Przedstawiciele władz USA zaapelowali w piątek o spokój, międzyrasowe pojednanie, niepodsycanie napięć i nieużywanie przemocy mimo emocji, jakie wywołała strzelanina w Dallas w Teksasie, w wyniku której zginęło pięciu policjantów, a siedmiu zostało rannych.

Policjantów zabił, strzelając z ukrycia z karabinu, czarnoskóry Micah X. Johnson, młody weteran wojsk lądowych. Działał prawdopodobnie sam. Według władz w Dallas sprawca powiedział, że "chce zabić białych ludzi, szczególnie funkcjonariuszy policji".

Zginął od eksplozji robota z bombą skierowanego do jego kryjówki w jednym z budynków. Policja tłumaczy, że nie mogła inaczej postąpić, gdyż Johnson groził, że sam ma ładunek wybuchowy.

Do masakry doszło w czasie pokojowej demonstracji w Dallas, po zastrzeleniu w środę i czwartek dwóch Afroamerykanów przez policję, najpierw w Baton Rouge w stanie Luizjana i potem w Falcon Heights w stanie Minnesota. Według relacji świadków policjanci zbyt pochopnie użyli broni.

"Po wydarzeniach tego tygodnia Amerykanie w całym kraju mają poczucie bezradności, niepewności i lęku. Uczucia te są zrozumiałe i usprawiedliwione. Ale odpowiedzią nie może być przemoc. Przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem" - powiedziała prokurator generalna Loretta Lynch.

Dodała, że ostatnie tragedie każą "zwrócić uwagę na łatwość, z jaką sprawcy zbrodni zdobywają broń i jak często jej używają".

Poinformowała, że ministerstwo sprawiedliwości USA wszczęło śledztwo w sprawie śmierci Altona Sterlinga, Afroamerykanina zastrzelonego przez policjantów w Baton Rouge. Według świadków zabili go oni, kiedy leżał twarzą do ziemi na ich rozkaz i ktoś krzyknął: "On ma broń!".

Zabity przez policjanta w Falcon Heights mężczyzna Philando Castile zginął, gdy jego samochód zatrzymano z powodu braku tylnego światła. Według relacji towarzyszącej mu jego dziewczyny, Diamond Reynolds, gdy policjant podszedł do wozu, Castile powiedział mu, że ma legalnie posiadaną broń i sięgnął do kieszeni po prawo jazdy; wtedy funkcjonariusz oddał strzał w jego kierunku. Reynolds nagrała część incydentu swoim telefonem i film z umierającym Castile puściła na żywo na Facebooku.

Szef policji w Dallas czarnoskóry David Brown, zaapelował w piątek do mieszkańców miasta o duchowe wsparcie policjantów, którzy - jak podkreślił – chronili w piątek pokojowych demonstrantów, a codziennie narażają życie w konfrontacji z uzbrojonymi przestępcami.

"Potrzeba, żeby nasza społeczność pokazała funkcjonariuszom, że docenia ich poświęcenie" - powiedział.

Tragiczne incydenty w Baton Rouge i Falcon Heights nakładają się na serię podobnych wypadków w innych miastach w ostatnich latach. Liczba cywilów zastrzelonych przez policję wzrosła w ostatnich latach. Prawie 30 procent ofiar to Afroamerykanie, którzy stanowią ok. 12 procent ludności USA.

Działacze ruchu "Black Lives Matter" (Życie czarnoskórych ma znaczenie) twierdzą, że do zabójstw Afroamerykanów dochodzi wskutek tego, że policjanci używają broni bez uzasadnienia, kiedy zatrzymują czarnoskórych podejrzewanych o naruszanie prawa.

Po zabójstwach w Baton Rouge i Falcon Heights pokojowe protesty uliczne zaczęły się w wielu miastach, m.in. w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Chicago, Bostonie i Dallas. Media podkreślały narastanie nastroju oburzenia. Nowojorski tabloid "New York Post" umieścił na okładce napis "Civil War!" (Wojna domowa).

W piątek na polecenie prezydenta USA Baracka Obamy flagę amerykańską na Białym Domu opuszczono do połowy masztu. Kandydaci na prezydenta w tegorocznych wyborach, Hillary Clinton i Donald Trump, odwołali udział w zapowiedzianych wcześniej na ten dzień spotkaniach z wyborcami.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)