Liczba urodzeń spada z roku na rok. Jeszcze 12 lat temu od stycznia do sierpnia urodziło się 248 tys. dzieci, teraz – niewiele ponad 180 tys. Zdaniem demografów dane są jeszcze gorsze niż na papierze: ok. 3 proc. to dzieci obcokrajowców, które nie muszą zostać w Polsce

Nie widać odbicia w urodzeniach. GUS podał, że w każdym kolejnym miesiącu tego roku urodziło się mniej dzieci niż rok wcześniej. Łącznie – od stycznia do lipca – przyszło ich na świat o 13 tys. (7 proc.) mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Wstrząsem dla dzietności była pandemia, ale demografowie spodziewali się, że efekty odłożonych decyzji o posiadaniu potomstwa zobaczymy właśnie teraz. Tak się jednak nie dzieje. Kolejnym czynnikiem, który w najbliższych latach będzie wpływał na decyzje o powiększeniu rodziny, stała się wojna.

Rodzina nie jest już celem

Jednak również w dłuższej perspektywie rysuje się czarny obraz. W najnowszym badaniu CBOS „Młodzież 2021” po raz 10. zapytano uczniów ostatnich klas szkół ponadpodstawowych, jakie są ich cele życiowe, co jest dla nich najważniejsze. Odsetek wskazań, że liczy się posiadanie rodziny i dzieci, jest najniższy od początku badań, czyli od 1994 r.: to priorytet tylko dla 33 proc. młodych. Najwyższą wartość odnotowano w 2008 r. – 54 proc.; od tego czasu w kolejnych sondażach odsetek ten sukcesywnie spadał. W 2018 r. (to data przedostatniej edycji) 42 proc. młodych wymieniało udane życie rodzinne wraz z posiadaniem dzieci jako życiowy cel.

Rodzina i dzieci są priorytetem tylko dla co trzeciego 18-latka

Profesor Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, przyznaje, że na naszych oczach zmienia się normatywny model, w którym założenie rodziny i posiadanie potomstwa jest równoznaczne ze spełnieniem kryterium pomyślnego życia. Profesor Irena Kotowska, demografka z UW, podkreśla, że równocześnie spada liczba kobiet w wieku rozrodczym. Nie ma więc szans na odbudowę dzietności.

Dane dotyczące urodzeń

Jeśli trend w urodzeniach nie zmieni się do grudnia, to w 2022 r. będziemy mieli kolejny smutny rekord - urodzi się poniżej 320 tys. dzieci. Z ostatnich danych GUS wynika, że w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku urodziło się 180,4 tys. dzieci. Dla porównania w tym samym okresie ubiegłego roku było to 193,6 tys. Jednocześnie widać szerszy trend w statystykach rocznych. W ostatnich kilku latach tylko raz liczba urodzeń przebiła pułap 400 tys. - a dokładnie 401,7 tys. w 2017 r. Od tamtej pory jednak coroczna liczba urodzeń maleje. W 2018 r. urodziło się 388,1 tys. dzieci, w 2019 r. było to 375 tys., w 2020 r. - 355 tys., a w zeszłym roku 331,4 tys. W tym roku - biorąc pod uwagę jego pierwszych siedem miesięcy - wygląda na to, że trend spadkowy zostanie utrzymany.
Jednocześnie widać coraz większe rozwarcie nożyc przy próbie zbilansowania urodzeń i zgonów. Te pierwsze spadają, liczba zgonów do tej pory co roku rosła, częściowo na pewno na skutek pandemii. Jeszcze w 2019 r. zmarło 410 tys. Polaków, a w 2020 r. - ponad 477 tys.; w ubiegłym roku - 519,5 tys. Co prawda, dane za ten rok sugerują, że zgonów może być finalnie mniej (do końca lipca zmarło 266 tys. osób; w analogicznym okresie zeszłego roku 303,6 tys.). Jednak dzieci rodzi się na tyle mało, że trudno mówić tu o równowadze. Na koniec zeszłego roku zmarło o 188 tys. Polaków więcej, niż się urodziło, podczas gdy np. w 2020 r. różnica ta wyniosła 122 tys., a w 2019 r. - 34,8 tys.

Przestarzały model

To oznacza, że proces wyludniania się Polski przyspieszył. Perspektywy na przyszłość też nie rysują się różowo, pandemia przyspieszyła bowiem również przemiany społeczne. Odsetek wchodzącej w dorosłe życie młodzieży, która jest zainteresowana posiadaniem dzieci, jest najniższy, odkąd CBOS przygląda się młodym (punkt widzenia młodych ludzi w tekście poniżej). Sondażownia w przekrojowych badaniach młodzieży od 1994 r. analizuje postawy społeczne uczniów kończących edukację. W kafeterii pytań, które zadaje przy każdej edycji, pojawia się także takie, które sprawdza, jakie są cele życiowe tej grupy. Młodzież za każdym razem może wskazać trzy z szerokiej gamy odpowiedzi: od miłości i przyjaźni, przez zdobycie dobrej pozycji zawodowej, majątku czy też przygodowego życia i pomoc innym, po posiadanie rodziny i dzieci.
Jakie liczbowo będzie to miało przełożenie na dzietność, trudno dziś wyliczyć. Zdaniem prof. Piotra Szukalskiego wpływ przemian społecznych ma dla demografii ogromne znaczenie. W Polsce nie prowadzi się badań nad normatywnym modelem życia - czyli tym, co jest według społeczeństwa kryterium stanowiącym o spełnionym życiu. Jego zdaniem oczekiwania wobec partnerów i tego, jaki ma być związek, rosną, co się wiąże z mniejszą szansą na realizację tego celu. Jednak, jak dodaje, może rosnąć liczba kobiet, które będą się decydować na świadome samotne rodzicielstwo, mogą się pojawić jeszcze inne modele, które zastąpią tradycyjną rodzinę z dziećmi.

Złota wiza

Skala wyzwań w związku ze spadkiem dzietności jest olbrzymia. Jeśli chodzi o skutki dla rynku pracy, to luka malejącej dzietności będzie bardzo trudna do wypełnienia. Można to zrobić, aktywizując osoby, które nie pracują, lub wydłużając wiek emerytalny. Takie działania zostały zapisane np. w Krajowym Planie Odbudowy jako przygotowanie systemu zachęt promujących dłuższą pracę, choć nie ma mowy o ustawowym podnoszeniu wieku. Do tego dochodzi kwestia aktywizacji kobiet. - Możemy się wzorować na Holandii, gdzie kobieta, która podejmuje zatrudnienie w niepełnym wymiarze, łącząc je np. z wychowaniem dziecka, ma składki na ubezpieczenia społeczne opłacane przez państwo. To jest korzystne i dla niej, i dla pracodawców, ale także dla państwa - mówi Jacek Męcina z Konfederacji Lewiatan, były wiceminister pracy. Kolejnym naturalnym źródłem uzupełnia luki na rynku pracy są obcokrajowcy, głównie Ukraińcy. Jak pokazują dane resortu pracy, obecnie pracuje mniej więcej połowa uchodźców w wieku produkcyjnym. Ale nadal opiera się to na doraźnym korzystaniu z migracji, niż na tworzeniu potrzebnego polskiej gospodarce systemu. - Docelowo nie mamy modelu pozyskiwania najbardziej wartościowych imigrantów o najwyższych kwalifikacjach, np. przez złotą wizę czy zachęty podatkowe znane z innych krajów - mówi Jacek Męcina. ©℗
Dla młodych ludzi tradycyjna rodzina nie jest celem
Przyrost naturalny na przestrzeni lat / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Fot. materiały prasowe