Podtrzymujemy deklaracje, że obecne dostawy szczepionek pozwolą nam na zaszczepienie ok. 3 mln Polaków do końca I kwartału - powiedział w czwartek w Sejmie szef KPRM Michał Dworczyk. Dodał, że ta liczba może się zwiększyć, jeśli do Polski trafią szczepionki innych firm.

W czwartek Sejm debatował o szczepieniach przeciw COVID-19 i o nadzorze nad nimi.

"Podtrzymujemy deklarację, że obecne dostawy szczepionek pozwolą nam na zaszczepienie ok. 3 mln Polaków do końca pierwszego kwartału" – powiedział szef KPRM i pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk. Zaznaczył, że jeśli w najbliższych tygodniach zostaną zarejestrowane nowe szczepionki i w ramach umowy unijnej trafią one do Polski, to tempo szczepień wzrośnie.

Przypomniał, że rząd przyjął w grudniu Narodowy Program Szczepień. W jego ocenie ważne jest to, że wiele środowisk z różnych stron "barykady politycznej" popularyzuje ideę szczepień przeciwko COVID-19.

Dodał, że odsetek osób chcących się zaszczepić rośnie i sięga ponad 60 proc.

W dyskusji w Sejmie uczestniczył też minister zdrowia Adam Niedzielski. Powiedział, że Narodowy Program Szczepień zmienia się i jest dostosowywany do sytuacji.

Niedzielski zaznaczył, że mamy do czynienia ze zmniejszeniem tygodniowego tempa dostaw szczepionki firmy Pfizer z 330 tys. dawek do 180 tys.

"Czyli mamy redukcję o połowę" – powiedział szef resortu zdrowia.

Zaznaczył, że przyjęty przez Polskę sposób gospodarowania szczepionkami, "odkładanie połowy z nich na drugą dawkę i konserwatywne podejście do szczepienia" spowodował, że przy spadku dostaw o połowę tempo szczepienia zostanie tylko nieznacznie zmniejszone.

"W tej sytuacji staramy się przede wszystkim zwiększać dostawy, bo to jest najbardziej wąskie gardło w tej sytuacji" – mówił Niedzielski.

"Chcę przy tej okazji zaprotestować przeciwko nadużywaniu słowa chaos. Powiem uczciwie, że nie można mówić, że to jest chaos ani że to jest sukces. Na razie mamy pewien rozpęd naszej akcji szczepieniowej i wszystkie oceny teraz wydawane są przedwczesne" – oświadczył minister zdrowia, odnosząc się m.in. do słów Krystyny Szumilas (KO), która stwierdziła, że Narodowy Program Szczepień należy określać raczej jako Narodowy Program Chaosu. Wskazywała na liczne zmiany w nim dokonywane i "niebotyczne rozrastanie się grupy zero."

Niedzielski poinformował, że został potwierdzony nowy harmonogram dostaw szczepionki od Pfizera.

"Zgodnie z nim od przyszłego tygodnia wracamy do normalnych dostaw rzędu 330-350 tys. tygodniowo, a po dwóch tygodniach, czyli od połowy lutego, będziemy mieli naddatek w dostawach, który ma nam zrekompensować to, co teraz ubyło, bo dostawy będą przez co najmniej dwa, trzy tygodnie w okolicy co najmniej 400 tys." – powiedział minister zdrowia.

W czasie przejściowym – dodał – "wykorzystamy rezerwy, które zapobiegliwie zrobiliśmy".

W I kwartale roku do Polski powinno trafić 800 tys. szczepionek Moderny, a łącznie w tym czasie powinniśmy otrzymać 5,6 mln szczepionek – mówił Niedzielski.

Wskazał, że taka liczba pozwoli zaszczepić 2,8 mln osób, co – ocenił – jest poniżej wydolności systemu.

Niedzielski przekazał również, że jest duża szansa, że 29 stycznia Europejska Agencja Leków dopuści do obrotu szczepionki firmy AstraZeneca, co, według harmonogramu dostaw w I kwartale, pozwoli sprowadzić do Polski 6 mln preparatu tej firmy, a na początku II kwartału kolejne 10 mln.

Szef resortu zdrowia podkreślił, że łącznie Polska ma zakontraktowanych ponad 60 mln dawek szczepionki, z czego jedna – firmy Johnson & Johnson – jest jednodawkowa. Zastrzegł jednak, że firma nie złożyła jeszcze wniosku o rejestrację specyfiku do Europejskiej Agencji Leków.

"Dlatego zdecydowaliśmy się uczestniczyć w mechanizmie dodatkowego zakupu europejskiego, bo oprócz pierwotnej umowy, która była realizowana w formule 200 plus 100 mln, a nasz parytet wynosi 8 proc., weszliśmy w drugą umowę z Pfizerem, która ma również formułę 200 plus 100 mln, na mocy której do końca roku pojawi się 25 mln szczepionek, z czego, być może, 10 mln dawek w pierwszym półroczu" – mówił Niedzielski.

Zapewnił też, że skutki niepożądanych odczynów poszczepiennych będzie rekompensował specjalny fundusz. Wskazał, że będzie on działał w uproszczony sposób.

"Mamy 195 niepożądanych odczynów poszczepiennych, z czego – według mojej wiedzy – jeden jest ciężki, wymagał hospitalizacji. Pozostałe były lekkie – swędzenie, zmęczenie i inne drobne dolegliwości" – poinformował.

Katarzyna Lubnauer (KO) stwierdziła, że trudno mówić o sukcesie programu szczepień, "jeżeli obserwujemy, że mając ten sam dostęp do szczepionek, co wszystkie inne kraje europejskie, raz po razie spadamy w tej statystyce dotyczącej liczby osób zaszczepionych na milion mieszkańców."

"Polacy czują się zagubieni. Szczególnie osoby, które są chore, cieszą się ze zmiany, czyli przesunięcia części z nich do grupy 1B, ale mają bardzo duże wątpliwości, kogo to dotyczy. Czy osoby z cukrzycą, nadciśnieniem, czy z chorobą wieńcową, czy osoby z przewlekłymi chorobami płuc (...), czy one są załapią na grupę 1B, czy nie?" – pytała.

Zauważyła, że minął miesiąc od rozpoczęcia szczepień przeciwko COVID-19 i wykonano ich prawie 600 tys., ale nie zaszczepiono – według słów Lubnauer – żadnego seniora, poza tymi w domach pomocy społecznej i tymi, którzy są też medykami.

"To jest wstyd. Wstydem są te kolejki, które wszyscy oglądaliśmy przed POZ-ami, gdzie w dramatycznych warunkach stały osoby 80 plus, żeby zapisać się na swój termin szczepień" – wskazywała.

Michał Szczerba (KO) przytoczył casus Izraela – "Izrael zaszczepił w ciągu 4 tygodni 25 proc. społeczeństwa. To nie tylko kwestia dostępności szczepionek, ale przede wszystkim odpowiedniego wykorzystania infrastruktury medycznej" – stwierdził. W jego ocenie to szpitale tymczasowe powinny być główną bazą szczepień w Polsce, bo zapewniają sporo wolnej przestrzeni – dzięki temu seniorzy nie musieliby się tłoczyć, co mogłoby być niebezpieczne.

Barbara Dziuk (PiS) oceniła, że zdrowie nie ma barwy politycznej. "Mam apel do państwa, abyśmy wspólnie pokonali koronawirusa, abyśmy byli odpowiedzialni za siebie i za innych, abyśmy naprawdę potrafili się unieść nad tym, co nas dzieli, bo łączy nas przede wszystkim zdrowie i życie" – mówiła.