Spotkanie koalicyjne z początku tygodnia nie przyniosło rozstrzygnięcia, a wiele wskazuje na to, że pojawił się nowy problem w obozie rządzącym

W porządku obrad rozpoczynającego się dziś posiedzenia Sejmu jako możliwy punkt pojawiła się ustawa o działach. To nowa wersja projektu. Poprzednią zawetował prezydent Andrzej Duda. Teraz okazuje się, że wątpliwości zgłaszają koalicjanci z Solidarnej Polski. – Jeśli ustawa zostanie przyblokowana, będzie jasne, że to działanie na złość – mówi polityk PiS. Zarówno Solidarna Polska, jak i Porozumienie szukają okazji, by pokazać PiS, że ich głosy są niezbędne i nie może ignorować ich żądań. – Mamy 19 posłów i patrzymy, co się dzieje. Albo ustawy nie są z nami konsultowane, albo są blokowane, konkretnie te naszego autorstwa. Nadal w porządku obrad nie ma uchwały w sprawie Nord Stream. Blokowane są też ustawy Solidarnej Polski o wolności słowa w internecie czy o hospicjach perinatalnych – przekonuje jeden z ziobrystów. – Drepczemy w miejscu. Jest wola podtrzymania współpracy, ale nie było żadnych formalnych ustaleń, spotkanie koalicyjne miało na celu rozładować atmosferę. Faktycznie było posiedzeniem prezydium rządu. Gościnnie byli Ziobro i Terlecki, bo są ustawy w Sejmie, które muszą przejść – wskazuje nasz informator. Jak dodaje, spotkanie dotyczyło tematów programowych, szykowanego przez premiera Nowego Ładu i spraw energetycznych.
Wciąż nie rozstrzygnięto, co zrobić z wakatem w Ministerstwie Aktywów Państwowych po Januszu Kowalskim. Teoretycznie na mocy ustawy koalicyjnej to miejsce ziobrystów. Ci wciąż nie wskazują nowego kandydata, uznając, że wyrzucenie Kowalskiego było samowolnym działaniem PiS. Od stronników Mateusza Morawieckiego słyszymy jednoznaczne deklaracje: – Miejsce po Kowalskim? Zobaczymy, sami je stracili.
Jak wynika z naszych informacji, jednym ze spornych punktów nadal jest Nowy Ład. Ziobryści krytykują zawarte w nim wątki dotyczące transformacji energetycznej i polityki klimatycznej. Jeszcze niedawno wydawało się, że sprawa jest uzgodniona, jednak napięcia w koalicji i wyraźny skręt ziobrystów w stronę kwestionowania zielonej polityki sprawiły, że prezentacja Nowego Ładu się opóźnia.
– Powstrzymuje nas z jednej strony sytuacja w koalicji, a z drugiej pandemia – mówi polityk PiS. Faktycznie mimo że program jest w zasadniczej części gotowy, to w rządzie uznano, że nie ma sensu wychodzić z nim obecnie. Rośnie liczba zachorowań i to jest teraz temat numer jeden.
Na razie program jest szlifowany i budowane jest wokół niego porozumienie polityczne. Przedwczoraj Mateusz Morawiecki pojechał do Pałacu Prezydenckiego, by opowiedzieć o nim Andrzejowi Dudzie. Premier chce uniknąć niespodzianek, takich jak opisywana wcześniej ustawa o działach, wobec której prezydent najpierw wyrażał krytyczne opinie, a gdy nie zostały uwzględnione, po prostu ją zawetował.
Wcześniej niż z Nowym Ładem rząd zamierza wyjść z innym strategicznym dokumentem – Krajowym Planem Odbudowy (KPO). To w nim zawarte będą projekty inwestycyjne, które zgłosimy do dofinansowania w ramach unijnego Funduszu Odbudowy. Wprowadzane są ostatnie poprawki. Plan zakłada, że dokument ujawniony zostanie w piątek, ale kancelaria premiera nalega, by zrobić to w czwartek. Prace nad KPO trwają od wielu miesięcy, finalny dokument najpóźniej do końca kwietnia zostanie przesłany do Komisji Europejskiej. Pytanie tylko, kiedy na zgłoszone projekty znajdą się pieniądze. By dofinansowanie inwestycji stało się faktem, konieczne jest jeszcze ratyfikowanie tzw. nowych zasobów własnych UE przez Sejm (oraz wszystkie parlamenty narodowe krajów członkowskich). Ziobryści zamierzają głosować przeciw, uznając, że fundusz odbudowy to de facto wielomiliardowy dług zaciągany przez UE, stanowiący obciążenie dla Polski (bo trzeba będzie podwyższyć składkę do unijnego budżetu). Ma to być także forma protestu Solidarnej Polski przeciwko unijnemu rozporządzeniu dotyczącemu praworządności, na które zgodził się polski rząd.