Wiele osób z liberalnej bańki żyje w przeświadczeniu, że polski obóz konserwatywny to intelektualna pustynia. Tymczasem nic bardziej mylnego.

Na rynku pojawiła się właśnie słusznych rozmiarów (450 stron) publicystyczna propozycja. Tom nosi tytuł „Tyrania postępu” i jest zbiorem tekstów na temat tego, co i jak myśli o węzłowych problemach współczesności obóz prawicowy. Książkę można przeczytać dla samych tekstów i zawartych w nich przemyśleń albo żeby się z przedstawionymi tu tezami zgodzić lub – jak ktoś lubi wyzwania – utwierdzić się w ich odrzuceniu. „Tyrania...” to też rodzaj katalogu postaci (autorów) nadających ton rodzimemu konserwatyzmowi. I to również jest bardzo ciekawe.

ikona lupy />
Leszek Sosnowski, „Tyrania postępu”, Wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2023 / nieznane

Mamy tu więc postaci starszego pokolenia. Jest krakowski historyk Andrzej Nowak – czołowy autor stajni Białego Kruka. Jest też inny znany badacz przeszłości, europoseł PiS Wojciech Roszkowski. I jeszcze jeden krakus – filozof Zbigniew Stawrowski, kiedyś najzdolniejszy z uczniów Józefa Tischnera, ale w uważających się za kontynuatorów dorobku „księdza z Łopusznej” liberalnych kręgach „Znaku” czy „Tygodnika Powszechnego” skazany na zapomnienie. Z tymi intelektualistami pokolenia 60+ sąsiadują młodsi. Wśród nich europoseł Patryk Jaki, dziennikarz i publicysta „Sieci” Jakub Augustyn Maciejewski czy też wykładowca UKSW Piotr Łuczuk.

Rzuca się w tym gronie w oczy brak kobiet. Co dla zatwardziałego antykonserwatysty natychmiast stanie się koronnym dowodem na wstecznictwo całego przedsięwzięcia. Mnie ten brak autorek, szczerze mówiąc, dosyć mocno dziwi. I to nie dlatego, żebym uważał różnorodność płciową za warunek konieczny przy tworzeniu zbiorowych publikacji w 2023 r., ale dlatego, że w środowiskach konserwatywnych (w mediach, think tankach czy na uczelniach) funkcjonuje i odnosi sukcesy bardzo wiele kobiet. Można nawet powiedzieć, że brak ich tekstów w tym tomie zaciemnia obraz, tworząc – niezgodne z rzeczywistością – przeświadczenie, jakoby polska prawica była projektem stuprocentowo męskim.

Książka jest podzielona na kilka części. Mamy tu więc segment poświęcony kulturze, są teksty dotyczące wiary oraz religii. Są kawałki o polityce (zwłaszcza europejskiej), jest też grupa tekstów na temat wyzwań cywilizacyjnych, takich jak ekologia czy automatyzacja (w tym rozwój sztucznej inteligencji). Większość z nich wychodzi od diagnozy – co u konserwatystów dziwić nie może – o ataku na społeczne, kulturowe czy polityczne status quo ze strony nowoczesności. Zazwyczaj posługującej się zestawem pół- lub wręcz otwarcie autorytarnych narzędzi wymuszania zgody. Oczywiście wszystko to pod płaszczykiem „postępu”. Większość zawartych w tym tomie diagnoz potwierdza też pewne fundamentalne przesunięcie ideologiczne, które dokonało się w minionym półwieczu. Nie tylko zresztą w Polsce. Chodzi o to, że jeśli ktoś uważa zachodni model rozwoju państwa, kapitalizmu czy społeczeństwa za oderwany od wrażliwości i potrzeb zwykłego człowieka elitarystyczny projekt, to znajdzie u polskich prawicowców wiele atrakcyjnych tez. Pod którymi bez wątpienia się podpisze. No chyba że zwycięży u niego „kulturowe obrzydzenie” wobec konserwatyzmu, tradycji i dorobku poprzednich pokoleń. Od których to wartości autorzy „Tyranii...” nie zamierzają się odżegnywać. ©Ⓟ