„Obywatele będą mieli prawo do informacji o zainteresowaniu nimi ze strony służb, w szczególności informacji o prowadzonej wobec nich kontroli operacyjnej” – to fragment punktu 19 umowy koalicyjnej podpisanej przez liderów wszystkich partii wchodzących w skład obecnego rządu. W celu wypełnienia tego zobowiązania Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt zmian w kodeksie postępowania karnego, który przewidywał, że osoba, wobec której stosowano kontrolę operacyjną, zostanie o tym poinformowana. Na przedostatnim etapie prac rządowych nad dokumentem przepis ten jednak zniknął. Decyzję o jego usunięciu resort tłumaczy potrzebą przeprowadzenia kompleksowych zmian w zakresie kontroli operacyjnej. Eksperci zaangażowani w ochronę prywatności nie kryją rozczarowania oraz zniecierpliwienia.

- To prawda, że przepisy mówiące o kontroli operacyjnej wymagają kompleksowej zmiany. Obawiam się jednak, że ona nie nastąpi, a tym samym nie doczekamy się wprowadzenia nawet tej drobnej, choć bardzo istotnej zmiany w k.p.k. – komentuje Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon.

Naruszenie konwencji

Art. 168b k.p.k. odnosi się do sytuacji, w której to służby, przy okazji prowadzenia kontroli operacyjnej w zupełnie innej sprawie, dowiadują się o popełnieniu przestępstwa przez osobę, która nie została taką kontrolą objęta. Wówczas prokurator może zdecydować, że pozyskane w taki sposób dowody zostaną wykorzystane w postępowaniu karnym. Jeśli tak się nie stanie osoba, która była inwigilowana, nigdy się o tym nie dowie. Służby nie mają bowiem obowiązku o tym informować. Przedstawiony przez resort sprawiedliwości projekt nowelizacji k.p.k. miał to zmienić poprzez dodanie do art. 168b k.p.k. paragrafu trzeciego, który taki obowiązek wprowadzał. Inwigilowany miał być poinformowany o tym fakcie nie później niż do czasu zakończenia postępowania przygotowawczego.

Ostateczna wersja projektu zmian w k.p.k. z 18 czerwca br., która została przekazana pod obrady Rady Ministrów, nie zawiera jednak omawianego przepisu. Jak czytamy w piśmie skierowanym przez Arkadiusza Myrchę, wiceministra sprawiedliwości Joanny Knapińskiej, sekretarz Rady Ministrów zmiany w zakresie kontroli operacyjnej nie mają charakteru kompleksowego. Tymczasem, jak podkreśla Myrcha, „kontrola operacyjna wymaga szerszych zmian, które powinny obejmować także regulacje zawarte w ustawach kompetencyjnych Policji i innych służb uprawnionych do jej stosowania”. Dlatego też postanowiono pozostawić do odrębnego uregulowania m.in. problematykę informowania osoby, której to dotyczy, o stosowanej wobec niej kontroli operacyjnej.

- Zgadzam się z tym, że te przepisy wymagają kompleksowej reformy. Natomiast nie wyobrażam sobie wpisania obowiązku informowania o tym, że byliśmy inwigilowani, do ustaw kompetencyjnych, o których wspomina wiceminister Myrcha - zauważa dr Paweł Litwiński, adwokat, partner w kancelarii Barta Litwiński. Jak bowiem dodaje miejscem takiego przepisu jest ustawa regulująca procedurę.

- Tak więc skoro nowelizujemy k.p.k. to zdrowy rozsądek oraz ekonomika legislacyjna nakazywałyby, żeby właśnie w takim projekcie znalazł się omawiany przepis – kwituje prawnik.

Rząd powinien spieszyć się z wprowadzeniem obowiązku informowania o stosowaniu kontroli operacyjnej przede wszystkim ze względu na to, że Europejski Trybunał Praw Człowieka przesądził już, że jego brak w prawie polskim stanowi naruszenie europejskiej praw człowieka (patrz: grafika).

