Korea Północna nie przystąpi do rozmów ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie dwóch więzionych obywateli USA, dopóki Amerykanin Kenneth Bae, uwolniony w 2014 roku, nie przestanie publicznie mówić o swoich przeżyciach w Korei Płn. - podała w poniedziałek agencja KCNA.

Według oficjalnej północnokoreańskiej agencji prasowej "dopóki Kenneth Bae nie przestanie paplać, nie zgodzimy się na żaden kompromis ani negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w kwestii amerykańskich kryminalistów, i na pewno nie będzie żadnej akcji humanitarnej".

"Jeśli Bae nie przestanie, amerykańscy kryminaliści przetrzymywani w naszym kraju będą w godnej pożałowania sytuacji, nie mogąc już nigdy postawić stopy na ojczystej ziemi" - dodała KCNA.

Bae, amerykański misjonarz, został aresztowany w Korei Płn. w listopadzie 2012 roku, a następnie skazany na 15 lat ciężkich robót za rzekomą działalność wywrotową. Na wolność został wypuszczony dwa lata później. Po powrocie do USA opublikował wspomnienia z pobytu w komunistycznym więzieniu. W ostatnim czasie, w ramach kampanii promocyjnej swojej książki, występował publicznie i udzielał wywiadów.

W Korei Płn. obecnie przetrzymywanych jest dwóch obywateli USA. W marcu 21-letni student Otto Warmbier został przez północnokoreańskie władze skazany na 15 lat więzienia za próbę kradzieży propagandowego transparentu z imieniem i nazwiskiem byłego przywódcy kraju, Kim Dzong Ila. W kwietniu północnokoreański sąd skazał Kim Dong Czula, misjonarza oraz naturalizowanego obywatela USA, na 10 lat ciężkich robót za zbrodnie przeciw państwu.

W zeszłym roku kanadyjski pastor Hyeon Soo Lim, który do Korei Płn. pojechał z misją humanitarną, dostał wyrok dożywotnich ciężkich robót za działalność wywrotową.

Komunistyczna Korea Północna w przeszłości wykorzystywała więzionych Amerykanów do wyłudzania wizyt wysokich rangą przedstawicieli władz USA - przypomina Reuters. Waszyngton i Pjongjang nie utrzymują oficjalnych stosunków dyplomatycznych.

USA i Kanada stanowczo odradzają swym obywatelom podróże do Korei Północnej. W maju amerykański Departament Stanu oświadczył, że Amerykanie wybierający się do tego kraju mimo ostrzeżeń powinni liczyć się tam z "nieproporcjonalnie surowymi wyrokami". (PAP)