Raport podkomisji smoleńskiej miał być w założeniu analityczną pracą, która miała odpowiedzieć na pytanie, co po kolei się wydarzyło, ale nie odpowiada na pytanie, kto podejmował takie, a nie inne działania; to wyzwanie, które jest wciąż przed nami - mówił we wtorek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.

W poniedziałek zaprezentowano przyjęty w sierpniu ub.r. raport podkomisji smoleńskiej. Kierujący podkomisją Antoni Macierewicz powiedział m.in. że katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. była wynikiem "aktu bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M" oraz że "głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na sto metrów przed minięciem brzozy na działce doktora Bodina".

Macierewicz podtrzymał stanowisko o unieważnieniu raportu komisji Jerzego Millera badającej katastrofę z 10 kwietnia 2010 r. Przedstawił też "zalecenia profilaktyczne" dotyczące lotów wojskowych statków powietrznych.

Wicerzecznik PiS, pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia o następne kroki w tej sprawie, zaznaczył, że warto, aby z raportem zapoznali się wszyscy zainteresowani, bo - według niego - od poniedziałku ma miejsce debata "w zasadzie pozbawiona argumentów" i "pełna nieraz ataków personalnych". "Warto przede wszystkim właśnie nie rozmawiać na poziomie inwektyw, albo na na poziomie własnych przekonań, tylko zagłębić się w lekturę raportu i jego załączników" - dodał.

Zastępca rzecznika PiS ocenił, że dzisiaj jest za wcześnie, żeby powiedzieć, jakie będą dalsze kroki". "Wiemy, że sytuacja procesowa jest, jaka jest. A niestety wiele rzeczy zostało źle zrealizowanych, złe decyzje zostały podjęte już na samym początku, i czasami to ma konsekwencje aż do dzisiaj" - powiedział.

Fogiel dodał, że są rekomendacje podkomisji "dotyczące zaleceń bezpieczeństwa na przyszłość i ewentualnych dalszych kroków", ale - jak powtórzył - "to jeszcze nie jest ten moment, żeby mówić, które z nich i w jaki sposób zostaną zrealizowane".

Dopytywany o rekomendacje dotyczącą organizacji w przyszłości lotów najważniejszych osób w państwie, odparł, że to jest rzecz do analizy przez kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, jak i przez kancelarię premiera, która jest dysponentem lotów ze statusem HEAD.

"Bo mamy przecież instrukcję HEAD, której ściśle się przestrzega, dotyczącą lotów najważniejszych osób w państwie, ale oczywiście nigdy dość analiz, czy czegoś nie można usprawnić" - stwierdził. Zaznaczył, że nie chce "wchodzić w buty osób mają prawo w tych kwestiach podejmować decyzje, ale oczywiście spojrzenie na te zalecenia, na te rekomendacje na pewno nie zaszkodzi".

Fogiel zapytany został też, czy "skalę trudności, która przed nami" w kwestii wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, pokazują niedawne wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który 10 kwietnia mówił, że "naszym celem jest postawienie wszystkich sprawców przed sądem" oraz posła PiS Marka Suskiego, który dzień później stwierdził, że "są dowody na zamachy, nie ma na konkretne sprawstwo".

"To prawda, bo raport podkomisji miał być w założeniu analityczną pracą, która miała przynieść odpowiedź na pytanie, co po kolei w poszczególnych sekundach i minutach się wydarzyło. Ale oczywiście nie odpowiada na pytanie, kto podejmował takie, a nie inne działania. A to jest rzeczywiście wyzwanie, które jest wciąż przed nami" - powiedział Fogiel.

Zapytany został ponadto, czy w sytuacji, gdy wiele krajów deklaruje obecnie pomoc w kwestii dokumentowania i pociągania do odpowiedzialności "autorów zbrodni rosyjskich podczas wojny na Ukrainie", może być łatwiej prowadzić pewne międzynarodowe prace, gdyż "co do natury rosyjskiego reżimu nikt nie ma specjalnie złudzeń".

"Złudzeń myślę nikt nie ma, a Polska nie miała ich od dawna, co wcale nie znaczy, że ewentualne działania, czy oczekiwania wobec Rosji będą łatwiejsze do spełnienia. Ale nie znaczy to, że nie należy próbować, nie znaczy to, że nie należy twardo podejmować działań wynikających z polskiej racji stanu" - powiedział. (PAP)

Autor: Mieczysław Rudy

rud/ mok/