Prezes PiS Jarosław Kaczyński ma otrzymać wezwanie na przesłuchanie w NIK. Chodzi o nadzór nad służbami specjalnymi.

Taka zapowiedź padła na wczorajszym posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji i ich wpływu na proces wyborczy w RP. Przesłuchiwany przez senatorów prezes NIK Marian Banaś stwierdził, że w obecnym stanie prawnym nie ma praktycznie żadnego systemu kontroli nad działalnością służb. – Nadzór nad służbami specjalnymi został powierzony premierowi oraz ministrowi Kamińskiemu. Istniejące w Polsce rozwiązania prawne w zakresie nadzoru i kontroli nad służbami nie gwarantują, że ewentualne nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu zostaną wykryte i skorygowane – stwierdził i zapowiedział, że będzie oczekiwał wyjaśnień od lidera PiS i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. – Oczywiste jest, że Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa będzie musiał być wezwany i przesłuchany na tę okoliczność. Prawo nie przewiduje możliwości odmowy stawiennictwa – stwierdził Banaś.
W kontekście inwigilacji systemem Pegasus prezes NIK stwierdził, że sam mógł paść ofiarą nielegalnych podsłuchów. – Obecna sytuacja prawna i faktyczna sprawia, że ofiarą nielegalnej inwigilacji może być każdy. Przykładem jest wniosek o uchylenie mi immunitetu. Chociaż nadal posiadam immunitet, wniosek zawiera fragmenty tendencyjnie cytowanych fragmentów z mojej skrzynki e-mailowej – przekonywał senatorów Marian Banaś. Szef NIK wspomniał o dwóch próbach jego inwigilowania – w 2017 r., gdy podczas remontu mieszkania służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły kable, które – jak stwierdził Banaś – mogły służyć do podsłuchiwania. Z kolei w 2018 r. jego zdaniem podjęto próbę włamania się do jego prywatnego telefonu, by „przejąć z niego wszelkie treści”.
Przed obecnym szefem NIK gościem komisji byli: poprzedni prezes izby – obecnie niezależny senator – Krzysztof Kwiatkowski, oraz dyrektor z NIK Marek Bieńkowski – obaj opowiadali o pierwszych wynikach kontroli zakupu Pegasusa przez NIK. – W konkluzji z tej kontroli stwierdziliśmy, że środki z Funduszu Sprawiedliwości nie mogły zostać przekazane Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu, gdyż zgodnie z ustawą o CBA działalność biura jest finansowana wyłącznie z pieniędzy z budżetu państwa, a środki państwowego funduszu celowego takimi nie są – podkreślał Kwiatkowski. Pokazywał dokumenty zakupu systemu, ale także korespondencję NIK, która po stwierdzeniu nieprawidłowości chciała, by sprawą zajął się rzecznik dyscypliny finansów publicznych. NIK złożyła w tej sprawie zawiadomienia o złamaniu tej dyscypliny przez wiceministra sprawiedliwości, nadzorującego Fundusz Sprawiedliwości Michała Wosia i szefa CBA Ernesta Bejdę. Oba postępowania zostały umorzone, choć jak podkreślał Kwiatkowski, wiceminister finansów Piotr Patkowski, pełniący obowiązki rzecznika dyscypliny finansów publicznych, w II instancji stwierdził, że do umorzenia doszło nie z powodu stwierdzenia braku złamania przepisów, tylko z uwagi na znikomą szkodliwość. – Potwierdził więc, że doszło do złamania przepisów prawa – podkreślał podczas obrad komisji Kwiatkowski.
W skład komisji nie weszli przedstawiciele PiS. Jednocześnie wczoraj w kontekście sprawy Pegasus Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim wszczęła postępowanie ws. zawiadomienia senatora Krzysztofa Brejzy, dotyczącego uzyskania dostępu do informacji znajdujących się w jego aparacie telefonicznym. ©℗