Pomysły mieszkaniowe partii nie muszą przesądzić o wyniku wyborów, ale pokazują, że partie myślą o jednym z najważniejszych problemów Polaków.

Dopłaty do kredytów mieszkaniowych, ulgi podatkowe na budowę domu czy zakup nieruchomości - to zdaniem Polaków najważniejsze pomysły na wspieranie polityki mieszkaniowej przez państwo. To rezultaty najnowszego sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM. Trzecie wskazanie dotyczyło finansowania budowy mieszkań na wynajem. Wyniki całego badania pokazują, że myślimy przede wszystkim o wsparciu pozwalającym zdobyć własny kąt, a nie wynajmować go od innych.
Prezentacja propozycji dotyczących polityki mieszkaniowej to pierwszy akord trwającej już kampanii. O swoich pomysłach mówi PO, nad ustawą pracuje rząd, projekt obywatelskiej inicjatywy ma PSL. Lewica wraca do idei z zeszłego roku. Kwestie mieszkaniowe, także z powodu drastycznego wzrostu rat kredytów, będą zapewne jednym z najgorętszych tematów przed jesiennymi wyborami.
Najnowsze badanie United Surveys dla DGP i RMF pokazuje, że Polacy myśląc o wsparciu przez państwo mieszkalnictwa, stawiają głównie na pomoc w nabyciu własnego kąta. - To wynika z braku poczucia bezpieczeństwa. Własność mieszkania czy domu nie jest tylko kwestią statusu materialnego - nieruchomość powoduje, że czujemy się pewniej, nikt mnie z mojego nie wyrzuci. Wynajmowanie - nieważne czy prywatnie, czy od samorządu - nie daje takiej pewności - podkreśla Marcin Duma, współautor badania. W ten od lat niesłabnący trend próbują się wpisać politycy. Ci, którzy w swoich ugrupowaniach zajmują się przygotowywaniem programów mieszkaniowych, mówią o polskiej specyfice, która przejawia się w szukaniu sposobów, by mieć własne mieszkanie czy dom. Co ciekawe, widać to zwłaszcza wśród najmłodszych ankietowanych, tam zdecydowanie przeważa oczekiwanie, że państwo dopłaci do kredytów mieszkaniowych. Popiera je niemal połowa 20- i 30-latków. - Zdecydowana większość młodych ludzi woli własne M od wynajmu, taką prawidłowość widzimy także w innych badaniach, gdzie respondenci są o to pytani wprost i ten odsetek sięga nawet 70 proc. - zauważa rzecznik PO Jan Grabiec.
Jeśli chodzi o wsparcie przez państwo budowania na wynajem, to 23 proc. opowiada się za takim rodzajem pomocy. Widać, że to opcja preferowana przez 40-latków i osoby w wieku 60 plus.
W JAKI SPOSÓB PAŃSTWO POWINNO WSPIERAĆ POLITYKĘ MIESZKANIOWĄ? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Z kolei podział na wyborców rządowych i opozycyjnych pokazuje wśród tych pierwszych wyraźnie mniejszą niż wśród drugich skłonność do wspierania budownictwa na wynajem. Głosujący na partie niebędące u władzy najczęściej odpowiadają, że państwo powinno wspierać najem - 27 proc.; na drugim miejscu są ulgi podatkowe na kupno lub budowę. Wśród wyborców obecnej władzy 37 proc. chce dopłat do kredytów. Marcin Duma tłumaczy to strukturą wyborców. Z jednej strony istotną częścią elektoratu opozycji są wyborcy Lewicy popierający pomysły wsparcia najmu; z drugiej to w sporej części mieszkańcy miast, zwłaszcza tych większych, w których najem jest bardziej upowszechniony niż w mniejszych ośrodkach.
Sondaż pokazuje, skąd partie czerpią inspirację do swoich pomysłów mieszkaniowych, o których zrobiło się ostatnio głośno. Dyskusja rozgorzała po tym, jak Donald Tusk zapowiedział w imieniu PO kredyt „zero procent”. Choć Platforma była w zgłaszaniu pomysłów mieszkaniowych praktycznie przedostatnia, bo nad swoimi pracuje cały czas Polska 2050 Szymona Hołowni, to udało jej się rozkręcić dyskusję na ten temat.
