Niemal natychmiast po tym, jak Jarosław Kaczyński wspomniał o „gorszym sorcie Polaków”, w sprzedaży pojawiły się T-shirty z napisami „Jestem gorszego sortu”, „Gorszy sort” itp. Gorszy sort Amerykanów to „deplorables” (żałośni, godni pożałowania). Tego zwrotu użyła Hillary Clinton we wrześniu na spotkaniu z darczyńcami, mówiąc, że „połowę wyborców Trumpa można włożyć do czegoś, co nazwałabym koszykiem godnych pożałowania – są rasistami, seksistami, homofobami, ksenofobami, islamofobami”. Zwolennicy Donalda Trumpa tak samo przekuli obelgę w komplement i T-shirty „I’m proud to be deplorable” (Jestem dumny z bycia żałosnym), „Deplorables for Trump” (Godni pożałowania za Trumpem) czy „Adorable deploarable” (Zachwycająca godna pożałowania) są hitem na wiecach republikanina. Szczególnie że wyjątkowo ciepła jesień ułatwia manifestowanie poglądów.
Planned Parenthood – kontrowersyjna organizacja propagująca świadome rodzicielstwo, dostęp do edukacji seksualnej, antykoncepcji i legalnej aborcji – włączyła się w kampanię, wypuszczając na rynek prezerwatywy wymierzone w Donalda Trumpa. Na opakowaniach umieściła ona hasła: „Protect yourself from Trump” (Ochroń się przed Trumpem) i „#ToxicTrump” oraz powody, dla których jej zdaniem jest on złym kandydatem. Na przykład: „Jeśli Trump wygra, będziesz ukarana za aborcję”, „Jeśli Trump wygra, twoja ciąża będzie niedogodnością dla twojego pracodawcy”, „Jeśli Trump wygra, pracujące matki będą zarabiać mniej, bo nie pracują równie ciężko”. Trump zapowiedział w kampanii, że jeśli zostanie prezydentem, obetnie fundusze federalne dla Planned Parenthood, zaś do Sądu Najwyższego będzie nominował sędziów, którzy są przeciwnikami aborcji.
Starbucks, najbardziej znana amerykańska sieć kawiarni, która w zeszłym roku wzbudziła spore kontrowersje zastąpieniem tradycyjnych bożonarodzeniowych symboli na kubkach prostym czerwonym wzorem, znowu chce być ultrapoprawna politycznie. Tym razem w okresie wyborczo-świątecznym kubki są zielone, bo czerwony tradycyjnie jest kolorem Partii Republikańskiej. Zupełnie inną strategię przyjmuje sieć sklepów 7-Eleven, która ponownie w okresie wyborczym daje możliwość kupowania kawy w kubku czerwonym z symbolami republikanów lub niebieskim – demokratów (w tym roku, biorąc pod uwagę niechęć, jaką budzą zarówno Trump, jak i i Clinton, dodała także neutralny biały). 7-Eleven chwali się, że we wszystkich wyborach od 2000 r. sprzedaż kubków w danym kolorze miała odzwierciedlenie w prawdziwych wyborach. W tym roku z wytypowaniem zwycięzcy na tej podstawie może być kłopot – 31 proc. wybiera niebieski, 29 proc. – czerwony, ale najwięcej – ponad 39 proc. – biały.
Z kolei jeśli przewidywać wynik wyborów na podstawie sprzedaży masek halloweenowych, to prezydentem zostanie Donald Trump. Według sieci Spirit Halloween 55 proc. klientów kupujących maski z podobizną któregoś z kandydatów na prezydenta wybrało Trumpa, podczas gdy 45 proc. Clinton, a w ostatnich 20 latach za każdym razem halloweenowe preferencje znajdowały to potwierdzenie w wyborach. Ale głównym powodem, dla którego Amerykanie przebierali się za Trumpa, było to, że chcieli być zabawni (39 proc.), natomiast w przypadku kupujących maski Clinton – bo ją lubią (31 proc.). Na dodatek dwukrotnie częściej motywacją przebranych za Trumpa niż za Clinton była chęć obśmiania nielubianego kandydata.
Negatywne emocje towarzyszące tegorocznym wyborom zaowocowały powstaniem rekordowej ilości teorii spiskowych na temat obojga głównych kandydatów. W przypadku Donalda Trumpa najpopularniejsza głosi, że tak naprawdę nie jest on republikaninem, ale koniem trojańskim demokratów, a zgłosił się do wyborów nie po to, by je wygrać, lecz skompromitować partię i ułatwić zwycięstwo Hillary Clinton. Dowodem na to mają być prywatna znajomość Trumpa z Clintonami (np. byli gośćmi na jego ślubie z Melanią), to, że w przeszłości jego poglądy były bliższe demokratom, oraz niektóre wypowiedzi z kampanii wprawiające w zakłopotanie nawet jego zwolenników. Teorie spiskowe dotyczące Clinton koncentrują się zwłaszcza na jej stanie zdrowia. Według nich była pierwsza dama ma sobowtóra, który ją zastępuje, gdy nie jest w stanie prowadzić kampanii (zwolennicy tej teorii twierdzą, że na zdjęciach widać drobne różnice w wyglądzie). Bardziej ekstremalna wersja tej teorii mówi, że Clinton już w ogóle nie żyje, a osoba, która się pojawia publicznie, to jej sobowtór.