Po kontrowersyjnych działaniach policji prokuratura umarza kolejne postępowania bądź odmawia ich wszczęcia.

– W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie oraz w jednostkach jej podległych zarejestrowano 18 postępowań związanych z działaniami funkcjonariuszy policji podczas zabezpieczania manifestacji na terenie Warszawy – wyjaśnia Aleksandra Skrzyniarz, jej rzeczniczka prasowa. Prowadzone jest m.in. postępowanie dotyczące przekroczenia uprawnień polegającego na użyciu broni gładkolufowej wobec dwóch pokrzywdzonych. – Podanie precyzyjnej liczby funkcjonariuszy, których dotyczą te postępowania, jak również szczegółowych informacji o postępowaniach niezakończonych, na obecnym etapie jest niemożliwe, z uwagi na podejmowane działania prokuratury w przedmiotowych sprawach. Dotychczas zakończonych zostało osiem postępowań. W sprawach tych wydane zostały zarówno postanowienia o odmowie wszczęcia, jak i umorzeniu postępowania. Wszystkie z trwających postępowań prowadzone są w sprawie (in rem) – dodaje prokurator.
Postępowania te dotyczą interwencji policji podczas protestów na Strajku Kobiet i Marszu Niepodległości. Na tym drugim m.in. postrzelono fotoreportera gumową kulą, a podczas protestów w związku z zaostrzeniem prawa aborcyjnego zatrzymywano m.in. posłów (Barbarę Nowacką zaatakowano gazem). Na jednej z demonstracji do raczej spokojnego tłumu wysłano funkcjonariuszy oddziału kontrterrorystycznego w ubraniach cywilnych, którzy zatrzymali jednego z manifestujących. Według wyjaśnień policji wcześniej miał on zaatakować funkcjonariusza. Mandaty, które na protestach wręczała policja, a których przyjęcia protestujący odmawiali, są teraz umarzane w sądach m.in. dlatego, że nie było podstaw prawnych do ich wręczania.
Oprócz prokuratury wyjaśnienia odnośnie tych incydentów prowadzi także policja. – W przypadku podejrzeń o przekroczenie uprawnień przez policjantów zabezpieczających protesty prowadzone są lub były czynności mające na celu wyjaśnienie wątpliwości. Łącznie 21 spraw, z czego sześć to postępowania dyscyplinarne – wyjaśniał DGP nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji. – W jednym przypadku zostało ono zakończone odstąpieniem od ukarania, w pięciu pozostałych postępowania trwają. Z uwagi na fakt, że w dalszym ciągu realizowane są czynności przez poszczególnych przełożonych ds. osobowych, nie będę ich komentował. Dodam, że odrębne czynności w sprawie prowadzi także Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji – tłumaczył rzecznik prawie miesiąc temu. Jeszcze w ubiegłym tygodniu postępowania wciąż były w toku.
Do tej pory żaden z funkcjonariuszy nie poniósł odpowiedzialności za kontrowersyjne interwencje. Dymisji nie było także w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, którego szef Mariusz Kamiński już dwie godziny po zakończeniu Marszu Niepodległości uznał, że użyte środki przymusu bezpośredniego „za każdym razem były adekwatne do sytuacji”. Warto przypomnieć, że podczas Strajku Kobiet na ulicę do kordonów wokół kościołów została wysłana również Żandarmeria Wojskowa.
Piątego stycznia szef KGP powierzył pełnienie obowiązków swojemu zastępcy, nadinsp. Pawłowi Dobrodziejowi – komendantowi stołecznemu policji. To właśnie jemu podlegali funkcjonariusze podczas protestów.