Wyroki TSUE i innych sądów muszą być przestrzegane, zwracamy się do Komisji Europejskiej, by pełne wykonanie tych wyroków było warunkiem uruchomienia środków z Funduszu Odbudowy - mówili europosłowie, którzy przebywali w Polsce ws. przestrzegania prawa i wartości UE.

W środę zakończyła się delegacja reprezentantów Parlamentu Europejskiego, którzy mieli za zadanie ocenić stan praworządności w Polsce. W konferencji prasowej na zakończenie wizyty udział wzięli: przewodniczący komisji wolności obywatelskich Juan Fernando Lopez Aguilar (europoseł S&D z Hiszpanii) oraz członkowie komisji spraw konstytucyjnych - Othmar Karas (europoseł EPL z Austrii, który pełni również rolę wiceprzewodniczącego PE) oraz niemiecka europosłanka S&D Gabriel Bischoff.

Lopez Aguilar zaznaczył, że Parlament Europejski nie jest zewnętrznym organem, ale reprezentuje również obywateli Polski. Zwrócił uwagę, że od czasu wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego praworządność jest kwestią, która rozpatrywana jest również na poziomie europejskim, nie tylko krajowym. "Oznacza to, że Unia Europejska to nie tylko jednolity rynek, nie tylko wspólna waluta. Przede wszystkim Europa oznacza wartości, zasady oraz przestrzeganie unijnego prawa - czego gwarantem jest TSUE. Dlatego też Parlament Europejski zdecydował się na wysłanie specjalnej delegacji do Polski" - podkreślił.

"W Polsce odnotowywane erozję niezależności sądownictwa. Izba Dyscyplinarna (Sądu Najwyższego) została uznana za niezgodną z prawem europejskim. To jest orzeczenie TSUE, które nie zostało jeszcze wykonane" - zauważył europoseł. "Przez ostatnie trzy dni zbieraliśmy świadectwa z pierwszej ręki - wysłuchaliśmy sędziów, prokuratorów, przedstawicieli świata akademickiego, organizacji pozarządowych, dziennikarzy, ale także spotykaliśmy się z przedstawicielami instytucji publicznych, by dowiedzieć się, jak sytuacja w Polsce wygląda" - zaznaczył.

Othmar Karas odniósł się do kwestii kryzysu związanego z groźbą pełnowymiarowej rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jak ocenił, niebezpieczeństwo grozi Ukrainie dlatego, że jej mieszkańcy opowiedzieli się po stronie demokracji wartości europejskich. "Kiedy 8 lat temu na Ukrainie wybuchła wojna, doszło do tego nie dlatego, że, jak twierdził prezydent Rosji Władimir Putin, NATO rozszerzało się na wschód. Do wojny tej doszło dlatego, że Ukraina opowiedziała się po stronie wartości europejskich, europejskiego stylu życia. Ukraińcy chcieli być bliżej Unii Europejskiej, pod względem gospodarczym i społecznym" - podkreślił.

"Dlatego też teraz jest to ważniejsze niż kiedykolwiek, by powiedzieć sobie, że jesteśmy zobowiązani do przestrzegania naszych podstawowych wartości - demokracji, praworządności, praw człowieka i praw podstawowych. To wartości, którymi kierują się nasi sędziowie, prokuratorzy oraz dziennikarze, którzy na co dzień bronią naszej demokracji. To, że w Polsce dochodzi do szykan i postępowań dyscyplinarnych sędziów jest nie tylko niepokojące, to jest nie do zaakceptowania. Mamy pełne zaufanie do orzeczeń TSUE, sądu najwyższej instancji. Ten trybunał ma jurysdykcję do tego, żeby zadbać o przestrzeganie zasad zapisanych w traktatach. To nasza wspólna zasada: orzeczenia Trybunału należy wykonywać" - podkreślił Karas.

Europoseł odniósł się do wyroku TSUE z lipca ub.r., w którym stwierdzono niezgodność polskiego systemu dyscyplinowania sędziów z zasadą niezależności sądów. "To orzeczenie musi być wykonane w stu procentach. Tego oczekujemy od polskich władz - natychmiastowego wykonania tego wyroku. Żądamy także, aby Komisja Europejska nie wypłacała żadnych środków z Funduszu Odbudowy, aż do pełnego wykonania wyroku. Nie możemy zgodzić się na żadne półśrodki, jeśli chodzi o praworządność" - oświadczył Karas. Dodał, że po delegacji w Polsce jest przekonany, że większość polskiego społeczeństwa popiera stanowisko PE.

"Z niepokojem przyjęliśmy to, że członkowie partii rządzącej niechętnie spotykają się z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, którzy mają inne zdanie niż oni, ale niestety sami tego doświadczyliśmy: członkowie partii rządzącej oraz rządu nie byli gotowi, żeby z nami się spotkać, co także jest niestety symptomatyczne" - dodał Karas.

Bischoff, pierwsza wiceprzewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych, mówiła, że delegacja wysłuchała ze strony swoich rozmówców "skarg na to, że podstawowe prawa, jak równość i dyskryminacja nie są przestrzegane, szczególnie, jeśli chodzi o niektóre grupy. Słyszeliśmy o sytuacji migrantów, kobiet, ale również o sytuacji społeczności LGBTQIA". Zwróciła również uwagę, że w Parlamencie Europejskim planowane jest uruchomienie komisji śledczej związanej z inwigilacją systemem Pegasus prokuratorów i polityków w trakcie kampanii wyborczej.

"Wzywamy też Radę Europejską, by w związku z procedurą z art. 7 (Traktatu o Unii Europejskiej, dotyczącego procedury postępowania w przypadku naruszenia wartości Unii przez państwo członkowskie - PAP) nie ograniczała się do wysłuchań i podjęła odpowiednie dalsze kroki" - zaznaczyła europosłanka.

Delegacja Parlamentu Europejskiego pracowała w Polsce od 21 do 23 lutego. W jej składzie znalazło się 5 deputowanych z Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych: Juan Fernando Lopez Aguilar (SD, Hiszpania), Konstantinos Arvanitis (Lewica, Grecja), Lukas Mandl (EPL, Austria) oraz dwie europosłanki z Polski: Róża Thun und Hohenstein (Renew Europe) oraz Beata Kempa (EKR). Oprócz nich, w delegacji wzięła udział czwórka europosłów z Komisji Spraw Konstytucyjnych: Othmar Karas (EPL, Austria), Gabriel Bischoff (SD, Niemcy), Gerolf Annemans (Tożsamość i Demokracja, Belgia) oraz Daniel Freund (Zieloni/EFA, Niemcy).(PAP)

autor: Mikołaj Małecki