Niemcy wygasili swoje ostatnie reaktory jądrowe, ale perspektywy dla branży w Europie są coraz jaśniejsze.

Mimo kryzysu związanego z cenami i dostępnością gazu ilość prądu wyprodukowanego w europejskich reaktorach w 2022 r. była niższa niż w roku poprzednim o ok. 20 proc., a udział atomu w światowym miksie energetycznym spadał – wynika z danych zebranych przez brytyjski think tank Ember.

Choć doszło do wyłączenia ostatnich niemieckich elektrowni jądrowych i mamy za sobą bezprecedensową falę awarii we francuskich elektrowniach, bilans ostatnich tygodni dla atomu jest jednak pozytywny. Impas został przełamany w Finlandii, gdzie po kilkunastu latach opóźnień budowy i związanych z tym przekroczeniach budżetu do sieci przyłączono największy nowy reaktor jądrowy na Starym Kontynencie. Oparty na francuskiej technologii blok Olkiluoto-3, o mocy 1,6 GW, ma wytwarzać prąd przez kolejne 60 lat. Bliskie rozpoczęcia komercyjnej eksploatacji są też zmagające się z podobnymi wyzwaniami dwa reaktory typu AP1000 realizowane przez Westinghouse w amerykańskim stanie Georgia (na tę samą technologię zdecydowała się Polska w przypadku pierwszej z planowanych elektrowni, która ma stanąć na Pomorzu) oraz nowy blok w słowackich Mochovcach. Jednostki te są w stanie „odwojować” dla atomu straty w światowym miksie spowodowane przez wycofanie trzech bloków niemieckich. Kolejne nowe europejskie reaktory generacji III+ powstaną w najbliższych latach w Słowacji i Wielkiej Brytanii (planowana moc elektrowni Hinkley C to 3,2 GW). A do rozpoczęcia inwestycji, oprócz Polski, przymierzają się m.in. Czechy i Rumunia.

Stosunkowo sprawnie przebiegają też w ostatnim czasie przygotowania do budowy pierwszej elektrowni jądrowej w naszym kraju. Po wejściu w zeszłym tygodniu w życie specustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w atom – która obejmuje m.in. ułatwienia w procesie pozwoleniowym dla elektrowni – jeszcze tego samego dnia odpowiedzialna za realizację projektu spółka Polskie Elektrownie Jądrowe złożyła do resortu klimatu wniosek o decyzję zasadniczą, która stanowi ważny moment w procesie administracyjnym poprzedzającym budowę. – Składamy go w najszybszym możliwym terminie, ponieważ zależy nam na znacznym przyśpieszeniu tempa realizacji tej kluczowej dla naszego kraju inwestycji – podkreślał p.o. prezes PEJ Łukasz Młynarkiewicz. Spodziewana jest także aktualizacja wieloletniej strategii – Polityki energetycznej Polski 2040 r. – która uwzględni coraz bardziej ambitne plany jądrowe polskich spółek (najbliższa okazja do uchwalenia zmiany strategii to dzisiejsze posiedzenie rządu).

Istotny z punktu widzenia przyszłości atomu jest też rozwój technologii nowych generacji, na czele z małymi reaktorami modułowymi (SMR), które według ekspertów mogą się stać jednym z filarów dekarbonizacji w przemyśle i ciepłownictwie. Planuje się, by pierwsze takie instalacje pojawiły się w Polsce już pod koniec dekady, a punktem zwrotnym dla tych zamiarów jest ogłoszona wczoraj gotowość finansowego wsparcia tych projektów po stronie rządu USA. Federalne agencje kredytów eksportowych zadeklarowały w podpisanym ze spółką Orlen Synthos Green Energy liście intencyjnym, że są skłonne wyłożyć na realizowane w technologii GE Hitachi SMR-y do 4 mld dol. Prezes Orlenu Daniel Obajtek ogłosił też pierwszych siedem proponowanych lokalizacji inwestycji. To m.in. okolice Ostrołęki, Włocławka, Dąbrowy Górniczej oraz Warszawy.

Według Mateusza Morawieckiego każdy reaktor to szansa na zaoszczędzenie 100–200 mln euro na prawach do emisji CO2. – Te tanie i czyste źródła energii będą służyły Polsce przez dziesięciolecia – podkreślał premier.

Zdaniem Daniela Radomskiego, eksperta ds. energetyki jądrowej związanego z Klubem Jagiellońskim i portalem Biznes Alert, perspektywa finansowania zza oceanu rozwiązuje podstawowy problem z małymi reaktorami, zapewniając impuls do powstania pierwszych bloków. – Działania wojenne zmieniły globalne i europejskie myślenie na temat gazu, co bezpośrednio prowadzi do renesansu energetyki jądrowej w wielu krajach Europy Zachodniej i Środkowej – mówi Radomski.

Jak wynika z danych brytyjskiego think tanku Ember, już w zeszłym roku, mimo widocznego w skali europejskiej odbicia wykorzystania węgla i innych paliw kopalnych w energetyce, restrykcji dla inwestycji wiatrowych oraz braku elektrowni jądrowych w systemie, dekarbonizacja polskiego miksu wytwórczego postępuje. W 2022 r. niższa niż w poprzednim była zarówno produkcja źródeł gazowych (o ok. 3 TWh), jak i węglowych (3,5 TWh). Tę lukę z nawiązką wypełniła jednak energia z wiatru i słońca, które łącznie dostarczyły do sieci prawie 8 TWh. Mimo to, jak twierdzi w opublikowanej wczoraj analizie Forum Energii, transformację polskiej energetyki należałoby przyspieszyć w nadchodzących latach. Jak szacują eksperci, w zeszłym roku Polska wydała rekordowe 193 mld zł na import paliw kopalnych – niemal dwukrotnie więcej niż w roku poprzednim. ©℗

O ułatwieniach związanych z wydaniem decyzji zasadniczej niezbędnej do budowy elektrowni jądrowych czytaj na B7