Marian Banaś jest dzisiaj silny skalą hałasu, który może wywołać, ale nic poza tym – ocenił w rozmowie z nami polityk opozycji. Od tego, co zawierał raport NIK o zeszłorocznych „niewyborach kopertowych” (wcześniej praktycznie w całości opisany przez media), dużo ciekawsze było to, kogo NIK będzie chciał wskazać jako winnego.

Na razie palcem wskazano spółki (PWPW i Pocztę Polską), które – na podstawie decyzji premiera o rygorze natychmiastowej wykonalności – podjęły przygotowania do wyborów, choć nadzorujące je ministerstwa, tj. MSWiA oraz MAP, nie podpisały z nimi żadnych umów. Dziś szef MAP Jacek Sasin może pokazywać wszędzie raport NIK i przekonywać – w dużej mierze słusznie – że z tematem wyborów kopertowych sklejono go bardziej, niż na to zasługiwał. Wciąż jednak w powietrzu wisi pytanie, co w takim razie z zawiadomieniami do prokuratury na szefa KPRM Michała Dworczyka i premiera Mateusza Morawieckiego?
„Złożenie dwóch zawiadomień (na PWPW i Pocztę – red.) nie wyklucza złożenia kolejnych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa przez urzędników MAP, MSWiA oraz KPRM” – podtrzymał NIK. I szczerze mówiąc, dziwne by było, gdyby przy tej randze zarzutów Marian Banaś na taki krok się nie zdecydował.
Wówczas prezes NIK dostarczy potężny oręż prokuratorowi generalnemu Zbigniewowi Ziobrze w jego wojnie z premierem Morawieckim. Co wtedy? Jeśli prokuratura umorzy śledztwo (a to częste przy zawiadomieniach NIK), Marian Banaś będzie mógł co prawda rozpocząć ze śledczymi batalię sądową, ale to proces długotrwały i niegwarantujący sukcesu. Inny scenariusz zakłada wszczęcie śledztwa i działania Zbigniewa Ziobry. Czy zdecyduje się na frontalny atak na Morawieckiego? Wątpliwe, bo to najprawdopodobniej oznaczałoby rozpad koalicji.
Prędzej dla szefa Solidarnej Polski kuszący może się okazać wariant wszczęcia śledztwa, ale bez stawiania premiera czy jego przybocznych w stan oskarżenia.
Osobną sprawą jest taktyka opozycji w tej sprawie. Już było widać, że przynajmniej część nie chce na razie wychodzić przed NIK. KO analizowała, czy nie złożyć wniosku o postawienie przed Trybunałem Stanu premiera i jego ministrów. Ugrupowanie Borysa Budki może samo wszcząć procedurę, bo zgodnie z konstytucją w odniesieniu do prezesa i członków Rady Ministrów wniosek w tej sprawie może złożyć co najmniej 1/4 (115) posłów, a KO ma ich 130. Jednak miałoby to znaczenie jedynie symboliczne w tym Sejmie, ponieważ decyzja w tej sprawie zapada większością trzech piątych głosów. Platforma może próbować wszcząć procedurę teraz i próbować ją kontynuować. Jednak bada, czy gdyby złożyła wniosek, a PiS doprowadziłby do jego odrzucenia, nie zamknie sprawy także na przyszłość.