Kwestia praworządności i sądownictwa w Polsce, sytuacja na granicy polsko-białoruskiej oraz współpraca Parlamentu Europejskiego z parlamentami narodowymi były wśród tematów czwartkowej rozmowy z wiceszefową PE Robertą Metsolą - poinformował PAP marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Marszałek Senatu spotkał się z Metsolą w Warszawie w czwartek po południu, następnie wiceszefowa PE uczestniczyła w spotkaniu z członkami senackiej komisji spraw zagranicznych i UE.

Grodzki powiedział PAP, że podczas rozmowy z Metsolą kwestia praworządności i kar nałożonych na Polskę przez TSUE za nierealizowanie jego orzeczeń "była podniesiona w sposób znaczący".

"Pani przewodnicząca Metsola ma w zakresie swojego działania kontakty z parlamentami narodowymi UE i to był główny powód jej wizyty u nas. Ponieważ PE i Komisja Europejska chcą zacieśnić z nimi współpracę, formy tej współpracy były wśród dyskutowanych przez nas kwestii. Jeśli idzie o kwestię praworządności, kar, to żyją tym wszyscy w UE. Zwłaszcza po takim konfrontacyjnym przemówieniu w PE premiera Mateusza Morawieckiego, które zostało tam bardzo źle odebrane, za to cieszyło się popularnością w periodykach w Rosji czy na Białorusi. Siłą rzeczy o tym rozmawialiśmy" - podkreślił marszałek.

"Poruszaliśmy też inne aspekty, mianowicie kwestię granicy z Białorusią, reformy sądownictwa i minimalnych oczekiwań w tym zakresie, które dzisiaj sformułowała także szefowa KE Ursula von der Leyen - czyli m.in. likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego" - dodał Grodzki.

Jak relacjonował, wiceprzewodnicząca PE "wyraziła zdumienie" w związku z zaistniałą sytuacją na linii Warszawa-Bruksela. Bo - jak dodał - "do tej pory jakiś kraj, kiedy był napominany przez TSUE czy KE generalnie starał się podporządkować". "Natomiast postawa Polski wzbudziła zdumienie" - podkreślił.

"Jeśli idzie o sprawę granicy i migrantów, podzielamy wspólny pogląd, że ponieważ jest to granica UE, to działanie może i powinno być szersze i oparte o doświadczenie dużej fali migracyjnej z roku 2015. Trzeba działać już, począwszy od Bagdadu i Damaszku, a także zwiększyć presję na Łukaszenkę czy użyć nowoczesnych środków kontroli granicy, głównie opartych na elektronice i wykorzystaniu sił ludzkich, niekoniecznie na budowaniu zapór" - powiedział Grodzki.

Jak podkreślił, oboje z Metsolą zgodzili się, że granica - tak kraju jak i UE - powinna być pilnie strzeżona. "I raczej byliśmy zwolennikami poszerzenia działań, a nie wydawania gigantycznych pieniędzy na zaporę" - powiedział.

Marszałek Senatu podkreślił, że rozmowa dotyczyła też aspektu humanitarnego kryzysu na granicy, wskazywano na znaczenie tak Konwencji Genewskiej, jak i polskiej konstytucji, która szczególną opieką otacza dzieci. Relacjonował, że byli zgodni z Metsolą, że procedury występowania migrantów o azyl czy też relokacji i odsyłania do krajów pochodzenia na bazie rozwiązań, wypracowanych na poprzedniej fali migracji, są dość dobrze wypracowane i dziwi to, że Polska z tych doświadczeń nie korzysta.

"Jeśli przyjąć, że kilkuletnie dzieci stanowią zagrożenie terrorystyczne, to proszę wybaczyć, ale to świadczy o tym, że państwo jest słabe" - ocenił Grodzki.

Według marszałka Metsola wskazywała też na przykład Litwy, która także mierzy się z kryzysem migracyjnym i dużo wcześniej wystąpiła o wsparcie do instytucji europejskich, począwszy od KE po Frontex i ambasad UE w innych krajach, osiągając tu pewien sukces.

"Natomiast my zamierzamy wydać gigantyczne pieniądze na mur, który nie strzeże nawet połowy granicy, a środki na jego zbudowanie będą wydawane poza wszelką kontrolą parlamentu. Pani przewodnicząca jednoznacznie wskazywała, że współpraca wszystkich krajów UE i wykorzystanie potencjału całej UE i jej narzędzi jest bardziej efektywną drogą niż samotne radzenie sobie z tym trudnym problemem" - mówił.