- Gdyby tak stopniować te braki w naszych krajowych przepisach dotyczących kontroli operacyjnej to brak obowiązku informowania jest dla nas szczególnie bolesny. Tym bardziej więc rządowi powinno zależeć na jego jak najszybszym wprowadzeniu. Tymczasem można odnieść wrażenie, że rządzący robią wszystko, aby jak najbardziej to odwlec – zauważa dr Litwiński.

Prawdziwe powody rezygnacji

Przeciwne wprowadzeniu omawianego obowiązku było Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jak przekonywało utrudniałoby to służbom m.in. walkę ze zorganizowaną przestępczością. „To, że zgromadzony materiał nie dał podstaw np. do przedstawienia zarzutów, skierowania aktu oskarżenia, nie jest równoznaczne z wyczerpaniem możliwości operacyjnych” – podkreślał w piśmie do Arkadiusza Myrchy Czesław Mroczek wiceminister SWiA. Jak tłumaczył taka sytuacja może mieć miejsce w szczególności, gdy prowadzone czynności będą dotyczyć zorganizowanych grup przestępczych, w których skład będzie wchodzić wielu członków. I dodawał, że ujawnienie informacji choćby jednemu z nich, zniweczy całą pracę operacyjną organów ścigania.

- Obowiązek notyfikacyjny od początku budził silny sprzeciw po stronie resortu spraw wewnętrznych. I w tym kontekście nie dziwi mnie, że MS zrezygnowało z tego rozwiązania – komentuje adwokat Marcin Wolny, ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jak dodaje sprzeciw ten wynika z pewnego niezrozumienia idei, która stoi za koniecznością wprowadzenia takiego rozwiązania.

- Jednostka, która byłaby informowana o tym, że służby ją inwigilowały, miałaby szansę nawet po kilku lat od objęcia jej kontrolą operacyjną, sprawdzenia, czy jej prawo do prywatności nie zostało naruszone przez takie działania służb, oceny legalności i proporcjonalności ingerencji w to prawo. Źle się więc stało, że resort sprawiedliwości poświęcił to rozwiązanie na ołtarzu przyjęcia tego projektu przez rząd – uważa mec. Wolny.

Zaprzepaszczona szansa

Zdaniem Wojciecha Klickiego stanowisko wyrażane przez MSWiA przy okazji prac nad k.p.k. jest złym prognostykiem na przyszłość, jeśli chodzi o przeprowadzenie kompleksowej reformy przepisów mówiących o kontroli operacyjnej.

- Tym bardziej więc uważam, że należy ten system zmieniać metodą małych kroczków i tym bardziej negatywnie oceniam decyzję resortu sprawiedliwości o rezygnacji z wprowadzenia obowiązku notyfikacyjnego, co by taki mały kroczek stanowiło – mówi ekspert.

Podobnego zdania jest Paweł Litwiński,

- Zupełnie nie dziwi mnie stanowisko MSWiA. Kto chciałby dobrowolnie pozbywać się swoich kompetencji i uprawnień? Ale to oznacza, że przy pracach nad ustawami kompetencyjnym, które zapowiada wiceminister sprawiedliwości, tych kontrowersji i sporów będzie zapewne dużo więcej niż przy pracach nad omawianym projektem zmian w k.p.k. I przez to zapewne nie doczekamy się tych zmian nigdy. One są bowiem, mówiąc wprost, nie na rękę rządzącym – kwituje nasz rozmówca.

Omawiany projekt k.p.k. zawierał również szereg zmian dotyczących m.in. tymczasowego aresztowania. Miał zostać przyjęty na ostatnim posiedzeniu Rady Ministrów, tak się jednak nie stało. Ani Centrum Informacyjne Rządu, ani Ministerstwo Sprawiedliwości nie poinformowały o powodach.

Etap legislacyjny

Projekt po przyjęciu przez Komitet Stały Rady Ministrów