PO przygotowuje się do zaplanowanych na 23 października wyborów wewnętrznych, w których Donald Tusk potwierdzi zapewne swe przywództwo. Wybory obejmą też jednak szefów regionów. Z informacji PAP wynika, że do zmiany dojdzie m.in. na Dolnym Śląsku i Pomorzu, a możliwe, że również na Mazowszu i Podlasiu.

23 października w Platformie Obywatelskiej odbędą się wybory wewnętrzne. Wszyscy członkowie PO będą wybierać przewodniczącego partii oraz szefów struktur regionalnych i powiatowych.

Termin zgłaszania kandydatów na przewodniczącego upłynął w czwartek. Jedyną osobą, która wyraziła chęć ubiegania się o tę funkcję jest Donald Tusk, który pełni obowiązki szefa Platformy od 3 lipca. Zastąpił wówczas Borysa Budkę, który zgodził się zrezygnować na jego rzecz. Latem powrócił na fotel przewodniczącego klubu Koalicji Obywatelskiej.

Najwięcej emocji w PO budzą jednak wybory szefów regionów, czyli 16 partyjnych "baronów", z automatu zasiadających w zarządzie partii. Z informacji PAP wynika, że w większości województw zachowane zostanie personalne status quo. Zmiany na pewno zajdą na czele trzech struktur: dolnośląskiej, pomorskiej i zachodniopomorskiej, gdzie dotychczasowi liderzy: Grzegorz Schetyna, Sławomir Neumann i Arkadiusz Marchewka nie zamierzają walczyć o utrzymanie władzy.

Od partyjnych przeciwników Schetyny można usłyszeć, że nie ma on szans na wybór, dlatego też nie zdecydował się na start. Jego otoczenie podkreśla natomiast, że były przewodniczący PO postawił na dobrego kandydata, popularnego prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja. Sam Schetyna ma rozmawiać z Tuskiem o tym, by znaleźć się w przyszłym zarządzie partii, który wyłoni nowa Rada Krajowa już po wyborach wewnętrznych.

Kontrkandydatem Szełemeja ma być wrocławski poseł Michał Jaros i to jemu część polityków z dolnośląskiego daje większe szanse na zwycięstwo. "Szełemej to nie jest poważny kandydat" - ocenia w rozmowie z PAP jeden z posłów. Stronnicy Schetyny przekonują z kolei, że to prezydent Wałbrzycha jest "pewniakiem", z którym 40-letni poseł PO nie ma szans na równą walkę. "A ja myślę, że walka będzie wyrównana, choć strukturze przydałoby się odświeżenie. Powinniśmy postawić na młodość" - przekonuje z kolei inny z parlamentarzystów.

Ciekawie może być także na Mazowszu, gdzie duża część lokalnych działaczy ma zastrzeżenia do pracy obecnego, wieloletniego szefa struktury, europosła Andrzeja Halickiego. "Andrzej skupił się na europarlamencie, w regionie rzadko bywa, a potrzebny jest ktoś, kto by pojeździł po powiatach, porozmawiał się z ludźmi" - mówi PAP jeden z mazowieckich działaczy Platformy.

Z informacji PAP wynika, że do startu namawiany jest pochodzący z Legionowa rzecznik partii Jan Grabiec. Jeśli zdecyduje się kandydować, o przywództwo w regionie będzie walczył z Halickim, który podjął już decyzję, by ubiegać się o reelekcję.

Do zmiany władzy dojdzie na Pomorzu Zachodnim, którym kieruje obecnie, jako pełniący obowiązki, poseł Arkadiusz Marchewka. Polityk nie zamierza jednak kontynuować swej pracy na tym stanowisku. "Wykonałem zadanie, doprowadziłem łódkę do brzegu, ale chcę się zająć innymi sprawami" - mówi Marchewka PAP. Z informacji PAP wynika, że poseł chce kandydować na szefa struktur w Szczecinie.

W tej sytuacji niemal pewnym jego następcą w regionie wydaje się być zdecydowany na start marszałek województwa Olgierd Geblewicz. Raczej nie będzie miał rywali, choć w regionie jest kilka osób z politycznym potencjałem, jak np. poseł Sławomir Nitras, marszałek Senatu Tomasz Grodzki czy europoseł Bartosz Arłukowicz. W regionie jednak - jak słychać w PO - kluczową rolę wciąż odgrywa jego były lider, senator Stanisław Gawłowski (ustąpił w związku z zarzutami prokuratorskimi) i to on wskazuje nowego szefa.

Nadal nie wiadomo, kto będzie nowym szefem pomorskiej Platformy, czyli matecznika Donalda Tuska. Dotychczasowy lider Sławomir Neumann nie będzie kandydował, tym bardziej, że ostatnio stał się jednym z bohaterów afery z urodzinami u dziennikarza Roberta Mazurka. O fotel szefa regionu mają rywalizować: posłanka Agnieszka Pomaska i marszałek województwa Mieczysław Struk.

Zmiana może zajść także w woj. śląskim, gdzie do wyborczego pojedynku planują stanąć: obecny szef regionu, poseł Wojciech Saługa oraz prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. "Ich szanse oceniam tak pół na pół. Jeden i drugi może wygrać" - mówi PAP jedna z parlamentarzystek Platformy. Inna tłumaczy: "Lepiej jak szefem regionu jest poseł, ponieważ samorządowcy często patrzą z nieco innej perspektywy na interesy partii niż politycy krajowi". "Szef regionu ma dwa zadania - obsadzić funkcję marszałka sejmiku i wygrać wybory do Sejmu. Myślę, że lepiej poradzi sobie z tym zadaniem poseł Saługa" - dodaje rozmówczyni PAP.

W kujawsko-pomorskim rywalizować mają: dotychczasowy szef regionu Tomasz Lenz oraz młody działacz partii z Bydgoszczy Piotr Kozłowski. Pozycja Lenza jest raczej niezagrożona. "Kozłowski pochodzi z Bydgoszczy i jego wybór zakłóciłoby to równowagę między oboma rywalizującymi ze sobą miastami (Bydgoszczą i Toruniem)" - mówi PAP poseł z tego regionu.

W Małopolsce dojdzie najpewniej do rywalizacji między obecnym liderem tamtejszych struktur, posłem Aleksandrem Miszalskim i lokalnym przedsiębiorcą Jackiem Niedźwiedzkim. Na Podlasiu nad startem zastanawia się dotychczasowy, wieloletni szef regionu, poseł Robert Tyszkiewicz. Od polityków z regionu można jednak usłyszeć, że nawet jeśli podejmie taką decyzję, zapewne przegra z młodym posłem Krzysztofem Truskolaskim (synem prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego), który cieszy się poparciem zdecydowanej większości podlaskich działaczy PO.

W Wielkopolsce zamierza kandydować dotychczasowy szef Rafał Grupiński. Niewykluczone, że rywalizować z nim będzie poseł Waldy Dzikowski, który w rozmowie z PAP przyznaje, że jeszcze się zastanawia, a ostateczną decyzję podejmie po rozmowie z samym Grupińskim. "Po tym jak Grupiński kierował tymczasowo klubem ma zwycięstwo w kieszeni, więc raczej Dzikowski się wycofa" - mówi poseł Platformy z Wielkopolski.

W pozostałych regionach sytuacja jest prostsza i wiele wskazuje na to, że wybory będą jedynie formalnością, bo dotychczasowi "baronowie" póki co nie mają konkurencji. Na czele warmińsko-mazurskiego pozostanie zapewne poseł Jacek Protas, natomiast w Łódzkiem stanowisko utrzyma p.o. szefa regionu poseł Cezary Grabarczyk. W marcu z kierowania regionem zrezygnowała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, a p.o. szefa został najstarszy z wiceprzewodniczących, czyli właśnie Grabarczyk. Choć on sam podkreśla, iż nie podjął jeszcze decyzji o starcie, to od posłów z tego regionu można usłyszeć, że ma takie plany i raczej nie będzie miał konkurencji.

Na szefa regionu opolskiego wybrany zostanie prawdopodobnie ponownie marszałek województwa Andrzej Buła. Z informacji PAP wynika, że jest on głównym pracodawcą dla regionalnych działaczy PO, więc jego pozycja jest niezagrożona. "Chociaż otwarte pozostaje pytanie, czy marszałek województwa, który ma bardzo dużo innych obowiązków, powinien być szefem regionu. Czy nie lepiej by było, gdyby był nim ktoś zasiadający w parlamencie" - zastanawia się w rozmowie z PAP polityk z Opolszczyzny.

W Lubuskiem kandydować planuje dotychczasowy lider, poseł Waldemar Sługocki, który też raczej nie będzie miał rywali. Popiera go m.in. posłanka z tego województwa Krystyna Sibińska. W Świętokrzyskiem bardzo prawdopodobna jest reelekcja Artura Gierady, choć nie jest on posłem. Polityk może jednak liczyć na pomoc posłanki Marzena Okła-Drewnowicz, która - jak mówi PAP - reprezentuje województwo w Sejmie, a Gierada kieruje strukturą.

Podobna sytuacja jest na Lubelszczyźnie, gdzie o reelekcję ma ubiegać się obecny szef regionu, prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Póki co nie zanosi się na to, żeby miał kontrkandydata.

Nie wiadomo też, czy ktokolwiek zdecyduje się rywalizować z obecnym "baronem" podkarpackim, b. posłem Zdzisławem Gawlikiem. Zdaniem polityków PO, gdyby na start zdecydowała się europosłanka Elżbieta Łukacijewska, mogłaby mieć szanse, ale - jak dodają źródła PAP -jest mało prawdopodobne, by zechciała kandydować.

Niewykluczone, że jacyś potencjalni kandydaci na szefów regionów zgłoszą się jeszcze w ostatniej chwili - termin zgłoszeń upływa 9 października.