Najbardziej wstrząsającym dowodem w sprawie okazał się list, który oskarżone miały wrzucić do skrzynki McCannów dzień po wizycie pod ich domem. Był zaadresowany do „Mamy (Kate)” i podpisany „Madeleine x”. Prokurator Michael Duck określił go jako „ostateczny, okrutny podpis”. W wiadomości Polka miała napisać, że chce „przytulić” Kate i ich dwoje dorosłych dzieci. Jak skomentował prokurator: „Trudno wyobrazić sobie coś, czego rodzina McCannów pragnęłaby mniej”.
Julia Wandelt pod domem McCannów. „Powodujecie u nas ogromny stres”
Do sądu trafiło nagranie audio wykonane przez samą Wandelt podczas wizyty pod domem McCannów w grudniu ubiegłego roku. Słychać na nim, jak Kate McCann błaga intruzki, by odeszły: „Powodujecie u nas ogromny stres, przestańcie w tej chwili.”
Gdy kobiety nie reagowały, Kate weszła do środka, a one zaczęły dobijać się do drzwi. Chwilę później przed dom wrócił Gerry McCann. W transkrypcji drugiego nagrania odczytanej przed sądem mówi stanowczo: „Nie jesteś Madeleine… Nie chcę tego, proszę, nie dręczcie nas i opuśćcie teren posesji.” Kiedy Spragg zaczęła domagać się testu DNA, odpowiedział: „Policja doskonale zna Julię i jej sytuację. Nie będziemy prowadzić dyskusji. Proszę odejść, nie jesteście tu mile widziane.”
"Kate płakała, a Gerry był okropny”. Polka nie okazała skruchy
Po zajściu pod domem, zamiast refleksji, pojawiła się ekscytacja. Prokuratura odczytała wiadomość, którą Spragg wysłała do znajomej: „Kate płakała, a Gerry był okropny”. W innym SMS-ie, wysłanym do Wandelt, pojawiły się dalsze plany nękania rodziny: „lol robimy znowu nasz patrol”.
Według prokuratury, obie oskarżone wykazywały pełną świadomość tego, co robią, lecz ani odrobiny empatii.
Twierdziła, że „pamięta porwanie”. Opowiadała o „znieczuleniu i paraliżu”
Jednym z pierwszych dowodów w sprawie była wizyta Wandelt na komisariacie policji w Leicester. Kobieta miała oświadczyć, że przypomniała sobie swoje porwanie z portugalskiego Praia da Luz w 2007 roku. Twierdziła, że była „wykorzystywana” przez mężczyznę, a „ktoś wstrzyknął jej coś, po czym czuła się sparaliżowana.” Prokurator podkreślił, że od początku nie było żadnych podstaw, by łączyć ją z Madeleine McCann – śledczy określili ją jako „manipulującą zwolenniczkę teorii spiskowych”, która doskonale rozumiała, jaką krzywdę wyrządza rodzinie.
Planowały wyciągać DNA ze śmieci McCannów
W toku śledztwa wyszło na jaw, że Wandelt i Spragg opracowywały „coraz bardziej dziwaczne plany” zdobycia DNA Kate McCann. Prokurator ujawnił, że rozważały grzebanie w śmieciach rodziny oraz zabieranie widelców z restauracji, w których McCannowie jedli. W ich wiadomościach miało się pojawiać obsesyjne dążenie do „udowodnienia prawdy”, choć jasno wynikało, że żadna prawda tam nie istnieje.
Aresztowane na lotnisku w Bristolu
Obie kobiety wpadły 19 lutego na lotnisku w Bristolu. Wandelt wracała na kolejną „wizytę” w Wielkiej Brytanii, a Spragg czekała na nią w samochodzie. Usłyszały zarzut
Czy McCannowie kiedykolwiek zaznają spokoju?
Sprawa Madeleine McCann od osiemnastu lat pozostaje jedną z najbardziej medialnych zagadek kryminalnych na świecie. Przez lata rodzice dziecka musieli zmierzyć się z teoriami spiskowymi, internetowym hejtem, fałszywymi „świadkami”, a nawet oskarżeniami. Teraz – gdy ich dzieci są dorosłe, a oni sami próbują żyć dalej – muszą wracać do dramatu przez działania ludzi, którzy w imię własnych obsesji przekroczyli wszelkie granice.