich, jej nazwisko nie pojawiało się na giełdzie potencjalnych następców ministra. Co prawda należy do komisji zdrowia, jednak nie była zbyt aktywna. Gdy się przegląda interpelacje, widać, że wachlarz zainteresowań nowej pani minister jest szeroki (co może też wynikać z faktu, że jednocześnie zasiada jeszcze w komisji ochrony środowiska oraz polityki społecznej i rodziny). Z 25 przygotowanych przez nią interpelacji tylko kilka dotyczyło zdrowia: rejestru chorych na hemofilię, refundacji kilku leków. Reszta dotyczy m.in. prędkości hulajnóg i obowiązku noszenia kasków, wywozu drewna, bonu turystycznego, budowy kortów tenisowych czy edukacji domowej.

Premier Mateusz Morawiecki zapewnia, że to zaangażowana lekarka, która dobrze zna system. W mediach było o niej głośno w połowie czerwca, gdy wypowiadała się o sprawie śmierci 33-letniej ciężarnej Doroty, która trafiła do szpitala w Nowym Targu w piątym miesiącu ciąży z bezwodziem. Mówiła wtedy, że „kobiety niestety umierały, umierają i umierać będą, bo to się zdarza”. Wypowiedź tę wczoraj na wiecu od razu wypomniał jej lider PO Donald Tusk. ©℗

KLR, GO, TŻ