Chronologicznie pierwsza była Lewica, który ogłosiła swoje pomysły jeszcze w maju zeszłego roku. To, co ją odróżnia, to to, że stawia na zupełnie inny kierunek niż reszta, proponuje szeroki program budownictwa na wynajem przy wsparciu państwa i funduszy unijnych. - Jeśli mieszkania są własnością państwa, to państwo wchodzi do gry i może być konkurencją na rynku dla deweloperów. Jak cena najmu jest konkurencyjna, to rynek się stabilizuje. Proponujemy nie kredyt, a mieszkanie - mówi rzecznik Nowej Lewicy Marek Kacprzak.
Po pomysłach Lewicy poznaliśmy propozycje PiS i PSL, które zostały przygotowane w formie ustaw. PiS opracował swoją w resorcie rozwoju, a PSL przygotował jako obywatelski projekt, pod którym chce zbierać podpisy, by mobilizować swoich wyborców. PO wciąż nad ustawą pracuje.
W JAKI SPOSÓB PAŃSTWO POWINNO WSPIERAĆ POLITYKĘ MIESZKANIOWĄ? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Pomysły tych trzech ugrupowań idą w podobnym kierunku - państwo poprzez dopłaty z Banku Gospodarstwa Krajowego miałoby zminimalizować koszt oprocentowania kredytów mieszkaniowych. Różni je skala dofinansowania, która decyduje o tym, ile kredyt będzie kosztował dla klienta. PiS chce, by oprocentowanie nie było wyższe niż 2 proc.; PSL proponuje 1,5 proc., a PO zerowe odsetki, czyli klient zapłaciłby tylko ratę kapitałową.
By sprawdzić maksymalne koszty tych pomysłów (czyli de facto propozycję PO), zrobiliśmy własną symulację, opierając się na OSR z ustawy rządowej i raporcie AMRON-SARfiN o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości przygotowanym dla Związku Banków Polskich. Zgodnie z OSR założyliśmy, że rocznie osób kwalifikujących się do takiej pomocy może być ok. 42 tys. kredytobiorców, średnią wielkość kredytu założyliśmy na 350 tys. zł (to więcej, niż wynika z raportu za IV kw. 2022 r.). Przy takim kredycie na 20 lat odsetki na początku spłaty wyniosłyby ponad 2300 zł i pokryłoby je państwo, a rata kapitałowa, którą płaciłby kredytobiorca, to 1500 zł. W pierwszym roku koszt dopłat z BGK nie przekroczyłby 1,5 mld zł, ale w kolejnych dochodziliby kolejni chętni, dlatego z roku na rok koszty by rosły. Po pięciu latach mogłyby się zbliżyć do 20 mld zł. Podobne wyliczenia przedstawiła Platforma.
Z kolei jeśli chodzi o pomysły rządu, to w 2024 r. dopłaty wyniosłyby 941 mln zł, a rok później ponad 1 mld zł. Rząd liczy, że koszt tego programu wyniesie do 2032 r. nieco ponad 11 mld zł.
Gdzieś pośrodku jest propozycja ludowców, oni sami mówią o 10 mld zł, ale dodając do tego inne ich propozycje, jak zwolnienie drugiej pensji z danin czy przejęcie emerytury po małżonku. - Na spotkaniach wyborczych propozycja mieszkaniowa z naszej triady jest przyjmowana najbardziej optymistycznie. Jak mówi ludowe przysłowie, tam gdzie jest gniazdo, są i młode - mówi wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL.
To tłumaczy, dlaczego wszystkie partie uważają, że program mieszkaniowy może być jednym z filarów tej kampanii. Choć PO wyszła z pomysłem ostatnia, to zalicytowała najwyżej, by przejąć narrację w tej sprawie. Inne partie mają nieco żalu, że temat zaczął żyć bardziej po wypowiedzi Donalda Tuska. Trudno jednak przesądzić, na ile faktycznie będzie to temat istotny z punktu widzenia możliwych głosów do pozyskania. Rocznie udziela się od nieco ponad 120 tys. kredytów do ponad 250 tys., jak było w rekordowym 2021 r. - To nie są liczby, które przechylą wyborcze szale - mówi osoba z PiS. Opozycja liczy, że to pomysły, które ugruntowują jej pozycję wśród najmłodszych wyborców. Ich prezentacja może służyć nie tyle zdobyciu głosów, ile pokazaniu, że ugrupowanie dostrzega najważniejszy problem i ma receptę na jego rozwiązanie. ©℗
Młodzi Polacy chcą mieć mieszkania na własność, a niemal połowa 20- i 30-latków oczekuje, że państwo dopłaci do kredytów
PROGRAMY MIESZKANIOWE PARTII POLITYCZNYCH / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe