Sztab kryzysowy, sprawdzenie budynków ochronnych, punkty recepcyjne w pełnej gotowości i psycholodzy wysłani do szkół. Im bliżej polsko -ukraińskiej granicy, tym samorządy intensywniej reagują na wtorkowe wydarzenia.

Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, nawiązując do eksplozji w Przewodowie koło Hrubieszowa, wydał oświadczenie, w którym zapewnia mieszkańców miasta, że są bezpieczni. „Miejski sztab kryzysowy pracuje nieprzerwanie od początku wojny w Ukrainie, regularnie się spotykając i monitorując sytuację. Jesteśmy w ścisłym kontakcie z wojewodą lubelskim i jego służbami odpowiadającymi za zarządzanie kryzysowe. Infrastruktura krytyczna, od której zależy sprawne funkcjonowanie miasta, jest w pełni zabezpieczona przez służby. Nie ma podstaw do niepokoju” – napisał. I zaapelował o wzajemną troskę, bo dla osób znajdujących się w dużym stresie, o słabszej kondycji psychicznej, ostatnie doniesienia mogą się okazać przytłaczające.
Wicestarosta Hrubieszowa Marek Kata doskonale wie, o czym mowa. Już we wtorek, po wypłynięciu pierwszych doniesień, został tam zwołany sztab kryzysowy i komisja bezpieczeństwa powiatu. Stawili się wszyscy wójtowie i przedstawiciele służb mundurowych. Najważniejszym zadaniem na tu i teraz okazało się uspokojenie mieszkańców. Zwłaszcza dzieci. – W pierwszej kolejności wysłaliśmy psychologów do rodzin poszkodowanych. Wczoraj byli oni także w szkole w Przewodowie, rozmawiali z uczniami, odpowiadali na ich pytania – opisuje. I dodaje, że ma obiecane z kuratorium wsparcie w tego rodzaju pomocy dla innych placówek oświatowych w całym powiecie.
Wicestarosta Kata ma nadzieję, że to wystarczy. Przekonuje, że nie widać, by tutejsza ludność szykowała się do wyjazdu. Ale jest w nich świadomość tego, co może się wydarzyć za chwilę. – Dziesiątki rakiet, które spadały na Ukrainę i trwający ostrzał celów strategicznych, problemy z dostawami energii i zbliżająca się zima mogą wywołać kolejną falę uchodźców. Na przełomie marca i kwietnia spisaliśmy się na 200 proc. Nikt nie został bez pomocy, choć ludzie mają tu swoje poglądy i świadomość historyczną – podkreśla. W Hrubieszowie są dwa punkty recepcyjne, kolejne mogą zostać uruchomione w 24 godziny.
Podobne zapewnienia słyszymy w Przemyślu. Witold Wołczyk z UM przypomina, że to miasto tranzytowe, przez które od wybuchu wojny przewinęło się 1,3 mln osób. W szczytowym momencie – 55 tys. dziennie. Dziś ruch utrzymuje się na poziomie kilkuset osób i na razie nie widać, by się wzmagał. W tutejszym centrum pomocy humanitarnej przebywa ok. 300 osób. – W gotowości mamy 8 tys. łóżek. Do tego sale gimnastyczne. Trwają prace adaptacyjne w dawnym hotelu przy ośrodku sportu i rekreacji. Mamy zgromadzony zapas żywności, środków podstawowej higieny osobistej – wylicza. I podkreśla, że kluczowe dziś jest ważenie każdej oficjalnej decyzji.
Również Chełm, kolejne miasto blisko polsko-ukraińskiej granicy, koncentruje się na dwóch priorytetach. Przygotowaniu na potencjalną falę uchodźców i zapewnieniu poczucia bezpieczeństwa mieszkańcom. – Nie wpadajmy w panikę i nie podkręcajmy atmosfery – apeluje prezydent Jakub Banaszek. Przekonuje, że nie ma potrzeby nagłego zaopatrywania się w produkty spożywcze czy paliwo. – Z racji naszego przygranicznego położenia nieustannie monitorujemy sytuację na terytorium Ukrainy. Przypominam, że w departamencie spraw obywatelskich jest wydział zarządzania kryzysowego, który zajmuje się m.in. kwestiami bezpieczeństwa. Bierzemy udział w cyklicznych spotkaniach miejskiego zespołu zarządzania kryzysowego. Najbliższe jest w czwartek.
Prezydent Banaszek podkreśla, że miasto jest gotowe na przyjęcie większej liczby uchodźców z Ukrainy. Wylicza, że funkcjonują tu cztery punkty pomocowe, a w ciągu doby może zostać uruchomiony główny punkt recepcyjny w miejskiej hali sportowej.
Renata Niemiec-Bubiłek, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego w Zamościu, wylicza, że obecnie działa tu jeden punkt zakwaterowania na 30 miejsc, co w zupełności wystarcza. – Dziś mamy 23 uchodźców. W ciągu ostatniego półtora tygodnia dojechało dosłownie kilka osób. Jednak zgodnie z niedawnym poleceniem wojewody zrobiliśmy przegląd naszych możliwości – mówi. I wymienia, że m.in. przy Szkole Podstawowej nr 6 jest niezależny budynek, w którym choćby od jutra dach nad głową mogą znaleźć 24 osoby. W odwodzie są też sale gimnastyczne. Ale na tym nie koniec. Bo choć posiedzenia sztabu kryzysowego tu nie było, to miasto na bieżąco sprawdza swoje zasoby. W tym kondycję i przygotowanie budynków ochronnych (to obiekty, odpowiednio konstrukcyjnie przygotowane i wyposażone w infrastrukturę techniczną, przeznaczone do ochrony ludności przed skutkami działań zbrojnych, katastrof ekologicznych lub przemysłowych – red.). Na stronie internetowej miasta są podane ich lokalizacje.
W Rzeszowie słyszymy z kolei, że choć to największe polskie miasto zlokalizowane najbliżej Lwowa, nie będzie żadnych oficjalnych stanowisk i apeli do mieszkańców. – Liczymy, że kompleksowe wytyczne da nam wojewoda, bo to do niego bezpośrednio płyną informacje z rządu – pada stwierdzenie.
Pytamy więc Michała Mielniczuka, rzecznika wojewody podkarpackiego. Ten zwraca uwagę, że jakiekolwiek zalecenia dla przygranicznych rejonów muszą być przemyślane. – Ostatnie działania terrorystyczne federacji rosyjskiej nie spowodowały większego napływu obywateli Ukrainy. Jest jeden punkt recepcyjny na dworcu w Przemyślu o strategicznym znaczeniu (w szczycie fali było ich sześć). Wojewoda jest w kontakcie z zespołami zarzadzania kryzysowego, które potwierdziły gotowość. Podobnie jak samorządy – mówi. I dodaje, że wciąż też działają magazyny wojewódzkie. Są przygotowane na szybką, doraźną pomoc. ©℗