Już teraz brakuje opiekunów dla osób niesamodzielnych, a te problemy będą się pogłębiać - powiedział PAP prezes Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej i rektor Uczelni Korczaka prof. Mirosław Grewiński.

Ekspert w rozmowie z PAP wskazał na najważniejsze wyzwania w polityce społecznej na najbliższe lata. Wśród nich wymienił deinstytucjonalizację usług społecznych, zapewnienie dostępności do usług opiekuńczych na szczeblu lokalnym, reformę systemu edukacji pod kątem metod pracy z młodymi ludźmi oraz zwiększenie kadr w służbach społecznych.

"W Polsce w ostatnich latach bardzo mocno poszliśmy w kierunku świadczeń pieniężnych, natomiast zgubiliśmy wątek rozwoju usług społecznych. Wydaje się, że w kontekście starzejącego się społeczeństwa i coraz większej liczby osób niesamodzielnych, wyzwaniem będzie kierowanie usług społecznych na szczeblu lokalnym" - powiedział prof. Grewiński.

Zwrócił uwagę, że wiąże się z tym proces deinstytucjonalizacji, który polega na wsparciu osób w miejscu zamieszkania, a nie w domach pomocy społecznej. W tym procesie ważna jest praca asystentów osób niesamodzielnych, opiekunów osób starszych, czy też pracowników socjalnych. Problem polega na tym, że mało osób chce podejmować te zadania.

Zanikanie zawodów społecznych

Zdaniem eksperta niepokojącym zjawiskiem jest zanikanie zawodów społecznych. "Do zawodów tych nie wchodzą nowe osoby, bo nie widzą w tym swojej szansy. Wynagrodzenia w służbach społecznych są bardzo niskie. W dodatku są to zawody trudne, bo wiążą się z opieką nad osobami niesamodzielnymi. Samorządy już narzekają na to, że brakuje im ludzi do takiej pracy" - wskazał prof. Grewiński.

Zaznaczył, że problem leży też w edukacji młodych ludzi zarówno w szkołach, jak i na studiach. Jak mówił, obecny system szkolny demotywuje dzieci do rozwijania swoich pasji, a na uczelniach próżno szukać chętnych na kierunki związane z polityką społeczną i pracą socjalną.

"Polityka społeczna na uczelniach powinna być na każdym profilu studiów, jako ważny przedmiot. Niestety przechodzimy tutaj kryzys. O ile wszyscy politycy mówią o sprawach społecznych w kontekście realizacji programów politycznych, to na wielu uczelniach polityka społeczna umiera, ponieważ nie promuje się tego kierunku " - powiedział politolog.

Jak dodał, kierunki społeczne nie są odpowiednio promowane i upowszechniane w dyskursie publicznym. Do tego dochodzi mały prestiż tych zawodów i niskie wynagrodzenia.

Prestiż i wynagrodzenie

"Młodzi ludzie, co oczywiste, chcą mieć dobry standard życia. Oprócz głosu serca słuchają głosu głowy, która mówi im, że zawody społeczne są niskopłatne. Kiedy Finowie dowartościowali zawód nauczyciela i stał się on jednym z najbardziej prestiżowych profesji i najlepiej opłacanych, to na studia pedagogiczne w Finlandii jest teraz 8 chętnych na jedno miejsce" - wskazał prof. Grewiński.

Jak zauważył, dochodzi do paradoksu, że im więcej jest potrzeb w sferze społecznej, tym mniej osób ma rzeczywiste kompetencje, by zajmować się tymi problemami. "Kraje zachodnie też się z tym zmagają. Dlatego do pracy opiekuńczej zatrudniają na przykład Polaków. A czy Polakom będzie się opłacało pracować w ojczyźnie, kiedy opiekun w Norwegii zarabia 5 czy 6 razy więcej?" - podkreślił politolog.

Edukacja odpowiadająca na wyzwania

Zwrócił uwagę, że edukacja powinna odpowiadać na wyzwania rynku pracy i potrzeby społeczne związane z pojawieniem się nowych zawodów. "Profesje przyszłości są związane z nowymi usługami społecznymi. To na przykład asystent osoby niesamodzielnej, starszej, czy w kryzysie psychicznym. Do niedawna w Polsce jeszcze asystentów w ogóle nie było, dopiero od paru lat funkcjonują asystenci rodziny, ale jest ich bardzo mało. Natomiast w Europie zachodniej od wielu dekad istnieją różne zawody, które są związane z asystenturą osób potrzebujących, które nie wymagają nadmiernej opieki" - powiedział ekspert.

Jak dodał, zawodem przyszłości jest także koordynator usług w społecznościach lokalnych. "W Polsce powstają Centra Usług Społecznych, gdzie trzeba koordynować holistyczne podejście do problemów człowieka. Mamy osobę starszą, schorowaną, samotną, z niepełnosprawnością. Koordynatorzy usług społecznych organizują kompleksową opiekę dla takiej osoby w środowisku lokalnym. Teraz takich specjalistów praktycznie nie ma" - podkreślił ekspert.

W niedługiej przyszłości będą także potrzebni pracownicy, którzy łączą technologie z usługami społecznymi. "To na przykład teleopieka, telemedycyna, telerehabilitacja. Do tego też trzeba nowych zawodów" - powiedział prof. Grewiński.

Regulacje prawne

Zaznaczył, że nowe profesje wymagają uregulowań prawnych, odpowiedniego systemu przygotowania kompetencyjnego i walidowania tego systemu, czyli sprawdzania przygotowania i predyspozycji do zawodu o charakterze opiekuńczo-pomocniczym.

Ekspert przypomniał, że w kancelarii prezydenta trwają prace nad ustawą o asystenturze osobistej osoby niesamodzielnej. "To jest bardzo ważne, żeby ta ustawa została uchwalona. Teraz usługi asystenta są dostępne tylko w niektórych samorządach. Ustawa regulowałaby ten zawód systemowo" - powiedział prof. Grewiński.

Wskazał, że na rynek pracy wchodzi pokolenie dobrobytu, które przy wyborze zawodu kieruje się warunkami finansowymi i spełnianiem aspiracji zawodowych.

"Młodzi ludzie cenią sobie już standard życia i nie chcą pracować za minimalną pensję i nie mieć perspektyw rozwojowych. Jeśli nie zainwestujemy dzisiaj w ustawę o profesjach społecznych, która stwarza warunki wynagrodzeń i awansu zawodowego, to będziemy mieli ogromny deficyt osób, które zajmują się problemami społecznymi, a one będą się pogłębiać" - podkreślił prezes Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej.(PAP)

Autorka: Karolina Kropiwiec

kkr/ mir/