Pozew zbiorowy branży fitness przeciwko rządowi i ministrowi zdrowia, to dopiero początek procesów, które najprawdopodobniej zakończą się odszkodowaniami, za co zapłacą wszyscy podatnicy, a powinni zapłacić urzędnicy i politycy - uważają przedstawiciele Konfederacji.
W miniony czwartek operatorzy klubów fitness złożyli w warszawskim Sądzie Okręgowym pozew zbiorowy przeciwko rządowi i ministrowi zdrowia, domagając się sądowego ustalenia odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa w związku z administracyjnymi zakazami prowadzenia działalności siłowni i klubów fitness, czyli za tzw. lockdown branży fitness.
"To jest konsekwencja tego, na co wskazywaliśmy od początku, że nie może minister zdrowia uchylać dowolnych wolności konstytucyjnych w drodze rozporządzenia" - oświadczył we wtorek poseł Konfederacji Krzysztof Bosak podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Mec. Jacek Wilk podkreślił, że "prawa i wolności konstytucyjne, w tym np. wolność prowadzenia działalności gospodarczej, może być ograniczona wyłącznie wtedy, kiedy dojdzie do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, i tylko na drodze ustawy".
Zwrócił uwagę, że sędziowie nie są związani rozporządzeniami, a więc "najprawdopodobniej wskażą na brak konstytucyjności tych nielegalnych dekretów policyjnych, a co za tym idzie, działanie państwa na szkodę przedsiębiorcy".
Według Bosaka, podobne pozwy będą składali także przedsiębiorcy z branż gastronomicznej i turystycznej.
W ocenie mec. Marka Szewczyka, urzędnicy i politycy powinni odpowiadać za skutki swoich "bezprawnych decyzji" nie tylko politycznie.
Przypomniał, że Konfederacja domaga się tego w programie "Polska na nowo". "W takiej sytuacji urzędnicy i politycy byliby zobligowani do wypłacenia odszkodowań na rzecz branż, które zostały pozbawione możliwości zarobkowania, nawet jeżeli formalnie nie został wprowadzony jeden ze stanów nadzwyczajnych" - powiedział Marek Szewczyk. (PAP)