Sejm ponownie skierował do komisji projekt noweli o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. W czwartek, podczas drugiego czytania, posłowie m.in. Koalicji Obywatelskiej, Koalicji Polskiej i Lewicy złożyli do niego poprawki.

W czwartek na posiedzeniu plenarnym Sejmu odbyło się drugie czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw.

Anna Paluch (PiS), przedstawiając sprawozdanie połączonych Komisji Infrastruktury oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, które rozpatrywały projekt we wtorek podkreśliła, że procedowane przepisy sprawią, iż "zakończy swój żywot" studium uwarunkowań i kierunku zagospodarowania przestrzennego. "Dokument ten, nieposiadający rangi prawa miejscowego, był często zbiorem ustaleń, niemających większego wpływu na faktyczne realizowanie władztwa planistycznego gmin" - zaznaczyła. Wskazała, że często ustalenia studium były czystą teorią.

Dlatego - jak stwierdziła - konieczne jest wprowadzenie planu ogólnego gminy. Ma być on uchwalany obligatoryjnie dla całej gminy w randze aktu prawa miejscowego. Gminy będą miały na to czas do 1 stycznia 2026 r.

"Ustalenia planu ogólnego będą wiążące dla planów miejscowych, a także decyzji o warunkach zabudowy (WZ - PAP)" - dodała.

Podczas czwartkowego drugiego czytania projektu, posłowie m.in. Koalicji Obywatelskiej, Koalicji Polskiej i Lewicy złożyli poprawki; nie omówili ich.

Mariusz Trepka (PiS) przedstawiając stanowisko klubu PiS do projektu zwrócił uwagę, że wprowadza on zmiany w 50 ustawach oraz 15 nowych definicji, m.in. nowy rozdział +partycypacja społeczna+, który ma na celu skodyfikowanie udziału społecznego w procedurze uchwalania aktów planowania przestrzennego; pojawiają się nowe narzędzia, tj. zintegrowany plan inwestycyjny" - wyliczył. Podkreślił "funkcję ochronną nowych przepisów". Zadeklarował, że jego klub będzie głosował za przyjęciem ustawy z uwzględnieniem poprawek, które złożył na ręce marszałek Sejmu.

Małgorzata Chmiel (KO) zwróciła uwagę, że przedłożony projekt jest realizacją wymagań KPO, "a nie dowartościowaniem przez rząd ładu przestrzennego". Przyznała, że reforma planowania przestrzennego jest potrzebna, bo od poprzedniej minęło 20 lat. Według niej jednak np. wprowadzenie nowego planu ogólnego do końca 2025 r. jest terminem nierealnym, a WZ-tki powinny być zlikwidowane. Stwierdziła, że projekt ogranicza udział mieszkańców w planowaniu przestrzennym, bo wprowadza zamiast uwag do planu konsultacje społeczne jedynie w formie dyskusji. W jej ocenie projekt nie rozwiązuje zasadniczych problemów planowania przestrzennego, jest zawiły. "Negatywnie go oceniamy, wnosimy o kolejne konsultacje i składamy poprawki do dalszych prac" - oświadczyła.

Robert Obaz (Lewica) przyznał, że wiele zapisów w projekcie "jest spełnieniem wieloletnich postulatów od gmin i ich mieszkańców". Wskazał jednak, że ustawodawca proponuje np., by w 2 tys. 477 gminach plany ogólne opracować w ciągu 30 miesięcy - "tak krótkiemu terminowi stanowczo sprzeciwiają się planiści", bo - jak mówił - zauważają, że w pośpiechu i chaosie mogą powstać akty prawa miejscowego zawierające błędy. Według niego termin ten powinien być przedłużony do końca 2029 r. Zauważył, że koszt przejścia na plan ogólny w skali kraju to 300-350 mln zł. "Pieniądze na ten cel są zapisane w KPO, jednak pieniędzy tych dotąd nie ma" - wskazał. W imieniu klubu Lewica złożył do projektu poprawki.

Również Stefan Krajewski (Koalicja Polska) przekonywał, że przyjęcie projektu "nie będzie uporządkowaniem, a wprowadzeniem dodatkowego chaosu. "Za dużo zmian, za szybko. Ten projekt poparcia klubu KP raczej nie uzyska" - powiedział.

Mirosław Suchoń (Polska 2050) podkreślił, że projekt zawiera dobre rozwiązania, właściwe kierunki, ale też wiele szczegółowych rozwiązań, które budzą sprzeciw. Wskazał m.in. na decyzje o warunkach zabudowy), które będą wydawane na wyłącznie wskazanym obszarze, niemniej nadal będą istnieć. "Czy nie warto wykorzystać tej reformy, żeby to zmienić?" - zastanawiał się. Według niego "bardzo poważnym błędem jest likwidowanie planowania na poziomie krajowym". "Trudno nam będzie poprzeć takiego rodzaju projekt ustawy, który otwierał dobrą drogę, ale (...) ostatecznie stawia kolejne bariery" - stwierdził.

