Choć obawiano się, że wstrzyma przyjazdy cudzoziemców i zatrzyma Polaków w domach, wojna w Ukrainie nie okazała się hamulcem dla turystyki.

Według GUS w 2022 r. właściciele obiektów noclegowych obsłużyli 34,2 mln turystów, którym udzielili 90 mln noclegów. W porównaniu do poprzedniego roku oznacza to wzrost o ponad 54 proc. i 43 proc. Branża jest dziś niemal na tym samym poziomie co przed koronawirusem.

Dopisali polscy i zagraniczni turyści. Krajowych zachęcił bon turystyczny. Wysoki stopień wykorzystania miejsc to też zasługa uchodźców – część korzystała z hoteli we własnym zakresie, ale pobyt wielu był finansowany ze środków darczyńców czy władz. Od marca do grudnia 2022 r. z bazy noclegowej skorzystało 567,4 tys. uchodźców.

– Sektor jest na fali wzrostowej. Rośnie liczba gości z zagranicy, zwłaszcza z Wielkiej Brytanii. Odrodził się rynek konferencji i targów – zauważa Joanna Ostrowska, zarządzająca rodzinną siecią Osti-hotele w Krakowie. Przyznaje, że pod względem przychodów ten rok będzie bardzo dobry. – Niestety nie będzie można już tego powiedzieć o zyskach. Te są zdecydowanie niższe niż rok temu, na co wpływ mają wysokie ceny energii, surowców i pracy. Szacuję spadek o ok. 20 proc. – dodaje.

Hotelarze przyznają, że nie mogą przerzucać kosztów na klientów. Czują bowiem konkurencję. Ewidentnie widać bowiem realizację odłożonego przez pandemię i wojnę w Ukrainie popytu na zagraniczne podróże. Potwierdzają to dane z Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego. W przedsprzedaży wyjazd za granicę na lato zarezerwowało 1,238 mln osób wobec 1,117 w 2019 r.

– Walka na ceny jest trudna, bo klienci rezerwują noclegi na ostatnią chwilę. Przed pandemią osoby prywatne robiły to na miesiąc czy dwa, a biznes nawet na pół roku wcześniej. Dziś rezerwacje są na kilka dni przed przyjazdem – mówi przedstawiciel jednej z sieci hotelowych. ©℗

Turystyka jak przed pandemią / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe