Po obrazkach sprzed TK przychodzi tylko smutek i niedowierzanie, że w taki sposób można się zachowywać - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller, odnosząc się do przebiegu czwartkowych protestów przed Trybunałem. Jak ocenił, w protestach do głosu doszły najbardziej radykalne środowiska lewicowe.

Po publikacji wyroku TK ws. przepisów antyaborcyjnych, w środę i czwartek odbywały się protesty m.in. w: Warszawie, Łodzi, Szczecinie czy Poznaniu. W stolicy czwartkowa demonstracja rozpoczęła się po godz. 19 na pl. Na Rozdrożu. Strajk Kobiet planował zorganizować tutaj blokadę drogi, ale ok. godz. 20 demonstranci przeszli przed siedzibę Trybunału Konstytucyjnego przy al. Szucha.

Początkowo manifestacja przebiegała spokojnie. Sytuacja zmieniła się po tym, jak na teren Trybunału Konstytucyjnego wdarło się kilkoro demonstrantów. Za ogrodzenie TK poleciały również race. Wcześniej na podjeździe do TK demonstranci wylali czerwoną farbę i ułożyli w niej pluszowe zabawki. Policja informował, że zatrzymane zostały trzy osoby, które - jak podała KSP - odmówiły podania swoich danych. Jedną z zatrzymanych jest jedna z liderek Strajku Kobiet Klementyna Suchanow.

O przebieg czwartkowego protestu przed Trybunałem Konstytucyjnym pytany był w piątek w TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller. "Faktycznie do głosu już w tych protestach chyba doszły najbardziej radykalne środowiska lewicowe. Ten język, ten sposób komunikacji, debaty publicznej, choć ciężko pewnie nazwać to debatą publiczną, na pewno przychodzi tylko po tych obrazkach smutek i niedowierzanie, że w taki sposób można się zachowywać" - powiedział.

Rzecznik rządu pytany, czy planowane są zmiany legislacyjne, doprecyzowujące wyrok TK, odparł: "W tej chwili takiej decyzji nie ma, w związku z tym takie działania nie są w tej chwili podejmowane". "Oczywiście mamy stan debaty parlamentarnej, kilka projektów, które pojawiły się z różnych stron, natomiast żadna decyzja, aby podejmować w tej chwili działania legislacyjne, nie zapadła" - zaznaczył.

Na pytanie o publikację wyroku oraz o to, że pojawiały się wcześniej apele, by wyroku nie publikować, Müller powiedział, że to było "niemożliwe, niezgodne z konstytucją", bo "wyroki Trybunału Konstytucyjnego należy publikować".

"Kwestią oczywiście pewnego sporu interpretacyjnego było to, czy w takiej sytuacji, jak mieliśmy teraz, należy to zrobić od razu, czy poczekać na uzasadnienie, które by tłumaczyło kontekst i dawało pełnię argumentów, które były zastosowane przez TK" - tłumaczył rzecznik rządu.

Jak podkreślił, rząd zdecydował się poczekać na uzasadnienie i ono "w sposób bardzo dojrzały, kompleksowy opisuje linię orzecznictwa TK, wynikającą z konstytucji i potwierdzającą linię orzeczniczą z roku 1997". "To warto podkreślić, że Trybunał Konstytucyjny w składzie, który był 23 lata temu orzekł dokładnie ten sam kierunek interpretacyjny, więc tu zaskoczenia być nie mogło, bo z konstytucji wprost wynikają te przepisy, te normy prawne, które zostały przez Trybunał potwierdzone" - powiedział.

W środę po godz. 23 w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub. roku ws. przepisów antyaborcyjnych, a w nocy w Monitorze Polskim jego uzasadnienie. TK wskazał w uzasadnieniu, że prawdopodobieństwo ciężkich wad płodu nie jest wystarczające dla dopuszczalności aborcji. Po publikacji wyroku stracił moc przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, co TK w październiku uznał za niekonstytucyjne.