Izba wyższa ma najbliższe posiedzenie w przyszłym tygodniu (24–25 listopada). Jeśli wówczas rozpatrzy nowelę ustawy o ochronie granicy, to regulacja ma szansę wejść w życie, zanim skończy się stan wyjątkowy.

Wprawdzie prezydent ma potem trzy tygodnie na podjęcie decyzji, jak w sprawie każdej ustawy, ale jego zaangażowanie w rozwiązanie kryzysu na granicy pokazuje, że w tej kwestii nie będzie zwlekał. Jeśli natomiast Senat nie zajmie się ustawą w tym miesiącu, to zgodnie z regulaminem izby powinien to zrobić w ciągu dwóch tygodni, a więc do początku grudnia.
– Z uwagi na to, że jest to regulacja pilna, będziemy ją procedować na najbliższym posiedzeniu lub na specjalnym, które zwoływane byłoby ewentualnie kilka dni później, choć bardziej prawdopodobna wydaje się obecnie ta pierwsza wersja – podkreśla senator niezależny i szef senackiej komisji ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski.
Senatorowie opozycji, która rozstrzyga o decyzjach izby wyższej, jeszcze wczoraj w rozmowach z DGP twierdzili, że nie wiadomo, czy ustawa wyjdzie z Senatu z poprawkami, czy nie. – Jesteśmy przed ustaleniami koalicyjnymi – mówił jeden z senatorów KO. – Jeszcze nie rozmawialiśmy, czy wprowadzać poprawki, czy odrzucić ustawę w całości, bo nie znamy ostatecznej wersji – potwierdzał przed sejmowymi głosowaniami senator Kwiatkowski. Po południu Sejm uchwalił nowelę, której celem jest umożliwienie ograniczenia dostępu do granicy po ustaniu stanu wyjątkowego, w wersji zaproponowanej przez rząd. W kontekście treści ustawy tak naprawdę drugorzędne znaczenie ma to, co zrobi z nią Senat. PiS ma bowiem większość w Sejmie dla tej ustawy i może odrzucić stanowisko Senatu.
Pewien tego, czego można spodziewać się po izbie wyższej, nie jest także rząd. Jak słyszymy, ma być wywierana presja na Senat, by ustawę przyjąć jak najszybciej. Na porozumienie w tej sprawie ponad podziałami politycznymi nikt nie robi sobie nadziei. – Z nimi rozmawiać się nie da. Opozycja jest w stanie zaszkodzić Polsce, byle tylko było trudniej PiS – twierdzi współpracownik premiera.
Dla rządu istnieje jeszcze wariant awaryjny na wypadek poślizgu ustawy i jej późniejszego wejścia w życie. Z rozmów z osobami z rządu wynika, że nie można wykluczyć scenariusza ponownego wprowadzenia stanu wyjątkowego, gdy minie obecne przedłużenie. Mógłby obowiązywać do momentu, gdy wejdzie w życie ustawa. – Nie powinno być to problematyczne z punktu widzenia konstytucji. Co prawda niektórzy eksperci wskazują, że nie można wprowadzać kolejnego stanu wyjątkowego na podstawie tych samych przesłanek, ale moim zdaniem kryzys ewoluował na tyle, że te przesłanki są inne niż jeszcze kilka–kilkanaście tygodni temu – przekonuje osoba z rządu.
Tak więc na dziś rząd walczy przede wszystkim z czasem. – Bardzo potrzebujemy tej regulacji o ochronie granicy wschodniej, bo to pozwoli dalej działać służbom w sposób niezakłócony – mówi inny rozmówca z rządu. Podkreśla, że drugim ważnym aspektem jest rozpoczęcie budowy muru na granicy z Białorusią. – Inwestycja ma się zakończyć dopiero w połowie przyszłego roku, ale już samo jej rozpoczęcie zadziała demobilizująco na migrantów – dodaje. MSWiA podało, że zaporę na granicy Polski i Białorusi będą budowały „duże firmy z szerokim doświadczeniem na rynku”. – Umowy z wykonawcami zostaną zawarte do 15 grudnia i będą w pełni jawne – deklaruje resort.
W tym tygodniu duże grupy migrantów próbowały sforsować zabezpieczenia graniczne. „Na skutek brutalnych aktów agresji ranni zostali funkcjonariusze policji i Straży Granicznej, a także jeden z polskich żołnierzy” – podaje rząd na stronie internetowej poświęconej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Wczoraj sytuacja nieco się uspokoiła. „Obserwujemy, że cudzoziemcy koczujący po stronie białoruskiej, w pobliżu przejścia granicznego Bruzgi, spakowali się i opuszczają obozowisko. Przemieszczają się pod nadzorem białoruskich służb w nieznane miejsce” – donosili w ciągu dnia pogranicznicy. Być może mamy więc jedynie do czynienia z „przegrupowaniem sił” i szykowaniem kolejnych szturmów na zasieki, zapewne znów przy aktywnym udziale białoruskich funkcjonariuszy. Wczoraj serwis TVN24.pl pokazał nagrania wykonane we wtorek w Mińsku, na których widać duże grupy migrantów. Niewykluczone, że to kolejna grupa, która dotarła na Białoruś i wkrótce przedostanie się pod granicę z Polską.
Kryzysowa sytuacja komplikuje także bieżące sprawy rządu. Chociażby w tym tygodniu miała być zaprezentowana tzw. tarcza antyinflacyjna – rządowy pakiet rozwiązań osłonowych i regulacji, które mają pomóc w zwalczaniu skutków inflacji. Z kolei w związku z sześcioleciem rządu szykowanych było wiele wydarzeń medialnych, podsumowujących dotychczasowe dokonania PiS. Jak słyszymy, wszystkie te plany zeszły chwilowo na bok. – Wszystko odkładamy, nie chcemy tych tematów eksponować w tej chwili, nie będzie żadnego efektu, zwyczajnie też nie mamy czasu – przyznaje osoba z otoczenia premiera.