Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wyraził nadzieję, że "PiS pójdzie po rozum do głowy" i uzna czwartkowe orzeczenie TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej. Przekonywał też, że bez zasady nadrzędności prawa UE nad prawem krajowym państw członkowskich Unia nie byłaby w stanie funkcjonować.

Unijny Trybunał Sprawiedliwości uznał w czwartek, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem UE. Dzień wcześniej TSUE zobowiązał Polskę do zawieszenia obowiązywania tych przepisów. Chodzi przede wszystkim o działalność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która rozpoczęła działalność na mocy zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym z 2017 r. W środę również Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis Traktatu o Unii Europejskiej, na podstawie którego TSUE zobowiązuje państwa członkowie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z Konstytucją RP.

Prezydent Warszawy, w przeszłości m.in. minister ds. europejskich w rządzie Ewy Kopacz przyznał w rozmowie z Polsat News, iż martwi go orzeczenie TK. "Martwię się, dlatego, że mamy pierwszy krok, który świadczyłby o tym, że ten pseudo Trybunał Konstytucyjny chce podważać ideę nadrzędności prawa Unii Europejskiej. Jeżeli PiS pójdzie w tę stroną, to będziemy mieli olbrzymi problem, dlatego, że bez nadrzędności prawa UE rozpada się jednolity rynek i tak naprawdę Unia Europejska nie ma sensu, przestaje dobrze funkcjonować, bo w każdym kraju te przepisy byłyby w inny sposób interpretowane" - argumentował prezydent stolicy.

Wyraził nadzieję, że "PiS pójdzie po rozum do głowy". "Normalnie jest tak, że trybunały konstytucyjne rozsądzają takie sprawy, ale tam są prawdziwi sędziowie, którzy starają się być w dialogu z sędziami europejskimi, a tutaj mamy politruków PiS-owskich" - stwierdził Trzaskowski.

Pytany o rozwiązania prawne dotyczące sądów w innych krajach, np. w Hiszpanii, zwrócił uwagę, że tam politycy nie próbują "ścigać" sędziów, którzy są niezależni. "Przecież przyznajmy, że Izba Dyscyplinarna próbuje ścigać tych sędziów, których władza nie lubi i uważa, że są zbyt niezależni, wydawali orzeczenia, które się PiS-owi nie podobały, więc PiS ich każe ścigać. Nie słyszałem o takich przypadkach ani w Hiszpanii, ani w Niemczech, a na te dwa kraje się premier Morawiecki powołuje" - zaznaczył prezydent Warszawy.

Według niego niemiecki trybunał konstytucyjny jest całkowicie niezależny, podczas gdy w polskim zasiadają "polityczni nominaci, którzy za pomocą cepa próbują wykonać rozkaz, który przychodzi od polityków".

Podkreślił też, że problemem nie jest sam kształt przepisów dotyczących polskiego sądownictwa, a praktyka. "Te rozwiązania w praktyce prowadzą do tego, żeby nałożyć knebel czy kaganiec sędziom. To nie jest standard państwa demokratycznego czy praworządnego i tutaj absolutnie Komisja Europejska ma rację" - przekonywał Trzaskowski.

Polityk przestrzegał, że jeśli Prawo i Sprawiedliwość będzie w dalszym ciągu kwestionować nadrzędność prawa UE nad krajowym, może się to skończyć wstrzymaniem wypłaty Polsce np. środków z Funduszu Odbudowy. "Uważam, że takie rozwiązanie będzie dla Polski bardzo złe. Jestem prezydentem miasta stołecznego Warszawy i dlaczego warszawiacy i warszawianki mieliby płacić za to, co robi PiS? Przecież na końcu to my zapłacimy, jeżeli nie będzie tych olbrzymich pieniędzy na odbudowę" - powiedział Trzaskowski.

W czwartek zaniepokojenie tym orzeczeniem wyraziła Komisja Europejska. "Wyrok ten potwierdza nasze obawy co do stanu praworządności w Polsce. Komisja zawsze reprezentowała w tym względzie bardzo jasne stanowisko i potwierdza je ponownie: prawo UE jest nadrzędne w stosunku do prawa krajowego. Wszystkie orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, w tym postanowienia w przedmiocie środków tymczasowych, są wiążące dla organów i sądów krajowych wszystkich państw członkowskich" - oświadczył w czwartek rzecznik KE Eric Mamer.