Wiadomo, doświadczenia XX-wiecznych totalitaryzmów nauczyły nas ostrożności wobec zbyt gromkich projektów zbudowania nowego, wspaniałego świata przez dyktatury.

I nauczyły sympatii dla demokracji parlamentarnej z jej poczuciem, że opiera się ona na twardych podstawach praw naturalnych oraz oczywistych prawach człowieka i obywatela. Ale mijają dekady i mam z jednej strony łasych na władzę polityków bez zasad, a z drugiej – aktywne pokolenia głoszące, że zasad nie ma, są tylko narracje.

Gdyby konsekwentnie podążać tropem wskazanym przez tych drugich, walka z tymi pierwszymi musiałaby się zakończyć klęską. Żyjemy w narracjach bez stałych punktów odniesienia? Cóż, PiS ma po prostu swoją narrację, feministki swoją, a Sylwia Spurek swoją – a racji nie ma nikt. Wszystko jest w twojej głowie? Proszę wskazać głowę ważniejszą od innych, bo jak nie, to w jednej głowie w Polsce jest coraz lepiej, a w drugiej coraz gorzej i o tym, która wizja wygra, zdecyduje tylko siła, a nie jakiegoś rodzaju zgoda powszechna co do stanu rzeczywistości. Żyjemy w płynnej postnowoczesności? Czyli PiS, przelewając wszystkie niemal słowa funkcjonujące w tradycyjnym opisie wartości prawicy (ojczyzna, tradycja, praworządność, naród, religia, subsydiarność, lokalność, rodzina, konserwatyzm) do swoich, pisowskich, naczyń, stał się przewodnikiem płynnej ery. Prawda nie istnieje, są tylko krótkotrwałe umowy silnych przeciwko słabszym? Trudno znaleźć wierniejszych wyznawców tej idei niż w PiS Info.

Tę krotochwilną listę można łatwo wydłużyć, ale prawda (!), która z niej wynika, jest na serio. Toczy się odwieczna wojna między światem wartości – twardych w znaczeniu, skatalogowanych, zobowiązujących, a światem małpiego rozumu. W tym ostatnim o tym, czym jest dobro, uczciwość, solidarność czy prawdomówność, rozstrzygają a to Wódz i Ojciec, a to Zakon Cancel Culture, a to pośpiesznie ogłoszone referendum.

Paradoks znacznej części aktywnych środowisk lewicowo-wolnościowych polega na tym, że bezrefleksyjnie machały siekierą wymierzoną w tradycyjny ład pojęć i tradycyjne elity, aby w ich miejsce wprowadzać naiwne bzdury, jak to „wszystko jest w twojej głowie” i „nie ma nic prócz narracji”. Konsekwencją zniszczenia przekonania, że istnieją ważniejsze od naszych prywatnych emocji nienaruszalne reguły życia jednostek i zbiorowości, jest wygrana tego, kto w płynnej postnowoczesności poradzi sobie najlepiej – i pozbawiony jakichkolwiek hamulców wprowadzi to, co mu się podoba, ogłaszając, że skoro wygrał, to jego zestaw wartości jest jedyny. ©℗