Stołeczna strefa czystego transportu, do której nie mogą wjeżdżać najbardziej zatruwające powietrze auta, działa już osiem miesięcy. Warszawa nie spieszy się jednak z egzekwowaniem nowych zasad. We wrześniu zeszłego roku usłyszeliśmy, że na początku uprawniona do kontroli straż miejska będzie pouczać kierowców. Wystawianie mandatów miało zacząć się od października. Ta obietnica nie została spełniona. Wiceprezydent Warszawy Tomasz Mencina pod koniec grudnia stwierdził zdecydowanie, że czas ulgi ostatecznie minął.

Wyrywkowe kontrole w strefie czystego transportu

Straż miejska przekazała nam statystyki dotyczące kontroli w strefie od 1 stycznia do 10 lutego. W tym czasie wykryto 541 pojazdów nieuprawnionych do strefy. Strażnicy przypominają jednak, że zgodnie z obowiązującymi w Warszawie przepisami samochody niespełniające norm mogą wjeżdżać cztery razy do strefy bez żadnych kar. Mandat wystawiany jest dopiero za piątym razem. Przez te niecałe półtora miesiąca nie przyłapano zaś nikogo takiego. Działacze Clean Cities Campaign wskazują jednak, że kontrole wciąż są bardzo wyrywkowe i dotyczą niewielkiego ułamka poruszających się w strefie pojazdów. Straż miejska dysponuje dwoma kamerami, które rozstawia co jakiś czas w wybranych kilkunastu punktach miasta. Urządzenia czytają numery rejestracyjne. Dzięki podłączeniu kamery do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców stojący kawałek dalej patrol wie, który pojazd nie spełnia norm. Wtedy mogą zatrzymać jego kierowcę. Ekolodzy dowiedzieli się jednak od strażników, że przez dwa tygodnie stycznia kamery sprawdziły tylko 17 tys. pojazdów. - A to tyle ile przez trzy godziny przejeżdża przez Al. Jerozolimskie. To niespełna cztery promile wszystkich samochodów, które przez pierwsze dwa tygodnie tego roku poruszały się po strefie czystego transportu. Dane z pomiarów ruchu robionych przez Zarząd Dróg Miejskich wskazują, że przez obszar strefy szacunkowo przejeżdża dziennie ok. 300 tys. pojazdów – mówi Nina Bąk, dyrektorka Clean Cities Campaign. Dodaje, że stworzenie bazy pojazdów nieuprawnionych do poruszania się po strefie przy użyciu zaledwie dwóch kamer, a następnie zatrzymanie tych, które wjadą do niej więcej niż cztery razy, graniczy z cudem. - Bierność straży miejskiej sprawia, że osobom, które byłyby skłonne wybrać transport publiczny, brakuje motywacji. A osoby, które dokonują wymiany samochodu w celu dotrzymania wymogów strefy, mogą poczuć się oszukane. Kiedy podejmują wysiłek i ponoszą koszty, osoby ignorujące zasady nie ponoszą żadnych konsekwencji – wskazuje Bąk.

Walczą o automatyzację kontroli w strefie czystego transportu

Wczoraj działacze Clean Cities Campaign spotkali się z wiceprezydentem Warszawy Tomaszem Menciną i przekonywali go, by miasto znacznie zaostrzyło kontrole. Proponują m.in., by w tym celu wykorzystać monitoring miejski. W samej strefie działa 200 kamer. Od urzędników ekolodzy usłyszeli, że będzie to analizowane. Na razie padła zapowiedź, że w ciągu najbliższych miesięcy liczba kamer kontrolujących strefę wzrośnie do czterech.

Przedstawiciele Clean Cities Campaign zapowiadają też walkę o to, by za nieuprawniony wjazd do strefy czystego transportu karać nie w trybie wykroczeniowym tylko w trybie administracyjnym. Oznacza to, że mandat byłby wystawiany automatycznie każdemu właścicielowi niespełniającego norm pojazdu, który wjechałby do strefy więcej niż cztery razy. W zmiany legislacyjne w tej kwestii ma być już zaangażowany stołeczny ZDM. Na razie rząd zapowiedział, że niebawem w trybie administracyjnym nakładane będą kary z fotoradarów.

Stołeczny ratusz zaznacza, że obostrzenia strefy czystego transportu na razie nie są duże. Nie mogą do niej wjeżdżać auta benzynowe wyprodukowane przed 1997 r. oraz te z silnikiem Diesla sprzed 2005 r. Dodatkowo od tej zasady obowiązują wyłączenia. M.in. do początku 2028 r. zakaz nie dotyczy osób zameldowanych w stolicy i rozliczających tu podatki. Obostrzenia mają być zwiększane co dwa lata. Teraz nastąpi to 1 stycznia 2026 r. Według ratusza wraz z kolejnymi etapami powinna się zwiększać skala kontroli.

Strefę obejmującą niemal całe miasto 1 lipca wprowadzi zaś Kraków. Do jej ustanowienia przymierza się też Wrocław. Najpewniej zacznie działać od 2026 r., ale pod warunkiem że opublikowane wiosną wyniki wykażą, iż w zeszłym roku przekroczono w aglomeracji dozwolone stężenia dwutlenku azotu.