W porównaniu z formacjami tego typu na Zachodzie w polskiej policji stosunkowo rzadko dochodzi do nadużywania przemocy - mówi w rozmowie z DGP Adam Rapacki, były zastępca komendanta głównego policji i wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

Jak pan skomentuje sprawę interwencji policji w Lubinie i śmierć zatrzymanego 34-letniego mężczyzny?
Na razie jest za wcześnie, by to komentować, bo nie do końca wiadomo, co się zdarzyło. Trzeba poczekać na wyniki sekcji zwłok i wtedy będziemy wiedzieć więcej. Teraz wiemy, że policjanci zostali wezwani do interwencji, że osoba zatrzymana była bardzo agresywna i pod wpływem narkotyków, a do jej obezwładnienia potrzeba było kilkoro funkcjonariuszy. Nie wiadomo, z jakich powodów zmarła i kiedy udzielono jej pomocy. Proszę pamiętać, że w porównaniu z formacjami tego typu na Zachodzie w polskiej policji stosunkowo rzadko dochodzi do nadużywania przemocy. Jak było tym razem, przekonamy się po zakończeniu dochodzenia. Już teraz mogę jednak powiedzieć, że powinny zostać zmienione zasady szkolenia policjantów.
Dlaczego?
Szkolenie podstawowe policjantów powinno być zdecydowanie dłuższe niż dzisiaj. Obecnie trwa ono nieco ponad dwa miesiące. W moim przekonaniu powinno to być sześć miesięcy.
Ostatnio je skracano, nie wydłużano.
To było związane z COVID-19. Problem w tym, że zakres wiedzy i umiejętności, które muszą posiąść policjanci na szkoleniu podstawowym, jest bardzo duży. I nie chodzi tylko o wyuczenie się na egzamin, ale o faktyczne przyswojenie i umiejętność wykorzystania ich w praktyce. Szczególny nacisk powinien być położony na zdolności komunikowania się z obywatelem. Bo coraz częściej widać konfliktowe nastawienie policjantów, a ta komunikacja powinna być przyjazna, nastawiona na rozładowanie napięcia.
Co jeszcze powinno się zmienić?
Drugą kluczową kwestią jest to, że szkolenie musi być maksymalnie praktyczne. Policjanci powinni przeprowadzać interwencje, ćwiczyć chwyty policyjne czy też taktykę, umiejętności oględzin i zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Te czynności powinny być wyuczone w praktyce, a nie tylko z książek. Bardzo ważne jest odgrywanie scenek, wyreżyserowanych przez doświadczonych policjantów sytuacji, które się zdarzyły podczas interwencji. Pod okiem instruktorów młodzi adepci powinni ich przerabiać jak najwięcej.
Trzeba też pamiętać, że policja to służba. A coraz częściej młodzi policjanci podchodzą do niej jak do każdego innego zawodu. Bywa tak, że po tygodniu szkolenia część osób rezygnuje, bo mają problem np. z tym, że to struktura hierarchiczna. Z jednej strony chcieliby pewnego pracodawcy i bonusów, jak dobra emerytura, ale z drugiej chcą pracować od ósmej do szesnastej. W policji tak się nie da, tutaj też potrzebne jest powołanie.
Powołanie to piękne słowo, ale jaki wpływ na sytuację kadrową w policji ma brak bezrobocia i poziom zarobków funkcjonariuszy?
Gdy rynek pracy jest otwarty i jest dużo miejsc pracy, to policja ma ograniczone możliwości naboru. Gdy rośnie bezrobocie, chętnych jest więcej, bo to stabilny pracodawca. Policja od lat ma tysiące wakatów. Dzisiaj największy problem jest w dużych aglomeracjach, szczególnie w Warszawie. W tych miejscach powinny być zdecydowane zachęty finansowe, np. dodatki mieszkaniowe. Nie ma problemów z naborem na ścianie wschodniej, w podkarpackim, lubelskim czy warmińsko-mazurskim. W dużych miastach wynagrodzenie policjantów nie jest atrakcyjne, kierownictwo policji powinno pomyśleć, jak rozwiązać ten problem.
Wróćmy jeszcze do sytuacji z Lubina. Czy policja jest się w stanie z tego rozliczyć?
Na pewno powinno to zostać wyjaśnione w sposób obiektywny, przez policję i prokuraturę.
Ale po kontrowersyjnych interwencjach na Strajku Kobiet i podczas Marszu Niepodległości też były postępowania, a niewiele z nich wynikło.
Tę sytuację powinny też sprawdzać instytucje neutralne, jak np. rzecznik praw obywatelskich. To, że niewielka liczba nadużyć jest potwierdzana, to znaczy że nie ma ich aż tak dużo. Proszę pamiętać, że są też przypadki, gdy policja musi realizować złe prawo – jak np. ochranianie demonstracji w pandemii. Policja jest między młotem a kowadłem, bo sądy potem demonstrantów uniewinniają. Choć też były interwencje, których nie da się obronić, jak choćby robienie kotłów, by legitymować wszystkich uczestników i potem wysyłanie wniosków do sądu o karę. To miało na celu zastraszanie protestujących i było wpisaniem się w bieżącą politykę. Przez takie działania zaufanie do policji trochę ostatnio spadło.
Rozmawiał Maciej Miłosz