Z danych, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Cyfryzacji, wynika, że 4 proc. dzieci urodzonych w Polsce w 2022 r. to Ukraińcy.
Z danych, które otrzymaliśmy z Ministerstwa Cyfryzacji, wynika, że 4 proc. dzieci urodzonych w Polsce w 2022 r. to Ukraińcy.
Liczba urodzeń spada w Polsce z roku na rok: w 2010 r. od stycznia do sierpnia urodziło się 248 tys. dzieci, a w tym roku – niewiele ponad 180 tys. Ponad 8 tys. tegorocznych urodzeń dotyczyło przy tym Ukraińców. To dwa razy więcej niż w całym poprzednim roku i ponad 10 razy więcej niż w 2015 r., kiedy Ukrainki urodziły 704 dzieci.
Ukrainki stanowią też coraz większą część matek z obcym obywatelstwem. W latach 2015–2021 ich udział w tej grupie wzrósł z 40,5 do 73,1 proc. Wszystkie te czynniki mają wpływ na sposób patrzenia na analizy demograficzne, bo nie wiadomo, jaki odsetek dzieci obcokrajowców zostanie w Polsce. Tym bardziej że w tym roku duża ich liczba dotyczy dzieci urodzonych w efekcie przyjazdu fali uchodzćów po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. – Powyższe dane nie pozwalają na stwierdzenie, jaka będzie przyszłość dzieci urodzonych przez matki z niepolskim obywatelstwem, czy zasilą one ludność Polski, czy raczej w niedługim czasie po przyjściu na świat opuszczą nasz kraj – zauważa Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego.
Stąd też jego zdaniem należałoby dodatkowo przeanalizować dane odnoszące się do miejsca zamieszkania matek. Takich danych jednak brakuje. W 2020 r. Ukrainki urodziły w Polsce 5500 dzieci, ale wiemy o miejscu zamieszkania jedynie 70 proc. z nich. Zawyżanie statystyk przez dzieci matek z obcym obywatelstwem ma wpływ choćby na ocenę 500 plus, bo pokazuje, że w jeszcze mniejszym stopniu, niż zakładano, program ten przełożył się na wzrost dzietności. Z drugiej strony liczba urodzeń dzieci obcokrajowców odzwierciedla zmieniającą się strukturę etniczną naszego kraju. Wzrost liczby urodzeń ukraińskich dzieci wskazuje pośrednio na zmianę percepcji Polski z kraju czasowej imigracji zarobkowej na kraj zamieszkania i realizacji planów rodzinnych.
Zgadza się z tym były wiceminister rodziny Bartosz Marczuk. – To symptomatyczne dla zmian w Polsce. W ciągu 10 lat z kraju emigracyjnego staliśmy się krajem imigracyjnym, i to w rekordowym wymiarze. Jesteśmy państwem Unii Europejskim przyjmującym najwięcej obywateli państw pozaunijnych – podkreśla Marczuk. Jak wynika z analizy prof. Szukalskiego, która niebawem zostanie opublikowana w biuletynie Uniwersytetu Łódzkiego, rośnie także grupa innych obcokrajowców rodzących dzieci nad Wisłą. Ogółem między 2015 a 2021 r. udział urodzeń matek z niepolskim obywatelstwem wzrósł prawie sześciokrotnie. W 2017 r. odsetek takich urodzeń przekroczył 1 proc. wszystkich, a w zeszłym roku było to już 2,7 proc.
Ma na to wpływ także spadek liczby urodzeń z matek Polek, ale i wzrost liczby dzieci z obywatelstwem białoruskim, gruzińskim, mołdawskim i rosyjskim. To efekt otwarcia rynku pracy dla innych państw byłego ZSRR. W zeszłym roku nad Wisłą urodziło się także ponad 100 dzieci wietnamskich oraz ponad 60 chińskich. Dzieci obcokrajowców stają się coraz bardziej widocznym źródłem uzupełniającym malejącą liczbę Polek w wieku rozrodczym. W kontekście Ukrainek ważne jest to, że świetnie się odnajdują na rynku pracy, co pokazują np. dane ZUS.
– Dla nas to ważne i pozytywne zjawisko, bo doświadczenia międzynarodowe pokazują, że dzieci urodzone w nowym państwie stają się obywatelami tego kraju. Widzimy to na przykładzie Polaków wyjeżdżających do innych krajów, gdzie rodzice emigranci dbają o to, by dzieci zaaklimatyzowały się w kraju, do którego przyjechali – podkreśla Bartosz Marczuk. Jednak to bardzo delikatna kwestia, bo choć Ukrainki rodzące w Polsce polepszają naszą sytuację demograficzną, to należy pamiętać, że Ukraina ma jeszcze większy problem demograficzny niż my.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama