Szefowie państw i rządów „27” przedyskutują dziś kolejne kroki wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Unia dojrzewa do objęcia sankcjami surowców energetycznych, ale na przełom w tej sprawie przyjdzie jeszcze poczekać.

Jedną z kluczowych kwestii dla UE jest utrzymanie płynności finansowej władz w Kijowie, stąd narodził się pomysł utworzenia Funduszu Solidarności, który formalnie mają zaakceptować unijni przywódcy. Fundusz, poza krótkoterminowym zadaniem zapewnienia ukraińskim władzom podstawowych potrzeb, miałby stać się platformą do wsparcia odbudowy kraju po wojnie. Podstawowym źródłem jego finansowania byłyby wpłaty od międzynarodowych darczyńców.
Ponadto w obecności prezydenta USA Joego Bidena przyjęty zostanie Kompas Strategiczny – konstruowana od dwóch lat strategia dotycząca bezpieczeństwa i obronności. Strategia ma być odpowiedzią na europejskie wyzwania geopolityczne, pomóc koordynować działania w obszarze bezpieczeństwa, zwiększać odporność UE i usprawnić reagowanie na sytuacje kryzysowe.
Szefowie państw i rządów omówią także pomysły na wzmacnianie europejskiej gospodarki w obliczu kryzysu spowodowanego pandemią i przyspieszenia transformacji ekologicznej i cyfrowej. Niewykluczone, że wśród tematów znajdą się nowe sposoby finansowania „27”, na które naciska zwłaszcza francuska prezydencja. Francja od kilku tygodni próbuje przekonać partnerów do kolejnej emisji wspólnych obligacji, z których miałyby być finansowane ambitniejsze w wyniku wojny cele związane z bezpieczeństwem i uniezależnieniem się od rosyjskich dostaw surowców energetycznych.
Zwolennicy embarga nadają ton
Ta ostatnia kwestia będzie z pewnością przedmiotem najbardziej zażartych dyskusji, jednak do momentu zamknięcia wydania DGP nic nie wskazywało na to, by miało dojść do przełomu. Presja w tym kierunku rośnie, a ton dyskusji w coraz większym stopniu nadają kraje, które, jak Polska i państwa bałtyckie, opowiadają się za embargiem na ropę, gaz i węgiel ze Wschodu. Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki jedzie na szczyt z konsekwentnie przedstawianym stanowiskiem, że UE powinna zaostrzyć sankcyjny kurs – także przez zamknięcie portów dla rosyjskich statków.
Na razie unijni liderzy utrzymają jednak najprawdopodobniej linię stopniowego rugowania dostaw ze Wschodu. Zgodnie z przedstawionymi dwa tygodnie temu propozycjami Komisji Europejskiej Unia ma ograniczyć pozyskanie gazu z Rosji – najtrudniejszego do zastąpienia z trzech kluczowych surowców – o dwie trzecie jeszcze w tym roku i gromadzić obowiązkowe zapasy paliwa na sezon grzewczy. Wstępne ustalenia dotyczące pełnego uwolnienia się UE z zależności od rosyjskich dostaw nośników energii mówią o rozłożeniu tego procesu na pięć lat – do 2027 r.
Zwolennicy szybszego uderzenia w rosyjskie dostawy wskazują, że opłaty za surowce, które – według szacunków Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) – od wybuchu wojny przekroczyły już 18 mld euro, pozwalają Moskwie nie tylko finansować dalsze działania wojenne (inne wyliczenia mówią o tym, że eksport gazu, ropy i węgla odpowiada za ok. 40 proc. przychodów budżetowych Rosji), lecz także neutralizować skutki innych sankcji. Handel ropą, gazem i węglem jest dla Kremla kluczowym źródłem dewiz, dzięki którym jest w stanie obsługiwać swoje zadłużenie zagraniczne i stabilizować kurs rubla.
Niemcy na rozdrożu
Embargo na rosyjską ropę wprowadziły już m.in. USA i Kanada. Z surowca ze Wschodu w coraz większym stopniu rezygnują też koncerny naftowe. W UE na natychmiastowe uruchomienie restrykcji energetycznych nadal nie chcą się zgodzić m.in. Niemcy, Holandia i Węgry. Kluczem do otwarcia tej ścieżki jest stanowisko Berlina. I – choć jeszcze wczoraj kanclerz Olaf Scholz po raz kolejny roztaczał wizję gospodarczej katastrofy, jaką oznaczałoby dla Europy embargo – są także pierwsze jaskółki jego łagodzenia. O tym, że sankcje dotyczące węglowodorów muszą być na stole mimo zależności Niemiec od rosyjskich surowców, mówiła już szefowa dyplomacji Annalena Baerbock. A wicekanclerz, minister gospodarki i klimatu Robert Habeck, który w zeszłym tygodniu odwiedził Katar, gdzie rozmawiał o dostawach LNG do Niemiec, akcentował, że rząd federalny potrzebuje po prostu trochę więcej czasu na to, by wycofać się ze strategicznych błędów ostatnich lat i uniezależnić od rosyjskiego gazu. Również rzecznik prasowy urzędu kanclerskiego Steffen Hebestreit, dopytywany wczoraj, czy stanowisko Scholza jest ostateczne, podkreślał, że odnosi się ono do stanu obecnego. Ostrożność Berlina to skutek presji niemieckiego przemysłu, który obawia się kosztów sankcji. Jednakże rząd jest pod rosnącym naciskiem ze strony USA oraz własnej opinii publicznej, która – jak wynika z sondaży – w zdecydowanej większości opowiada się za surowcowym embargiem.
Dodatkowe cło na surowce?
Jak ocenia w rozmowie z DGP unijny dyplomata, Unia powoli dojrzewa do objęcia surowców energetycznych sankcjami. Na pierwszy ogień mogłaby – według niego – pójść ropa naftowa. – Ale to nie będzie kwestia dni i godzin – zastrzega. Podobnego zdania jest Ben McWilliams z Instytutu Bruegla. – Podejście UE oparte na przyjmowaniu kolejnych „rund” sankcji sugeruje, że prędzej czy później skończą się opcje i sektor energii będzie po prostu musiał być uwzględniony – mówi DGP. Według eksperta bardziej prawdopodobne niż embargo będzie jednak objęcie surowców specjalnym cłem, które ograniczy rosyjskie zyski z ich eksportu. Ostateczny rezultat może być jednak identyczny, bo w ramach sankcji odwetowych na zatrzymanie dostaw może się wówczas zdecydować Moskwa.
Oprócz nowych restrykcji przeciwko agresorowi liderzy mają omówić też nowe instrumenty przeciwdziałania unijnemu kryzysowi energetycznemu. Chodzi m.in. o poluzowanie zasad pomocy publicznej, które ułatwi rządom m.in. łagodzenie wzrostu cen żywności. Zmierzające w tym kierunku ramy regulacyjne przygotowała już KE. – Musimy złagodzić gospodarcze konsekwencje tej wojny, wspierając przedsiębiorstwa i sektory, które poważnie ucierpiały w jej wyniku – tłumaczy Margrethe Vestager odpowiedzialna za politykę konkurencji. W grę wchodzi też dopuszczenie czasowego opodatkowania zysków spółek energetycznych związanych z wysokimi cenami surowców. Tak pozyskane środki mogłyby pomóc złagodzić skutki podwyżek, zwłaszcza dla najuboższych gospodarstw domowych. Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że związane z turbulencjami rynkowymi nadmierne zyski w sektorze energii mogą w tym roku sięgnąć 200 mld euro. Przywódcy UE mogą też określić zasady wspólnych zakupów gazu, które miałyby być realizowane we współpracy z Komisją.
Dyplomaci, z którymi rozmawiał DGP wskazują, że wrócić może też kwestia akcesji Ukrainy do UE. W tym tygodniu o nadanie Ukrainie statusu państwa kandydującego apelowali ambasadorowie 10 państw, w tym Grupy Wyszehradzkiej, państw bałtyckich oraz Irlandii. Akcesję Ukrainy poparł premier Włoch. Nikt jednak nie spodziewa się przełomu, opór Holandii, Belgii czy Niemiec w tej kwestii będzie trudny do przełamania. ©℗
Współpraca Grzegorz Osiecki
Bruksela uruchamia wypłaty na pomoc uchodźcom
KE ogłosiła wczoraj szybką wypłatę zaliczek w wysokości 3,4 mld euro – z przeznaczonego pierwotnie na odbudowę po pandemii programu REACT-EU – na wsparcie państw członkowskich przyjmujących uchodźców z Ukrainy. Duża część tej sumy może trafić do Polski. W puli programu łącznie jest 10 mld euro przeznaczonych na ten rok. Komisja zaproponowała także rozwiązania, które mają pomóc państwom „27” w zapewnieniu uchodźcom dostępu do edukacji, pracy, zakwaterowania czy opieki zdrowotnej, w tym do szczepionek przeciw koronawirusowi. Do krajów Unii Europejskiej trafiło już 3,5 mln uciekinierów z Ukrainy. ©℗