"Mimo pozytywnych zmian nie możemy poprzeć tego projektu" - zadeklarował Dobromir Sośnierz (koło poselskie Wolnościowcy). Według niego plany przestrzenne "powinny krępować ręce urzędnikom, a nie obywatelom".

Pakiet wniosków mniejszości złożyła na ręce marszałek Sejmu Hanna Gill-Piątek (poseł niezrzeszona). Wskazała, że projektowane przepisy o planowaniu będą stanowić o jakości życia Polaków w przyszłości. "Pierwszy pakiet moich wniosków mniejszości (...) rozdziela wielkie fermy od zabudowy mieszkalnej" - wskazała. Inny wniosek - jak wyjaśniła - wiąże się z wprowadzeniem zapisu, że przestrzeń jest dobrem wspólnym i powinna polegać prawnej ochronie. Wniosła też o wygaszenie ważności WZ-tek po dwóch latach. W jej ocenie "wieczne WZ-tki blokują groźbą horrendalnych odszkodowań powstawanie planów miejscowych i przez to ograniczają rozwój gmin".

"Nasza reforma chce usprawnić proces planowania przestrzennego, by plany miejscowe można było wdrażać sprawnie (...), żeby ta procedura planistyczna mogła zamknąć się w okresie miesięcy, a nie lat" - wskazywał wiceminister rozwoju i technologii Piotr Uściński, odpowiadając na uwagi posłów.

Odnosząc się do zarzutów opozycji o brak rozwiązań planowania krajowego zapowiedział: "w kolejnych krokach tej reformy zajmiemy się poziomem regionalnym i krajowym". Stwierdził, że termim wprowadzenia planu ogólnego gminy do końca 2025 r. jest realny i przypomniał, że wynika on z KPO. "Dostarczymy gminom jak najlepsze narzędzia, żeby ten termin był realny; będziemy przeprowadzali szkolenia" - zapowiedział. Nie zgodził się, że w Polsce brakuje urbanistów - "nie jest tak, że tylko wąska grupa osób może tworzyć plany ogólne". "Będą je mogły również tworzyć Urzędy własnymi zasobami kadrowymi" - przekonywał.

Uściński odniósł się też do kwestii WZ-tek, wskazując, że "mogą stanowić narzędzie skutecznej realizacji inwestycji z poszanowaniem prawa przestrzennego". Podkreślił, że w projekcie wprowadzono rozwiązania, które spowodują, że WZ-tki "mogą być na obszarze uzupełnienia zabudowy". "Dajmy tym, którzy weszli w dobrej wierze weszli w posiadanie warunków zabudowy możliwość realizacji swoich inwestycji, nawet jeśli nie planują ich w tej chwili, a za kilka lat" - wskazał.

Zaprzeczył też zarzutowi dot. ograniczaniu udziału mieszkańców w planowaniu przestrzennym. "Dalej elementem konsultacji społecznych jest możliwość zgłoszenia uwag do projektów (planów zagospodarowania - PAP) na piśmie - w sposób utrwalony papierowo lub elektroniczne - i na podstawie tych uwag, w ramach władztwa planistycznego, gmina wprowadza lub nie wprowadza zmian w projekcie" - wyjaśnił. Zapewnił, że do każdej uwagi wójt, burmistrz, prezydent będzie musiał się odnieść.

W projekcie wskazano m.in., że plany ogólne mają być prostymi do przygotowania dokumentami. Plan ogólny będzie uchwalany dla całej gminy i będzie aktem prawa miejscowego, obowiązującym wszystkich mieszkańców na terenie gminy. Zaznaczono, że wszystkie wydawane dokumenty - zarówno plany miejscowe, jak i decyzje o warunkach zabudowy - będą musiały być zgodne z planem ogólnym.

Nową formą planu miejscowego będzie zintegrowany plan inwestycyjny sporządzany na wniosek inwestora, docelowo zastępujący tzw. specustawę mieszkaniową. Wskazano, że inwestor będzie mógł np. zobowiązać się do budowy szkoły lub wsparcia takiej inwestycji. W projekcie doprecyzowano przepisy dotyczące decyzji o warunkach zabudowy, m.in. obszar analizowany ograniczono do 200 m.

Projekt przewiduje też uruchomienie nieodpłatnego i dostępnego dla wszystkich zainteresowanych Rejestru Urbanistycznego. (PAP)

autorka: Magdalena Jarco

maja/ mmu/