Leki to gwarant skutecznego leczenia pacjentów. Dlatego jest ważne, by jak najwięcej z nich powstawało w Polsce. Stały dostęp do nich to też bezpieczeństwo lekowe dla naszego kraju – mówi Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia

ikona lupy />
Materiały prasowe
Czy współczesna medycyna istnieje bez leków?
Absolutnie nie. Można prowadzić profilaktykę zdrowotną bez wykorzystania lekarstw. Wtedy podstawowym jej elementem jest zdrowy styl życia. Jednak niezależnie od tego pacjenci i tak będą chorować. A do ich skutecznego leczenia potrzebne są leki. Nawet jeśli są poddawani leczeniu zabiegowemu, które jest jedną z najskuteczniejszych metod walki z chorobami. Często nie kończy ono bowiem procesu leczenia. Po jego przebyciu w większości przypadków u pacjentów trzeba jeszcze zastosować terapie lekami, również takimi, które będą musieli przyjmować do końca swojego życia. Ma to miejsce przy chorobach przewlekłych, jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, przewlekła choroba nerek. Zatem bez leków się nie obędzie.
Poza tym samo leczenie szpitalne jest dziś bez nich niemożliwe. Na przykład przeprowadzenie zabiegu operacyjnego bez znieczulenia jest niewykonalne. To zresztą największe odkrycie medycyny dające nowe możliwości. Rozwinęła się bowiem dzięki niemu transplantologia, która jest wspomagana przez leki. Gdyby nie one, nie byłaby możliwa. Myślę o terapii immunosupresyjnej, czyli takiej, która zapobiega odrzuceniu przeszczepu u pacjenta. To ona gwarantuje, że chory po przeszczepie może żyć przez wiele lat, w dobrym zdrowiu.
Jakie leki są najbardziej popularne, a jakich potrzeba nam najwięcej?
Największy popyt jest oczywiście na leki dla pacjentów ze schorzeniami populacyjnymi, czyli takimi, na które choruje istotna część społeczeństwa. Mowa m.in. o już wspomnianej cukrzycy, nadciśnieniu tętniczym, niewydolności serca, ale i chorobach nerek. W tych obszarach nie tylko jest największe zainteresowanie lekami, lecz także obserwujemy, że firmy farmaceutyczne inwestują w nie najwięcej. W efekcie mamy do dyspozycji na rynku wiele nowoczesnych i innowacyjnych terapii. Prawda jest jednak taka, że trudno w związku z tym o kolejny przełom w leczeniu tych chorób. Jest on natomiast możliwy do osiągnięcia w chorobach rzadkich. Dlatego firmy farmaceutyczne, które zaczynały od produkcji leków na choroby populacyjne, coraz bardziej interesują się lekami rzadkimi. To ciągle niezagospodarowana nisza dająca dużo możliwości. Oczywiście wymagająca także ogromnych nakładów finansowych i inwestycji, ale i stwarzająca duże szanse na zarobek.
Czy chciałby pan, by w Polsce produkowano dużo leków?
To już się dzieje. Polska jest wśród tych krajów w Europie, w których produkcja leków stale się rozwija. Dotyczy to jednak przede wszystkim chorób populacyjnych. To one są dominujące w produkcji. Ciągle mało wytwarza się natomiast terapii innowacyjnych na wspomniane już choroby rzadkie i chciałbym, aby to się zmieniło.
Dodam też, że bezpieczeństwo kraju jest uzależnione od dostępu do leków. Do produkcji tych są jednak niezbędne substancje czynne, w wytwarzaniu których wyspecjalizowały się Chiny i Indie. To tam swego czasu zostały przeniesione fabryki substancji czynnych z Europy. Powodem są oczywiście niższe koszty, co jest związane choćby z tańszą siłą roboczą. To sprawiło, że cały świat uzależnił się od substancji czynnych z Azji. A pandemia, podczas której doszło do zerwania łańcuchów dostaw, unaoczniła, jak jest to niebezpieczne. Dlatego ważna jest dywersyfikacja dostaw, czyli przenoszenie z powrotem produkcji substancji czynnych do Europy, w tym do Polski. To gwarancja bezpieczeństwa lekowego, czyli tego, że ich nie zabraknie dla pacjentów. Ale inwestowanie w przemysł farmaceutyczny jest ważne także z innego powodu. To branża bardzo innowacyjna, przekazująca ogromne środki na inwestycje w badania i rozwój, zatrudniająca osoby z wyższym wykształceniem. Co za tym idzie - przyczyniająca się do rozwoju polskiej gospodarki. Do tego to sektor wysokomarżowy. Pozwala zarobić nie tylko właścicielom koncernów farmaceutycznych, lecz także i ich pracownikom.
ikona lupy />
nieznane
Czy firmy farmaceutyczne poradziły sobie w pandemii? Czy były w stanie zadbać o bezpieczeństwo lekowe Polaków?
To oczywiście był czas wielkich wyzwań, mierzenia się z sytuacją, która do tej pory nie miała miejsca i była rozważana tylko hipotetycznie. Szczególnie że doszło do zerwania łańcuchów dostaw substancji, z których są wytwarzane leki. Na szczęście firmy farmaceutyczne zadbały o ich zapasy, które - gdy tylko było to możliwe - starały się zwiększać. Mogły więc utrzymać ciągłość produkcji, a tym samym zagwarantować stałe dostawy leków na rynek. Dla porównania - wiele zagranicznych koncernów zostało zmuszonych do wprowadzenia przestojów w fabrykach.
Choć nie obyło się oczywiście bez trudności. Brakowało bowiem na przykład specjalnych alkoholi niezbędnych w procesie produkcyjnym lekarstw.
Dziś mogę powiedzieć, że polskie koncerny poradziły sobie bardzo dobrze w tym wymagającym okresie. Udało im się nawet zwiększyć produkcję wielu leków wykorzystywanych w tym czasie w leczeniu szpitalnym, przy operacjach czy wykorzystywanych przy zwalczaniu COVID-19. Myślę też o lekach przeciwzakrzepowych.
Czy produkcja leków wpływa na rozwój technologii w kraju?
Zdecydowanie tak. Firmy farmaceutyczne są w grupie tych, które dużo inwestują w badania i rozwój. Nawet jeśli specjalizują się w lekach generycznych. Te bowiem również wymagają innowacji. To nie jest bowiem proces odtwórczy. Polega on na udoskonalaniu istniejących już leków, często istniejących od lat, a tym samym gorszej generacji. Polska jest zresztą znana w świecie z tego, że zmienia technologię produkcji wielu terapii, czyniąc ją lepszą niż w wielu krajach Europy. Bywa, że w jedną tabletkę łączonych jest kilka leków, co zmniejsza liczbę tych, które na co dzień musi przyjmować pacjent. Ale nie tylko na tym polegają innowacje dotyczące starszych leków. Poprawiane jest ich wchłanianie czy sposób aplikacji. To doskonalenie to polska domena, z której możemy być dumni. Stare leki dostają nowe życie. ©℗
Rozmawiali: Magdalena Gregorkiewicz i Sebastian Bonin,
uczniowie z klasy o profilu „Technik analityk” z Zespołu Szkół Ekonomicznych (ZSE) w Starogardzie Gdańskim
Cała rozmowa nagazetaprawna.pl