Rezolucja Parlamentu Europejskiego ws. polskiego Trybunału Konstytucyjnego nie ma żadnej mocy prawnej. To stanowisko polityczne - skandaliczne i niedopuszczalne w swojej treści - ocenił doradca prezydenta RP Paweł Mucha.

W czwartek Parlament Europejski przegłosował rezolucję, w której głęboko ubolewa nad decyzją polskiego TK z 7 października, określając ją "jako atak na europejską wspólnotę wartości i prawa jako całość" i twierdząc, że Trybunał nie ma mocy prawnej i został przekształcony "w narzędzie legalizacji bezprawnych działań władz".

Doradca prezydenta był pytany o tę rezolucję w Programie 1 Polskiego Radia. "Rezolucja Parlamentu Europejskiego nie ma żadnej mocy prawnej. To jest stanowisko polityczne, natomiast to stanowisko polityczne jest nawet nie tyle niemądre, co skandaliczne i niedopuszczalne w swojej treści" - ocenił.

"Rezolucje Parlamentu Europejskiego nie uchylają zasady suwerenności narodu i nie zmieniają polskiej konstytucji" - podkreślił Mucha.

Jak wskazał, "nie jest tak, że jakiekolwiek oświadczenie Parlamentu Europejskiego może zakwestionować to, że Trybunał Konstytucyjny jest umocowany wprost w treści przepisów konstytucji do badania zgodności aktów normatywnych z konstytucją". "To nie jest tak, że jakiekolwiek oświadczenie Parlamentu Europejskiego czy jakiekolwiek rezolucja będzie zmieniać zasady ustrojowe, czy będzie dokonywać zmian, jeżeli chodzi o reguły demokratyczne w Polsce" - podkreślał doradca prezydenta.

W jego ocenie "mamy do czynienia z sytuacją absolutnie kuriozalną, kiedy inspirowana przez polską opozycję niechętna Polsce część polityków europejskich, którzy mają mandat deputowanego, wbrew treści traktatów europejskich, próbuje ingerować w polskie sprawy i wydaje oświadczenia, które są absolutnie nieakceptowalne i niedopuszczalne" - mówił doradca prezydenta.

Mucha podkreślał ponadto, "istotna część opozycji, nie cała, to są ludzie, którzy przegrywając wybory w Polsce, i tu sztandarowym przykładem będzie pan przewodniczący Donald Tusk, robią wszystko, żeby destabilizować sytuację na forum Unii Europejskiej".

Rezolucja, która ma charakter niewiążący, została przyjęta 502 głosami, przy 153 przeciw i 16 wstrzymujących się. W rezolucji czytamy, że jej autorzy "ubolewają nad faktem, że inicjatywa zakwestionowania pierwszeństwa prawa UE nad ustawodawstwem krajowym została podjęta przez obecnego premiera Polski". Nazywają to "jednostronną decyzją kwestionującą ramy prawne UE".

Posłowie podkreślają w rezolucji, że zgodnie z polską konstytucją traktaty UE są bezpośrednio stosowane w porządku prawnym i mają pierwszeństwo w przypadku konfliktu z prawem krajowym. Oskarżają polskiego premiera o "dalsze nadużywanie władzy sądowniczej jako narzędzia do realizacji jego programu politycznego".

Parlament żąda w dokumencie, aby pieniądze podatników UE nie były przekazywane rządom, które "rażąco, celowo i systematycznie podważają wartości europejskie", oraz "wzywa Komisję i Radę do działania".

Domaga się następujących kroków: wszczęcie postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego i zastosowanie środków tymczasowych przez TSUE; zastosowanie rozporządzenia w sprawie ogólnego systemu warunkowości służącego ochronie budżetu Unii; wstrzymanie się z zatwierdzeniem krajowego planu odbudowy Polski oraz stwierdzenie, że istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia praworządności przez Polskę, zgodnie z procedurą określoną w 7 ust. 1 Traktatu o UE.

PE chce też "wstrzymania lub zawieszenia płatności, z uwagi na ryzyko poważnych uchybień w skutecznym funkcjonowaniu systemów kontroli", a także "omówienia kryzysu praworządności w Polsce oraz zajęcia jasnego stanowiska i wydania możliwie najbardziej kategorycznego wspólnego oświadczenia w tej sprawie, podpisanego przez szefów państw i rządów UE, podczas zbliżającego się szczytu w dniach 21–22 października 2021 r.".