Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powrócił do Ankary, by przewodniczyć w środę posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Zapowiedział, że podjęta na nim zostanie "ważna decyzja". Czystki po próbie zamachu stanu objęły już 50 tys. osób w całym kraju.

Zapowiedziana "ważna decyzja" wywołała falę spekulacji w Turcji, ale żadne szczegóły nie zostały ujawnione. Oczekuje się jednak, że będzie ona miała kluczowe znaczenie dla rozwoju sytuacji politycznej Turcji po udaremnionym przewrocie wojskowym z 15 lipca.

Prezydent Erdogan pojawił się w Ankarze po raz pierwszy od próby przewrotu. Do tej pory przebywał w swoim rodzinnym Stambule, pokazując się w otoczeniu tłumów zwolenników. Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zwołano w pałacu prezydenckim, którego najbliższe otoczenie mocno ucierpiało w bombardowaniach w noc z piątku na sobotę.

Podano najnowszy bilans przewrotu: zginęło 312 osób, w tym 145 cywilów, 60 policjantów i trzech żołnierzy wiernych rządowi, a także 104 buntowników.

Od tamtej pory 48,8 tys. osób zostało zwolnionych z pracy lub zawieszonych - wynika z zestawienia dziennika "Hurriyet". Są to głównie wojskowi, policjanci, sędziowie i prokuratorzy, urzędnicy, nauczyciele i wykładowcy. Zwolniono m.in. prawie 1,6 tys. rektorów i dziekanów wszystkich tureckich uczelni, zarówno państwowych, jak i prywatnych. W środę poinformowano, że ministerstwo obrony objęło dochodzeniami wszystkich sędziów i prokuratorów wojskowych w kraju i podjęło decyzję o zawieszeniu 262 z nich. Wszystkim nauczycielom akademickim zakazano wyjazdu z kraju, a przebywających za granicą wezwano do powrotu.

Zatrzymanych lub aresztowanych zostało ponad 9 tys. osób, w tym ponad stu spośród ok. 360 tureckich generałów. 99 z nich zostało już formalnie oskarżonych o związki z próbą zamachu stanu.

W środę tureckie lotnictwo przeprowadziło nowe bombardowania pozycji Partii Pracujących Kurdystanu w Iraku, co odebrano jako dowód, że Erdogan odzyskał całkowitą kontrolę nad siłami powietrznymi. To właśnie one miały odegrać decydującą rolę w nieudanym puczu. W areszcie pozostaje ich były dowódca gen. Akin Ozturk, który jednak odrzucił oskarżenia, że kierował spiskiem.

Tureckie władze oskarżają islamskiego kaznodzieję Fethullaha Gulena o zorganizowanie puczu. Mieszkający w USA od 1999 roku Gulen, który ma wielu sympatyków w tureckiej służbie cywilnej, sądownictwie i policji, zdecydowanie zaprzecza, jakoby miał coś wspólnego z próbą przewrotu. W środę wezwał amerykańskie władze do odrzucenia zapowiadanego przez Ankarę wniosku o jego ekstradycję.

Erdogan "po raz kolejny pokazał, że jest gotów na wszystko, by konsolidować władzę i prześladować tych, którzy go krytykują" - napisał w oświadczeniu Gulen. Jego organizację Hizmet (Służba) tureckie władze uznają za organizację terrorystyczną, choć w przeszłości Gulen i Erdogan blisko ze sobą współpracowali.

W środę Kreml potwierdził doniesienia tureckich mediów, że Erdogan spotka się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Do spotkania ma dojść w Rosji na początku sierpnia.(PAP)

kot/ kar/