Wyłączenie przejścia granicznego w Bobrownikach na granicy polsko-białoruskiej to utrudnienie wymiany handlowej i koszty dla polskich firm transportowych i ich kontrahentów.
Wyłączenie przejścia granicznego w Bobrownikach na granicy polsko-białoruskiej to utrudnienie wymiany handlowej i koszty dla polskich firm transportowych i ich kontrahentów.
– Przez przejście w skali miesiąca przejeżdżało ok. 10 tys. ciężarówek. Około 70 proc. z nich to samochody należące do polskich przewoźników. Z naszych informacji wynika, że problem z wyjazdem ma ok. 200 ciężarówek. Nie mogą przekroczyć granicy innym przejściem niż tym, którym wjechały na Białoruś. Grozi za to kara – zaznacza Piotr Mikiel, dyrektor Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Dodaje, że powrót w obecnej sytuacji to też dodatkowe wydatki dla firm przewozowych. – Konieczne jest wytyczenie nowej trasy, co oznacza dodatkowe nakłady na paliwo, ale i uzyskanie nowych dokumentów na przekroczenie granicy. Pojazdy te i ich kierowcy nie wrócą do Polski na czas, co oznacza konieczność dokonania przez przewoźników zmian w grafikach – podkreśla Piotr Mikiel.
ZMPD zaapelowało w piątek do premiera o odroczenie decyzji o zamknięciu przejścia w Bobrownikach albo wdrożenie rozwiązań pomagających wrócić kierowcom, którzy utknęli na jej skutek za naszą wschodnią granicą.
Ale to niejedyne konsekwencje wynikające z zamknięcia przejścia granicznego, które odczują przewoźnicy specjalizujący się w przewozach na Wschód.
Przed wybuchem wojny w Ukrainie przewozami na Wschód trudniło się w kraju ok. 2 tys. firm. Działania zbrojne i ograniczenia na granicach sprawiły, że część z nich wycofała się z tego kierunku. Wszystkich firm na rynku transportu międzynarodowego jest ok. 37 tys.
– Zamknięcie tego przejścia to nie tylko utrudnienie dla handlu z Białorusią czy Rosją. Nasza wschodnia granica to również istotny element szlaku handlowego do Chin, Kazachstanu, Mongolii, Uzbekistanu i innych krajów w tym regionie – zauważa Bartłomiej Łapiński, dyrektor zarządzający Raben East.
Podkreśla, że większe obciążenie pozostałych przejść granicznych będzie zapewne oznaczać dłuższe kolejki i czas oczekiwania, co finalnie sprowadzi się do wyższego kosztu samej usługi.
Dla kontrahentów firm przewozowych skutkiem będzie wzrost kosztów. Jak duży? Dziś, jak mówią przedstawiciele firm transportowych, trudno to jeszcze przewidzieć.
Zamknięcie przejścia, zdaniem ekspertów, będzie miało dla branży transportowej również innego rodzaju skutki. Chodzi o dostęp do kierowców. Tych w ostatnim czasie coraz więcej napływało z Białorusi. Problemy będą mieć ci, którzy pozostali po drugiej stronie granicy.
– Może się okazać, że część pracowników nie wróci do pracy na czas, np. z urlopu. Obecnie branża zatrudnia ich 28 tys. Po Ukraińcach to druga co do wielkości grupa obcokrajowców zatrudniana przez polski sektor, w którym pracuje 170 tys. kierowców spoza Unii Europejskiej – zauważa Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama