- Żaden prezydent nie zaangażował się tak we wspieranie Marynarki Wojennej jak Andrzej Duda - mówi Paweł Soloch, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Niedawno resort obrony zmienił decyzję mówiącą o tym, że to szef sztabu kieruje Sztabem Generalnym. Co pan sądzi o umniejszaniu roli szefa sztabu?
Kwestię tę podniosły media, dlatego poddaliśmy ją analizie. Nie dostrzegam w decyzjach resortu jakiegokolwiek umniejszenia roli. Taka zmiana kompetencji nie mogłaby się też odbyć bez zgody prezydenta, który mianuje szefa Sztabu Generalnego.
Teraz szef sztabu już nim nie „kieruje”, usunięto z decyzji to słowo. W wywiadzie dla DGP były szef sztabu gen. Mieczysław Gocuł jasno wskazał, że to zmiana istotna.
Rozmawialiśmy z przedstawicielami resortu obrony oraz sztabu i nie są nią zaniepokojeni. Do tego minął już jakiś czas od momentu jej wprowadzenia i jak widzimy, nic się nie zmieniło w jego funkcjonowaniu.
To czemu przedstawiciele sztabu starali się tę zmianę zablokować?
Nic mi o tym nie wiadomo. W mojej ocenie była to jedynie zmiana porządkowa. Zresztą ustawa o urzędzie ministra obrony narodowej, czyli dokument nadrzędnej rangi, mówi jasno, że szef sztabu wykonuje swoje zadania przy pomocy Sztabu Generalnego.
Jeśli jest „porządkowa”, czyli de facto mało znacząca, to dlaczego się ją wprowadza po pięciu latach rządów PiS, kiedy relacje między szefem sztabu a ministrem obrony są co najmniej napięte?
Narracja o napięciach między szefem sztabu a ministrem obrony funkcjonuje z pewnością w sferze medialnej. Ale proszę zauważyć, że minister Mariusz Błaszczak oraz gen. Rajmund Andrzejczak współpracują już ze sobą dwa lata. W tym czasie przeprowadziliśmy wiele przedsięwzięć, siły zbrojne funkcjonują i realizują swoją misję. Do tego rola szefa sztabu została przecież w ostatnich latach wzmocniona.
Wzmocniona? Przecież powstał nowy rodzaj Sił Zbrojnych, Obrona Terytorialna, to dziś ponad 20 tys. żołnierzy, którzy mu nie podlegają.
Takie założenie przyjęliśmy już na początku tworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej. Do chwili osiągnięcia przez tę formację gotowości będzie ona podporządkowana ministrowi obrony. Swoją drogą przypomnę, że WOT powstał w 2017 r., a szef sztabu dowodzi Siłami Zbrojnymi dopiero od 2018 r.
Ale nikt nie wie, ile to osiąganie gotowości potrwa. To mogą być długie lata.
Ministerstwo Obrony planuje przekazać WOT w podporządkowanie szefa sztabu w 2023 r.
Mówi pan o wzmocnieniu roli szefa sztabu. To czemu dowódca generalny ma tyle samo gwiazdek co szef sztabu, czyli jest mu równy stopniem? To wprowadza wiele niejasności.
Zgodziliśmy się z MON, że zakres sprawowanej odpowiedzialności przez dowódcę generalnego, a także skala podporządkowanych mu sił zbrojnych i przez to także kontekst sojuszniczy, predestynują go do noszenia czwartej gwiazdki. Do tego docelowo ma powstać dowództwo sił połączonych, które zastąpi dowództwa generalne i operacyjne. Czwarta gwiazdka dla dowódcy generalnego to efekt przejściowy do momentu, gdy dokończymy reformę Systemu Kierowania i Dowodzenia (SKiD). Ale oczywiście „pierwszym żołnierzem” oraz kandydatem na naczelnego dowódcę w czasie wojny jest szef sztabu.
W latach 2015 i 2016 reformie SKiD poświęcono dużo energii. Ale wciąż jest niedokończona.
Założenie było takie, że system będziemy ewaluować po trzech latach. Nowy system dowodzenia wszedł w życie dopiero w 2018 r. Więc w tym roku spodziewałbym się kierunkowych rekomendacji oraz realnego przekształcania Sztabu Generalnego ze struktury doradczej, w strukturę także dowódczą. Co jest chociażby związane z przeprowadzeniem licznych ćwiczeń, w których mogliśmy zobaczyć, jak funkcjonują obecne struktury. W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego zależy nam na przeprowadzeniu drugiego etapu reformy, tak jak uzgodniliśmy z MON w 2018 r. Jeżeli chodzi o SKiD, to szybkie i radykalne zmiany nie służą Siłom Zbrojnym. Krytycznie oceniam rewolucyjną reformę w systemie dowodzenia przeprowadzoną przez koalicję PO-PSL dokładnie w momencie wybuchu wojny na Ukrainie w 2014 r., co zdezorganizowało system na wiele miesięcy.
Zostawmy najważniejszych generałów, zejdźmy do niższych rangą marynarzy. Prezydent Andrzej Duda co jakiś czas mówi, że musimy odbudować Marynarkę Wojenną, a MON cały czas nic z tym nie robi.
Jeżeli chodzi o marynarkę wojenną, to oczywiście pan prezydent nie jest zadowolony z tempa jej rozwoju. Z drugiej strony w ostatnich kilku latach wprowadzono do służby więcej nowych okrętów niż przez ostatnie dwie dekady. Resort obrony podjął też działania dotyczące zakupu okrętów podwodnych.
Proszę nie żartować z naszych czytelników. O zakupie okrętów podwodnych mowa była jeszcze za czasów wspominanych przez pana rządów PO-PSL i teraz, w szóstym roku rządów PiS, wciąż jest o tym mowa. Ale od mówienia okrętów nie przybywa.
Myślę, że przyzna mi pan rację, jeżeli powiem, że żaden prezydent nie zaangażował się tak we wspieranie Marynarki Wojennej, jak robi to Andrzej Duda.
Co konkretnie z tego „zaangażowania we wspieranie” wynikło?
Wiemy, że jej stan to efekt wieloletnich zaniedbań. Natomiast myślę, że dziś świadomość morska wśród społeczeństwa i decydentów jest większa niż kiedykolwiek. Powstało kilka koncepcji jej rozwoju. W ostatnich latach rola marynarki jest zauważana chociażby w kontekście zapewnienia bezpieczeństwa dostaw surowców energetycznych czy też zabezpieczenia wsparcia sojuszniczego w sytuacji konfliktu na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. Proszę być pewnym, że to zaprocentuje. Jako BBN lobbujemy za konkretnymi rozwiązaniami dotyczącymi np. finansowania marynarki.
Ale zakupu nowych okrętów nie ma, najwyraźniej resort obrony na okręty pieniędzy wydawać nie chce. Wydaje się za to, że wkrótce może podjąć decyzję dotyczącą programu „Narew”, czyli obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu.
Trzymam za to kciuki. Na polecenie prezydenta w BBN zorganizowaliśmy szereg narad, także z udziałem samego prezydenta oraz przedstawicieli resortów, sił zbrojnych i przemysłu, na temat tego programu. Podnieśliśmy temat także na linii z MON i Komitetem Bezpieczeństwa Narodowego, kierowanym przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Program „Narew” to szansa dla naszego przemysłu. Jeśli przy okazji uda nam się nabyć zdolności budowy własnych rakiet, korzystając z możliwości kooperacji z partnerami zagranicznymi, to będzie to duży skok technologiczny. Chociaż celem podstawowym jest zapewnienie nam odpowiednich zdolności wojskowych. Gdybyśmy równolegle budowali ofensywny program artylerii dalekiego zasięgu Homar, to byłby to duży krok do przodu.
Programu „Homar” nie ma, ponieważ zdecydowaliśmy się na zakup amerykańskiego systemu Himars, przy produkcji którego polski przemysł nie ma żadnego udziału. Można się zastanawiać, jak dużą autonomię będziemy mieli w używaniu tego sprzętu.
Zgadzam się z tym, że warto mieć własne, w pełni autonomiczne systemy obronne, które współpracują z tymi najbardziej nowoczesnymi dostarczanymi przez sojuszników. Przypomnę, że np. system Patriot ma m.in. Szwecja, która nie jest członkiem NATO, ale dzięki temu może lepiej współpracować z wojskami amerykańskimi w regionie.
Jaka jest agenda prezydenta Andrzeja Dudy w obszarze bezpieczeństwa w 2021 r.?
Punktem wyjścia jest Strategia Bezpieczeństwa Narodowego podpisana przez prezydenta RP w maju zeszłego roku. W wymiarze międzynarodowym, obok relacji z NATO oraz głównym sojusznikiem, jakim są USA, będziemy się skupiać na formatach regionalnych: B9, czyli współpracy z państwami wschodniej flanki Sojuszu, a także na współpracy w regionie Morza Bałtyckiego. Ważnym tematem pozostaje reaktywacja Trójkąta Weimarskiego oraz nowe otwarcie w relacjach transatlantyckich. W samej strategii pisaliśmy też o systemie obrony cywilnej kraju, przeprowadzaniu ćwiczeń systemu obronnego, wspomnianym dokończeniu reformy systemu dowodzenia, ale i potrzebie przyjęcia ustawy o zarządzanie bezpieczeństwem narodowym.
Wciąż jej nie ma.
Dziś dużą część działalności administracji publicznej pochłania walka z pandemią, ale prace nad tą ustawą trwają. Przedstawiliśmy stronie rządowej nasze rekomendacje. Analizy są także prowadzone przez wspomniany Komitet Bezpieczeństwa Narodowego, co jest dobre, ponieważ przygotowanie takiego dokumentu potrzebuje ponadresortowego spojrzenia.
Nie wiemy, czym ten komitet się zajmuje, bo KPRM odmawia podawania informacji w tej sprawie.
Sam wspomniałem o dwóch kluczowych obszarach, którymi komitet się zajmuje, a zapewniam, że jest ich zdecydowanie więcej.