Stop szkole Przemysława Czarnka - pralni mózgów naszych dzieci - apelował lider Polski 2050 Szymon Hołownia, zapowiadając w poniedziałek projekt ustawy, który przywróci organizacjom społecznym możliwość udziału w procesie wyboru podręczników szkolnych.

"Minister Przemysław Czarnek i jego pomocnicy postanowili zamienić polską szkołę w pralnię dla mózgów naszych dzieci" - mówił na poniedziałkowej konferencji zorganizowanej przed gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki lider Polski 2050 Szymon Hołownia. Przyznał, że nie dziwi go tak stanowczy społeczny sprzeciw i oburzenie wobec podręcznika "Historia i teraźniejszość" Wojciecha Roszkowskiego. "Stop szkole Czarnka, która jest pralnią do mózgów naszych dzieci!" - zaapelował.

Zadeklarował jednocześnie, że nie pozwoli, aby jego dzieci były uczone z tego typu książek.

Lider Polski 2050 zapowiedział złożenie projektu ustawy, który przywróci organizacjom społecznym możliwość konsultacji w procesie dopuszczania do użytku podręczników szkolnych przez ministerstwo edukacji.

"Państwo nie jest od tego, żeby wbijać ludziom interpretację rzeczywistości do głów, państwo jest od tego, żeby zapewnić im możliwość samodzielnego myślenia" - mówił Hołownia. "Postaramy się sprawić, żeby organizacje społeczne znowu miały wpływ na proces dopuszczania podręczników do użytku szkolnego, żeby mogły go konsultować, żeby ich głos był słyszalny, a jeżeli nie zostanie usłyszany, to żeby miało prawo odwołania się od decyzji ministra do sądu w ściśle określonej procedurze i żeby rejestr tych procedur był jawny" - zapowiedział.

Dodał, że projekt określi też ścieżkę, w której powinny się takie konsultacje odbywać. "Na jakim etapie organizacja może się włączyć, co będzie mogła zrobić, jeżeli minister wyda decyzję, która - jej zdaniem - jest sprzeczna z interesami dziecka, jaka będzie ścieżka zaskarżenia tej decyzji do sądu" - wyjaśnił Hołownia.

Zastrzegł, że nie chodzi tu o realizację interesów politycznych poszczególnych polityków, ale o obronę interesów polskich dzieci. Podkreślił, że minister Czarnek nie powinien odpowiadać za edukację dzieci w Polsce.

Przypomniał, że niedawno Polska 2050 przedstawiła program "Edukacja dla Przyszłości".

Na konferencji był obecny również burmistrz Ustrzyk Dolnych Bartosz Romowicz, który mówił, że podręcznik "Historia i teraźniejszość" Wojciecha Roszkowskiego, to nie tylko "indoktrynacja", ale również "mylenie faktów". Wskazał, że na jednej ze stron tego podręcznika, znajduje się mapa z informacją o tym, jak prezentowały się i prezentują do dziś granice Polski po 1945 roku. "Według tego podręcznika moje miasto i moja gmina (...) nie są w jurysdykcji Prawa i Sprawiedliwości, nie jesteśmy w Polsce" - zauważył. W tym kontekście pytał, jak taki podręcznik można dopuścić do nauki w szkole.

Kontrowersje wzbudza wiele fragmentów podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość, m.in ten z rozdziału "Kultura i rodzina w oczach Zachodu". Czytamy w nim m.in.: "Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju produkcję? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać.". Zarzucono mu m.in., że są to sformułowań, które mogą uderzać w godność dzieci poczętych w wyniku in vitro i ich rodziców.

Minister Czarnek zapytany na antenie Polsat News o to, czy fragment o "produkcji dzieci" należałoby usunąć z podręcznika prof. Roszkowskiego, powiedział: "Ja uważam, że ponieważ to zostało już do tego stopnia skrzywione, że nawet w tym programie dotykamy dzieci in vitro, to ten fragment rzeczywiście mógłby zniknąć, żeby chronić dzieci poczęte in vitro. O nich nie ma słowa w tym podręczniku" – zapewnił. Ocenił, że słowa z podręcznika zostały wyrwane z kontekstu i wsadzono słowa, których tam nie ma.

Autor: Daria Kania