Opozycja przy cichym wsparciu samorządowców szuka sposobu na niedopuszczenie do korzystania z podręcznika do HiT autorstwa prof. Roszkowskiego. Rządzący nadal książki bronią, choć z coraz mniejszym zapałem.

Im bliżej rozpoczęcia roku szkolnego, tym bardziej kwestia podręcznika do nowego przedmiotu historia i teraźniejszość, który MEiN dopuścił do stosowania w szkołach, staje się tematem politycznym. Linia sporu między opozycją a obozem rządzącym zarysowuje się coraz wyraźniej. Punktem zapalnym okazała się deklaracja burmistrza Ustrzyk Dolnych Bartosza Romowicza (Polska 2050), który obwieścił, że w zarządzanym przez niego liceum wprowadza zakaz korzystania z podręcznika, którego autorem jest prof. Wojciech Roszkowski. „Nauczyciel prowadzący przedmiot będzie realizował podstawę programową z przygotowanych przez siebie indywidualnych materiałów, które szkoła będzie bezpłatnie przekazywała uczniom. Decyzję tę podjąłem w pełni świadomie, biorąc jej wszystkie konsekwencje na siebie” – oświadczył burmistrz.
– Decyzja burmistrza jest nieważna – komentuje nasz rozmówca z rządu. Do Ustrzyk Dolnych osobiście ma się wybrać minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. W MEiN usłyszeliśmy, że do spotkania z burmistrzem dojdzie najpewniej w pierwszej połowie września.
Na dziś nie wygląda jednak na to, by w ślad za burmistrzem Ustrzyk Dolnych masowo poszli inni samorządowcy. Przedstawiciele dużych miast, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że lokalne władze nie mają kompetencji do wydawania podobnych zakazów. – Kwestie wyboru podręczników są regulowane ustawowo. Nauczyciel lub zespół nauczycieli przedstawia dyrektorowi przedszkola lub szkoły program wychowania przedszkolnego lub program nauczania danych zajęć edukacyjnych. W związku z tym wybór podręczników jest pozostawiony nauczycielom, a organ prowadzący nie ma ustawowych kompetencji do ingerowania w wybór podręczników – tłumaczy Sandra Hajduk, rzeczniczka Urzędu Miasta Katowice.
Ostatecznie to zapewne pedagodzy będą decydować, z czego będą nauczać. – Nauczyciel ma do wyboru dwie opcje: wybiera z podręczników, które są dostępne, a niedługo w MEiN może zapaść decyzja w sprawie dopuszczenia alternatywnego podręcznika do HiT (o czym więcej piszemy na str. A4). Druga możliwość jest taka, że nauczyciel nie wybierze żadnego podręcznika, bo nie musi. Wtedy korzysta z własnych materiałów, które mają zrealizować podstawę programową – mówi nam samorządowiec.
To jest też ścieżka, którą zamierza zaproponować Koalicja Obywatelska. Na środę zaplanowano posiedzenie parlamentarnego zespołu ds. edukacji przyszłości w sprawie „alternatywy dla podręcznika do przedmiotu: historia i teraźniejszość”. Zaprezentowane mają być materiały dydaktyczne, przygotowane przez NGO. – Organizacje przygotowały scenariusze zajęć dla nauczycieli, lekcja po lekcji. Są adresowane do tych nauczycieli, którzy chcą ominąć pułapki indoktrynacji i manipulacji faktami – mówi Kinga Gajewska (KO), przewodnicząca zespołu parlamentarnego. – Uczeń powinien mieć możliwość rozwijania umiejętności krytycznego myślenia, wnioskowania, analizowania informacji. Podręcznikowi prof. Roszkowskiego zarzuca się m.in. brak komponentu zadaniowego lub ćwiczeniowego – dodaje posłanka.
Ludowcy mają inny pomysł i chcą, by inicjatywę przejęli rodzice. Mieliby składać u dyrektorów szkół wniosek o rezygnację z wykorzystania książki prof. Roszkowskiego „w związku z treściami zawartymi w podręczniku (…) naruszającymi niezbywalną godność człowieka oraz godzącymi w prawo do informacji”. – Wystarczy, że rodzic podpisze stosowne oświadczenie. Wzór opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej. Nie można uczyć rzeczy fałszywych i propagandowych – powiedział w niedawnym wywiadzie dla DGP (nr 165/2022) prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Rzecznik PSL Miłosz Motyka poinformował nas w piątek, że wzór pobrano ze strony ponad tysiąc razy.
Również część naszych rozmówców z rządu wyraźnie odcina się od podręcznika. – Za treść podręcznika odpowiada wydawnictwo. To nie jest tak, że MEiN kazało autorowi coś konkretnego napisać. To Roszkowskiego trzeba rozliczać – przekonuje osoba z otoczenia premiera Morawieckiego. Nasz rozmówca twierdzi też, że sam dopatrzył się w podręczniku „błędów faktograficznych, które nie wszyscy jeszcze wychwycili”. Jednocześnie uważa, że cała sprawa jest wykorzystywana do walki politycznej. – Znaleziono pałkę na Czarnka, a on nie ma nic wspólnego z treścią w tym podręczniku – mówi.
Oświatowa wrzutka z ustawy węglowej – jest się czego obawiać?
Unia Metropolii Polskich (UMP) podnosi, że w ustawie z 5 sierpnia 2022 r. o dodatku węglowym wprowadzono art. 16, który dokonuje zmian przepisów dotyczących pieniędzy dla szkół. A konkretnie wprowadza do ustawy o finansowaniu zadań oświatowych przepis, że przy udzielaniu samorządom dotacji na finansowanie lub dofinansowanie remontów i inwestycji nie stosuje się przepisów kodeksu postępowania administracyjnego (k.p.a.). Zdaniem UMP oznacza to, że gminy (w tym miasta) oraz powiaty stracą możliwość występowania do sądu w sprawach dotyczących np. wypłaty zaległej dotacji lub jej wyrównania w sytuacji, gdy była niedoszacowana.
Ministerstwo Edukacji i Nauki odpiera te zarzuty. Rzeczniczka resortu Adrianna Całus wyjaśnia, że samorządy nie tracą prawa do zaskarżenia decyzji ministra. – Podmiot niezadowolony z rozstrzygnięcia będzie mógł wnieść skargę do sądu administracyjnego na podstawie art. 3 par. 2 pkt 4 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi – twierdzi. Zaznacza, że wyłączenie kodeksu postępowania administracyjnego z procedury przyznawania środków finansowych w oświacie ma na celu „uspójnienie rozwiązań”.
Prawnik Krystian Ziemski z Kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners z jednej strony potwierdza, że nowa regulacja nie wprowadza ograniczeń dla samorządów w zakresie możliwości zaskarżania decyzji ministra dotyczących dotacji celowych. Z drugiej strony wskazuje jednak, że problem leży gdzie indziej. – Jednoznaczne przesądzenie, że nie stosuje się do tych spraw k.p.a., prowadzi do wniosku, iż rząd zamierza dysponować możliwością przyznawania kolejnych środków poza wszelką kontrolą, zarówno co do trybu przyznawania, jak i co do przesłanek merytorycznych – ocenia. W tym kontekście prawnik zwraca uwagę także na inny przepis. Chodzi o to, że procedura przyznawania środków finansowych będzie regulowana w rozporządzeniu. Tymczasem jego zdaniem zarówno tryb (w tym także mechanizm kontroli), jak i przesłanki udzielania dotacji powinny być określane w ustawie. ©℗