W najnowszym sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM ankietowani mieli wskazać polityka, który według nich jest najbardziej kompetentny. W przypadku obozu rządzącego najwięcej wskazań (38 proc.) uzyskała pozycja „żaden”.

Jeśli chodzi o poszczególne nazwiska, wybija się premier Mateusz Morawiecki z 17,4 proc. wskazań. Lider PiS Jarosław Kaczyński uzyskał niecałe 12 proc., a podium zamyka prezydent Andrzej Duda (10,5 proc.). W elektoracie Zjednoczonej Prawicy Morawiecki ma aż 53 proc. wskazań i wyraźnie dystansuje Kaczyńskiego, który uzyskał o ponad połowę gorszy wynik. W tej grupie respondentów bardziej ceniony jest też szef MON Mariusz Błaszczak.

– Mam wrażenie, że badani pomylili pytanie o kompetencje z pytaniem o rozpoznawalność czy częstotliwość występów medialnych. Ja bym obstawiał, że przy pytaniu o kompetencje prędzej niż Morawiecki, który jako premier zajmuje się wszystkim, wygra monotematyczny Mariusz Błaszczak, kojarzony przede wszystkim z armią i zakupem uzbrojenia, co w czasie poczucia zagrożenia jest istotnym czynnikiem – komentuje wyniki politolog Antoni Dudek. Jego zdaniem wysoka pozycja szefa rządu pokazuje, że działacze PiS będą mieć problem z sukcesją w partii. – Większość partyjnego aktywu nie widzi Morawieckiego jako następcy Kaczyńskiego, a jednocześnie większość wyborców PiS widzi w nim jednak spadkobiercę prezesa – wskazuje nasz rozmówca. Ważny polityk PiS w rozmowie z nami komentuje, że „o sukcesji moglibyśmy rozmawiać, gdyby była na horyzoncie”. – Na razie tego tematu nie ma – ucina.

Podobne pytanie zadaliśmy w odniesieniu do polityków opozycji. Tu zaskoczeń jest zdecydowanie mniej niż w przypadku obozu rządowego. Najwięcej jest wskazań na lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska (24,3 proc.) i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego (18,2 proc.). Na trzecim miejscu uplasowała się odpowiedź „żaden” (17 proc.). Zbliżony poziom poparcia – po ok. 8 proc. – uzyskali też politycy Konfederacji: Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen. W sondażu zadaliśmy też pytanie, w jakiej formule powinna wystartować opozycja. Najwięcej respondentów (29 proc.) przyznaje, że nie ma w tym temacie rozeznania, natomiast spośród różnych opcji najwięcej wskazań ma formuła jednej listy, do której prze Tusk. – W polskiej polityce jedność w jakiejś sprawie zawsze budziła największe poparcie wśród wyborców, dlatego nawet podmioty zdolne do samodzielnego rządzenia holowały za sobą słabszych graczy, by tę jedność pokazać – mówi Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Wyniki dotyczące wszystkich omawianych pytań sondażowych mogą się zmienić w trakcie kampanii wyborczej. Choć oficjalnie jeszcze do niej daleko, w praktyce nabiera ona przyspieszenia. PiS jeszcze w tym miesiącu (mówi się o terminie 13–14 maja) zamierza przedstawić na konwencji pierwsze propozycje programowe. Partia spróbuje skonsolidować wyborców, stąd zapewne ogłoszona przez Kaczyńskiego i marszałek Elżbietę Witek inicjatywa przygotowania obywatelskiego projektu ustawy, która miałaby zapobiec „seksualizacji dzieci”. PiS podejmie też ustawową próbę odblokowania klinczu w Trybunale Konstytucyjnym, by umożliwić skonfliktowanym sędziom rozstrzygnięcie w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym, mającej według zapewnień rządu odblokować pieniądze unijne. Na 24 czerwca konwencję programową zapowiedziała także Konfederacja. PO ze swoją konwencją celowała we wrzesień, jednak pojawia się pytanie, czy ruchy oponentów nie skłonią Tuska do przyspieszenia. – Na razie cała para idzie w organizację marszu 4 czerwca i spotkania otwarte z wyborcami – mówi nam osoba z otoczenia lidera PO. Jak słyszymy, 15 maja Tusk i Trzaskowski pojawią się na otwartym spotkaniu w Krakowie.

W zeszłym tygodniu swoją konwencję zorganizowali ziobryści. Ogłoszony tam rebranding Solidarnej Polski na Suwerenną Polskę formalnie ma polegać nie tylko na zmianie nazwy, ale na założeniu nowego ugrupowania. Kwestią otwartą jest jeszcze to, jak ostatecznie ono powstanie, ponieważ teoretycznie możliwe są dwie ścieżki. Pierwsza to zupełnie nowa partia, do której przepiszą się członkowie Solidarnej Polski. – Łatwiej jest coś zbudować od zera niż przez przekształcenia. Dotychczasowe struktury znajdą się w Suwerennej Polsce, o ile wyrażą taką chęć – mówi nam współpracownik Zbigniewa Ziobry. Przyznaje też, że w partyjnych dokumentach panuje bałagan. – Do tej pory nie doszukaliśmy się rezygnacji z członkostwa Jacka Kurskiego. Było wiele zmian na stanowisku sekretarza generalnego – dodaje rozmówca DGP. Druga ścieżka zakłada połączenie Suwerennej Polski z Solidarną Polską, bo taką możliwość daje statut tej ostatniej.

„Super Express” napisał, że podobne sztuczki posłużą uniknięciu kłopotów z finansowaniem z budżetu z powodu odrzucenia sprawozdania finansowego partii za 2020 r. Politycy Suwerennej Polski odpowiadają, że po kolejnych wyborach subwencja będzie liczona na nowych zasadach, więc decyzja dotycząca poprzedniej kadencji nie będzie miała na to wpływu. Nie można jednak wykluczyć, że ten ruch ma pozwolić na uniknięcie ewentualnych kłopotów, gdyby okazało się, że coś było nie tak również w kolejnych latach. Ruch z przekształceniem w Suwerenną Polskę może mieć też związek z tarciami z PiS w kontekście tworzenia list wyborczych. Niektórzy ziobryści woleliby nie startować z list partii Kaczyńskiego, która potem otrzyma całą subwencję partyjną, lecz jako jej koalicjant (a wówczas subwencją trzeba się podzielić z mocy prawa). W PiS słyszymy, że nie będzie na to zgody. – Nigdy nie praktykowaliśmy formuły koalicji i tu nie będzie wyjątku. Sytuacja ziobrystów jest trudniejsza od czasu ich ostatniej konwencji. W końcu umowa koalicyjna dotyczy Solidarnej Polski, której nie ma, a umowy z Suwerenną Polską nikt jeszcze nie zawarł – przypomina polityk PiS. ©℗

ikona lupy />
Która konfiguracja startu w wyborach daje partiom opozycyjnym szansę na najlepszy dla nich wynik wyborczy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe