Polska znalazła się w grupie krajów, które spóźnią się z wydawaniem nowych dokumentów, zgodnych z wytycznymi Brukseli. Problem dotyczy też sposobu produkcji polskich blankietów.

Teoretycznie od dziś, wnioskując o wydanie nowego dowodu osobistego, powinniśmy spodziewać się jego nowej wersji – z drobnymi zmianami graficznymi (np. flagą unijną) i uwzględniającej kolejną cechę biometryczną posiadacza, czyli odcisk palca. Chodzi o dostosowanie polskiego prawa do rozporządzenia unijnego dotyczącego poprawy zabezpieczeń dokumentów obywateli UE.
Termin na wdrożenie tych zmian upływa dziś. Polska nie zdąży go jednak dotrzymać, bo na ostatniej prostej unieważniony został przetarg na czytniki linii papilarnych – te już wybrane zakwestionowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W zeszłym tygodniu pilna ustawa, przesuwająca emisję nowych dowodów, została skierowana do podpisu prezydenta. Na kiedy? Oficjalnie nie wiadomo, bo ustawa zakłada, że o tym zdecyduje komunikat, który z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem wydadzą: minister ds. cyfryzacji i szef MSWiA. Nasze źródła w rządzie twierdzą jednak, że poślizg nie będzie duży. – Najpewniej kilka tygodni – twierdzi rozmówca DGP. Jest też przekonany, że unikniemy konsekwencji za niewdrożenie unijnej dyrektywy, choć były na to dwa lata. – Komisja zażąda planu naprawczego, a my już go mamy – zapewnia. Tym bardziej że nie będziemy jedynym krajem, który tego nie zrobi. Włącznie z Polską aż dziewięć państw członkowskich poprosiło o wydłużenie terminu (Belgia, Bułgaria, Estonia, Chorwacja, Łotwa, Rumunia, Słowacja i Słowenia). Jak słyszymy, KE poprosiła te kraje o ograniczenie ważności dowodów osobistych, które będą wydawane według starych zasad, do 2 sierpnia 2026 r. lub 3 sierpnia 2031 r. (w zależności od poziomu bezpieczeństwa dokumentu) – niezależnie od tego, jaki termin ważności przewidywały te dokumenty dotychczas.
Spór toczy się też w obszarze produkcji polskich dowodów tożsamości. W czerwcu KE zaskarżyła polski rząd do TSUE za brak przetargu – zadanie to zlecono Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Warszawa przekonuje, że otwarte przetargi są w tym przypadku wykluczone, bo chodzi o wrażliwe dane obywateli. KE odpowiada, że da się zlecić produkcję takich dokumentów na zewnątrz i jednocześnie zapewnić właściwy poziom bezpieczeństwa. – Główne elementy brytyjskich paszportów są produkowane przez francusko-holenderską firmę, w fabryce w polskim Tczewie – zwraca uwagę nasze źródło w KE. Wskazuje również, że sama PWPW jest zaangażowana w produkcję banknotów dla Paragwaju, Gwatemali, Gruzji czy Hondurasu.
– Staramy się podjąć działania, by sprawa przed TSUE stała się bezprzedmiotowa – twierdzi osoba z rządu. MSWiA w ostatnim czasie robiło rozeznanie, jak produkcja dokumentów publicznych wygląda w innych państwach UE. ©℗