Prezydent Niemiec Joachim Gauck wezwał we wtorek w Offenbach emigrantów do bardziej aktywnego udziału w organizacjach społecznych w miejscu zamieszkania. Jego zdaniem Niemcy dzielą się nie na miejscowych i imigrantów, lecz na demokratów i niedemokratów.

Prezydent złożył wizytę w Offenbach w Hesji, kraju związkowym w zachodniej części Niemiec. Położona na wschód od Frankfurtu nad Menem miejscowość ma największy procent obcokrajowców. Co trzeci mieszkaniec Offenbach nie ma niemieckiego paszportu. Zagraniczne korzenie ma połowa ze 130 tys. mieszkańców.

"Ciągle jeszcze zbyt mało emigrantów angażuje się w działalność partii, klubów sportowych, komitetów rodzicielskich oraz władz miejskich i gminnych" - powiedział Gauck. Jak podkreślił, życie zbyt wielu obcokrajowców przebiega poza strukturami społeczeństwa niemieckiego i bez wpływu na niemiecką politykę. Zauważył, że rodziny migranckie nie zawsze traktują sprawy wykształcenia w sposób priorytetowy.

Gauck przyznał, że imigranci są w Niemczech nadal dyskryminowani. "Potrzebujemy więcej spotkań dawnych i nowych Niemców" - powiedział. Jak zaznaczył, "decydująca linia podziału w Niemczech przebiega nie pomiędzy "miejscowymi a przybyłymi, lecz między demokratami a niedemokratami, siłami, które chcą bronić otwartego, demokratycznego społeczeństwa, a tymi, którzy wykorzystują wolność słowa do siania niesnasek, nienawiści i przemocy". Wypowiedź Gaucka przytoczyła agencja dpa.

Prezydent spotkał się podczas wizyty z młodzieżą szkolną, z którą dyskutował o współżyciu Niemców i obcokrajowców.

W całych Niemczech cudzoziemcy stanowią 9,5 proc. mieszkańców kraju. Co piąty mieszkaniec ma zagraniczne korzenie.

Gauck kończy swoją 5-letnią kadencję w marcu. Zapowiedział, że ze względów zdrowotnych nie będzie się ubiegał o reelekcję.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)